Pod koniec sierpnia na igrzyskach olimpijskich w Paryżu Amerykanka Danielle Collins (11. WTA) znalazła się na cenzurowanym u polskich kibiców, gdy nazwała Igę Świątek "fałszywą i nieszczerą" po ich starciu w ćwierćfinale. Wtedy Amerykanka, tłumacząc się problemami zdrowotnymi, skreczowała w trzecim secie przy stanie 1:6, 6:2, 1:4. Nie przeszkodziło jej to jednak w zagraniu niedługo później meczu deblowego. Po tym spotkaniu znów miała pretensje - tym razem do organizatorów. - Pracujesz całe życie, by dostać się na igrzyska - dla mnie pierwsze i ostatnie - i nie ma na korcie odpowiedniej wody. To frustrujące i smutne - rzuciła Collins.
Niemal dwa tygodnie po igrzyskach w Paryżu Collins wydała oświadczenie. - Po udarze słonecznym w Paryżu nadwyrężyłam mięsień prosty brzucha. Prawie cztery lata temu doznałam podobnej kontuzji w tej okolicy, która uniemożliwiła mi startowanie przez ponad cztery miesiące. Oczywiście nie chcę tego powtórzyć - napisała Amerykanka i zdecydowała się wycofać z turniejów w Toronto i Cincinnati.
Collins wróciła do gry w końcówce sierpnia. Z marnym skutkiem. Najpierw przegrała z Rosjanką Eriką Andriejewą (68. WTA) 6:1, 3:6, 3:6 w meksykańskim Monterrey, a potem zawiodła w US Open, już w I rundzie ulegając Amerykance Caroline Dolehide (44. WTA) 6:1, 5:7, 4:6. Collins przed tym starciem zapowiedziała, że to jej ostatni udział w turnieju wielkoszlemowym. Specjalnego pożegnania na korcie nie było. - Nadal biorę udział w turnieju deblowym i poprosiłam, aby nie robić dla mnie żadnych ceremonii na korcie. Nie jestem typem osoby, która lubi świętować swoje osiągnięcia. Wolę zrobić to prywatnie. Już i tak poświęcono mi wystarczająco dużo uwagi przez całe życie - mówiła.
"Danielle Collins znów wywołała zamieszanie swoim zachowaniem. Tym razem w pośpiechu opuściła kort po przegranej w pierwszej rundzie US Open. Organizatorzy nie zdążyli jej nawet wręczyć kwiatów w podziękowaniu za świetną karierę, która zbliża się do końca. Jednak zawodniczka twierdzi, że władze turnieju nie uwzględniły jej prośby. Każdy z tenisistów inaczej przeżywa bowiem rozstanie ze sportem" - pisał Dominik Senkowski, dziennikarz Sport.pl.
Teraz Collins wzięła udział w turnieju w Guadalajarze, gdzie gra również Polka Magdalane Fręch (43. WTA). Amerykanka została rozstawiona z nr. 2 i w pierwszej rundzie miała wolny los. W 1/8 finału Collins zmierzyła się z 22-letnią Australijką Olivią Gadecki (152. WTA), która do imprezy dostała się z kwalifikacji. W pierwszym secie od stanu 3:3 Amerykanka przegrała trzy gemy z rzędu, dwa razy tracąc swój serwis. O losach drugiej partii zadecydowało jedno przełamanie - na korzyść Gadecki. Collins przegrała mając tylko 32 proc. wygranych punktów po drugim podaniu (rywalka 57 proc.) i aż osiem podwójnych błędów (Gadecki - cztery). W dodatku Amerykanka popełniła aż 35 niewymuszonych błędów!
Dla Collins była to zatem czwarta porażka z rzędu, a wszystko zaczęło się od meczu z Igą Świątek na igrzyskach w Paryżu. W tym sezonie ma bilans: 42 zwycięstwa i 16 porażek.