Legia reaguje na podpalenie stadionu. Będzie kara. "Liczymy straty"

Bartłomiej Kubiak
- Jesteśmy w kontakcie z policją, przekazaliśmy nagrania z monitoringu. Sami też je sprawdzamy. Mamy swoje typowania, ale to dość żmudny proces, trudno mi zadeklarować, ile osób uda nam się zidentyfikować - mówi Sport.pl Dariusz Derewicz, dyrektor ds. bezpieczeństwa Legii.

Chodzi o sytuację z niedzielnego meczu z Jagiellonią (1:0). Na "Żylecie", trybunie najbardziej zagorzałych fanów Legii, spłonęły wtedy flagi i szaliki kibiców Jagiellonii. - Komisja Ligi wszczęła już postępowanie w tej sprawie. Przekazaliśmy jej nasze stanowisko, które w dużym uproszczeniu brzmi tak: nie wyrażamy zgody na używanie pirotechniki - mówi Dariusz Derewicz, dyrektor Legii ds. bezpieczeństwa.

Zobacz wideo Legenda Legii jednoznacznie: Jest winny chaosu. "To nie jest katastrofa. To skandal"

Sytuacja Legii Warszawa robi się dramatyczna. Jest oficjalny komunikat klubu Sytuacja Legii Warszawa robi się dramatyczna. Jest oficjalny komunikat klubu

Legia liczy straty po pożarze na stadionie

Derewicz już na wstępie zaznacza, że zgodnie z procedurami sprawdzane i legitymowane były wszystkie osoby, które w niedzielę wchodziły na stadion Legii. Ale o tym, że kontrole nie zawsze są skuteczne, wiadomo jednak od dawna. Pokazał to też niedzielny mecz, kiedy na stadionie przy Łazienkowskiej w pierwszej połowie znowu zapłonęły race. A także zostały spalone flagi i szaliki. Przede wszystkim Jagiellonii, ale nie tylko, bo według relacji serwisu legioniści.com na trybunach spłonęło sporo barw wrogich zespołów - m.in. flaga Herthy Berlin, West Bromwich Albion czy Polonii Warszawa.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

- Kiedy ogień pojawił się na stadionie, służby od razu przystąpiły do gaszenia. Mamy podpisaną umowę na dodatkowe zabezpieczenie przeciwpożarowe, a strażaków wspomagają także stewardzi oraz nasze służby porządkowe. Na stadionie był również zespół zawodowej straży pożarnej z miasta. Cały czas byliśmy z nim w kontakcie. W zasadzie to trzy metry ode mnie siedział dowódca tego zastępu i gdyby stało się coś groźniejszego, nad czym sami nie bylibyśmy w stanie zapanować, ten zespół - tak samo, jak inne służby - były w stanie od razu zareagować - podkreśla Derewicz.

Na szczęście sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. Pożar opanowany został dość szybko. - Teraz pozostało nam liczenie strat. Choćby napełnienie tych wszystkich gaśnic, które zużyliśmy. Jesteśmy też w kontakcie z policją, której przekazaliśmy nagrania z monitoringu. Sami też je sprawdzamy, mamy swoje typowania, ale to dość żmudny proces, więc trudno mi zadeklarować, ile osób uda nam się zidentyfikować - dodaje Derewicz.

Szalony pomysł radnego. Złożył wniosek o 'unieważnienie wyników Złotej Piłki' Radny Wieliczki chce unieważnienia wyników Złotej Piłki. I składa wniosek

Legia w przeszłości już była karana za mecze z Jagiellonią

To nie pierwsza taka sytuacja przy Łazienkowskiej na meczach z Jagiellonią. Do dużo większego skandalu doszło w marcu 2014 roku. Wtedy na stadionie Legii też spłonęły flagi Jagiellonii, a mecz został przerwany po zamieszkach, do jakich doszło na trybunach. Legia została ukarana walkowerem, grzywną w wysokości 100 tys. zł oraz ukarano ją zamknięciem stadionu na trzy spotkania, z czego dwa w zawieszeniu na rok.

- Kara w postaci zamknięcia stadionu na jeden mecz ma na celu umożliwienie klubowi wdrożenie zmian, które zapewnią możliwość bezpiecznego rozgrywania meczów przy Łazienkowskiej. Dodatkowa kara w zawieszeniu umożliwi zamknięcie stadionu na dłużej, gdyby klub nie wprowadził zmian w zadowalającym stopniu - uzasadniał decyzje Komisji Ligi jej ówczesny przewodniczący Piotr Jakubicz.

Teraz aż do takich incydentów nie doszło, choć kibice Jagiellonii - widząc swoje płonące flagi i szaliki po drugiej stronie boiska - próbowali sforsować płot odgradzający sektor gości od reszty stadionu. Na szczęście bezskutecznie. - W sektorze gości też mamy trochę zniszczonych krzesełek. Wspólnie z przedstawicielami Jagiellonii i delegatem meczowym z ramienia PZPN już opisaliśmy i oszacowaliśmy wszystkie koszty, które zostaną pokryte przez klub przyjezdny - informuje Derewicz.

Britain Soccer Champions League Koniec marzeń Lewandowskiego? "France Football" szykuje rewolucję

Jaka kara dla Legii? Komisja w środę

Derewicz dodaje, że wbrew temu, co pisały niektóre media, na stadionie nie spłonęły żadne krzesełka: - Infrastruktura stadionu jest niepalna i niepodtrzymująca ogień. Słowem: dość odporna na takie zdarzenia. Pewnie niektóre elementy będziemy musieli wymienić, ale na razie wciąż to szacujemy. W tej chwili najwięcej pracy ma firma sprzątająca, która musi użyć mocnej chemii, by oczyścić infrastrukturę stadionu, czyli usunąć te wszystkie okopcenia.

Na razie nikt w ekstraklasie nie chce nam powiedzieć, jakie konkretnie konsekwencje mogą zostać wyciągnięte w stosunku do obu klubów. Wiadomo jednak, że Legia i Jagiellonia mogą spodziewać się kar. Komisja Ligi zbiera się w środę.

Więcej o: