Najwyższa pensja w historii ekstraklasy! Legia Warszawa rozbija bank

Bartłomiej Kubiak
Około 250 tys. złotych miesięcznie, czyli rocznie - trzy miliony. Według niektórych źródeł nawet na taką pensję w Legii Warszawa mógłby liczyć Marek Papszun, obecny szkoleniowiec Rakowa Częstochowa. Jego przyjście będzie oznaczało rewolucję - m.in. w sztabie szkoleniowym.

"Kiedy?". Już nie "czy?", tylko właśnie "kiedy?" jest podstawowym pytaniem, jeśli chodzi o przyjście do Legii Marka Papszuna. Słyszmy, że trener Rakowa Częstochowa jest już po słowie z Dariuszem Mioduskim, który zresztą w zeszłym tygodniu sam publicznie przyznał, że chciałby Papszuna w swoim klubie. Najchętniej już teraz - od zimy. Choć - jak dodał właściciel warszawskiego klubu - Legia gotowa jest czekać nawet do lata.

Zobacz wideo Legenda Legii jednoznacznie: Jest winny chaosu. "To nie jest katastrofa. To skandal"

- Uważam, że Marek Papszun, przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest obecnie najlepszym kandydatem, by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, że charyzma, wiedza i doświadczenie trenera Papszuna bardzo pozytywnie połączą się z filozofią klubu - powiedział Mioduski.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

- Gdybyśmy nie byli przekonani, że trener Papszun do nas nie trafi, wywiad prezesa nie ukazałby się na stronie - słyszymy w Legii, która rozmowę z prezesem opublikowała w czwartek, kilkadziesiąt minut przed wyjazdowym meczem z Leicester City w Lidze Europy (1:3).

Właściciel Rakowa stawia sprawę jasno

Ten wywiad w Częstochowie nie został odebrany dobrze. - Dariusz Mioduski mówi dużo o kulturze i współpracy między klubami, ale jego pewne zachowania świadczą o tym, że chyba nie wie, o czym mówi - komentował słowa prezesa Legii właściciel Rakowa Michał Świerczewski. - Nie zakładam takiej opcji, że trener Papszun odejdzie od nas zimą. Tym bardziej że wszystkie karty wciąż są w naszych rękach. Przynajmniej do lata - dodawał.

Te karty to przede wszystkim kontrakt Papszuna, który jest ważny do 30 czerwca. - Po pierwsze nie ma w tym kontrakcie czegoś takiego jak kwota odstępnego, a po drugie - istotniejsze - są w życiu ważniejsze rzeczy niż pieniądze - mówił nam w piątek Świerczewski, którego pytaliśmy, czy to prawda, że Raków odejście Papszuna zimą wycenił na milion euro.

"Stworzyło się niepotrzebne zamieszanie"

Sam Papszun nie był szczęśliwy z publicznej deklaracji Mioduskiego, że chce go zatrudnić w Legii. - Stworzyło się niepotrzebne zamieszanie - mówił trener po sobotnim meczu z Zagłębiem (4:0) w Canal+ Sport. Równocześnie nie zaprzeczył jednak, że jego kolejnym pracodawcą będzie Legia. - Kiedy poznamy odpowiedź w sprawie mojej przyszłości? Myślę, że wkrótce, ale też trudno mi powiedzieć kiedy, bo ani nic nie chcę teraz deklarować, ani nic nie deklarowałem. Nic nie jest przesądzone. Na razie skupiam się na pracy w Rakowie - dodawał.

W Częstochowie są przekonani, że zimą nie dojdzie do zmiany trenera. Ale Legia jest zdeterminowana, przy Łazienkowskiej wszystkim na tej zmianie zależy. I to coraz bardziej, o czym świadczy fakt, że we wtorek Legia poinformowała, że nowym wicedyrektorem sportowym został Paweł Tomczyk. To nowe stanowisko, które klub stworzył specjalnie dla Tomczyka. Byłego dyrektora sportowego Rakowa i bliskiego kolegi Papszuna. Obaj znają się od lat. Jeszcze z czasów, kiedy Tomczyk był czynnym piłkarzem, a Papszun jego trenerem w Legionovii Legionowo.

Legia kusi Papszuna pieniędzmi

Legia mocno kusi Papszuna nie tylko jego zaufanym człowiekiem, którego ściągnęła do klubu, ale także pieniędzmi. A może nawet przede wszystkim pieniędzmi, bo z otoczenia Papszuna słyszymy, że może to być nawet pensja w okolicach 250 tys. złotych miesięcznie. Rocznie daje to trzy miliony. I choć niektóre źródła - te bliżej Legii - mówią, że zarobki Papszuna będą nieco niższe - około 220 tys. zł - i tak będzie to rekordowa pensja.

Zresztą już teraz jest, bo Papszun w Rakowie dostaje ok. 140 tys. zł miesięcznie. Żaden inny trener w ekstraklasie nie zarabia więcej. A po przyjściu do Legii te zarobki staną się jeszcze wyższe. I rekordowe w całym klubie, jeśli pod uwagę weźmiemy także piłkarzy, bo w tej chwili najwięcej przy Łazienkowskiej płaci się Arturowi Jędrzejczykowi (ok. 200 tys. zł miesięcznie), a wcześniej równie dużo płaciło się tylko Vadisowi Odjidji-Ofoe (ok. 215 tys. zł).

Właściciel Rakowa ma wyznawać zasadę, że to trener musi zarabiać więcej niż piłkarze, żeby ci mieli do niego szacunek. Ale związek Rakowa i Papszuna to nie tylko szatnia i duże pieniądze. To także duża władza, która wykracza daleko poza szatnię, bo Papszun w Rakowie wypracował szereg zasad nie tylko dla piłkarzy, ale również podporządkował sobie ludzi w gabinetach. Tam również ma wiele do powiedzenia.

Legię czeka prawdziwa rewolucja

Mioduski teraz zapewnia, że Papszun podobne warunki do pracy zastanie także w Warszawie, choć na razie sposób budowania drużyny przez prezesa temu zaprzecza. Szczególnie ostatnio, kiedy zatrudniał Czesława Michniewicza, który o nowych piłkarzach często dowiadywał się jako ostatni albo jeden z ostatnich. Ale tak było też w poprzednich latach, kiedy prezes Legii - choćby za czasów Jacka Magiery - dał się poznać z tego, że jego wizja klubu oraz wizja dyrektora sportowego niekoniecznie mają dużo wspólnego z wizją trenera.

Po przyjściu Papszuna ma się to zmienić. Dla Legii oznacza to nie tylko rewolucję w zarządzaniu klubem, ale także jeszcze większy wydatek, bo jeśli trener Rakowa zawita do Warszawy - a wszystko wskazuje, że zawita najpóźniej latem - pojawi się tutaj z całą świtą. Na pewno z Goncalo Feio, który doskonale zna Legię i jej realia, bo przy Łazienkowskiej pracował w latach 2010-2015. Zaczynał od bycia wolontariuszem przy najmłodszym roczniku w akademii, później był koordynatorem grup gimnazjalnych, szkolił także chłopców z rocznika 1998, a od 2014 roku - decyzją Henninga Berga - został członkiem działu analiz stworzonego na potrzeby pierwszej drużyny.

Teraz Feio w Rakowie jest drugim trenerem. Nie asystentem, bo w tej roli pracują Dariusz Skrzypczak, Dawid Szwarga i Łukasz Włodarek. Nie jest powiedziane, że Papszun weźmie wszystkich, ale któregoś na pewno (najprawdopodobniej Skrzypczaka, WP SportoweFakty informują, że Szwarga ma zostać w Rakowie, jeśli Papszun zimą odejdzie do Legii). Słyszymy, że pewniakiem jest Paweł Frelik, czyli trener od przygotowania mentalnego. A do tego dochodzi trener bramkarzy Jarosław Tkocz oraz kierownik drużyny Kamil Waskowski, z którymi Papszun w Warszawie też mógłby chcieć współpracować.

Mioduski jest gotowy rozbić bank

Wiadomo, że to wciąż są spekulacje, bo żadne dokumenty nie zostały jeszcze podpisane, a w Rakowie twierdzą, że zimą nie dojdzie do żadnej zmiany trenera. Ale z informacji, które zdobyliśmy, wynika, że to prawdopodobny rozwój wypadków. Z tych rozmów wynika, że możliwe jest, iż po przyjściu Papszuna do Legii w sztabie szkoleniowym pierwszego zespołu zostałby jedynie Krzysztof Dowhań. Zasłużony trener przez 20 lat pracy w klubie wychował i rozwinął wielu zdolnych bramkarzy, a sam dorobił się statusu legendy.

Ale przecież mówimy tutaj tylko o ludziach ze sztabu. Do tego dochodzą piłkarze, których Papszun też może chcieć zabrać ze sobą z Rakowa. W tej chwili wskazać można szczególnie dwóch: ofensywnego pomocnika Iviego Lopeza oraz środkowego obrońcę i kapitana Rakowa - Andrzeja Niewulisa. Ich sprowadzenie na Łazienkowską oznacza nic innego, jak kolejne wydatki. Ale wszystko wskazuje, że Mioduski jest na to gotowy. Właściciel Legii jest skłonny rozbić bank, by Papszun trafił do jego Legii.

Więcej o:
Copyright © Agora SA