Szymon Marciniak od początku mistrzostw świata w Katarze imponował doskonałą formą i nie popełniał większych błędów. W nagrodę FIFA mianowała go na głównego arbitra meczu finałowego pomiędzy Argentyną i Francją (3:3, karne 4-2). Tam również Polak spisał się bardzo dobrze, za co zebrał wiele pochlebnych opinii. Pierluigi Colina powiedział nawet, że Marciniak był "silniejszy od technologii", a Howard Webb nazwał jego występ "najlepszym w historii mundialu". Jedynymi, którzy krytykowali arbitra, byli Francuzi, a w szczególności dziennikarze "L'Equipe" - przyznali mu notę "2" w skali od 1 do 10.
Szymon Marciniak był w środę gościem Moniki Olejnik w programie "Kropka nad I". W trakcie rozmowy polski sędzia odniósł się do negatywnych opinii po meczu finałowym. Jak przyznał, nie doświadczył wielkiej krytyki. "L'Equipe" był jednym z nielicznych francuskich dzienników, który skrytykował pracę arbitra.
- Wiele spłynęło po meczu pochlebnych opinii. To jest normalne, że kibice starają się też zaprzeczyć, czy zaprotestować. W nas najłatwiej jest uderzyć. Sędzia to taka osoba, która nie wyjdzie, nie będzie się bronić. Oczywiście, opinia szefów jest najważniejsza. Ale opinie, które dostaliśmy od Francuzów, są niesamowicie miłe, niesamowicie pochlebne - wyjawił.
Marciniak odniósł się również bezpośrednio do oceny dziennika "L'Equipe". - To nie są poważne oceny. Dla mnie najważniejsze są oceny piłkarzy, a ta ocena była bardzo pozytywna. Didier Deschamps podszedł i podziękował, nie było słowa o sędziowaniu - podkreślił.
Okazuje się, że Marciniak został doceniony także we Francji. Świadczy o tym nietypowa propozycja. - Mogę też zdradzić, że dostałem zaproszenie od szefa sędziów francuskich, bym przyjechał na szkolenie, które mam prowadzić dla francuskich sędziów. To miły gest i oznaka sympatii i dowód na to, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty - podkreślił.
O tym, że nie wszyscy Francuzi są negatywnie nastawieni do Marciniaka przekonywał Michel Vautrot, były arbiter, który pięciokrotnie sędziował mundialowe mecze w 1982 i 1990 roku. - Marciniak kapitalnie sędziował ten finał. Odgwizdał trzy karne, to wyjątkowe, ale i świadczące o odwadze. Miał autorytet wśród piłkarzy, podejmował dobre decyzje. Był też sprawiedliwy. (...) "L'Equipe" zwykle normalnie ocenia sędziów, więc nie mogłem w to uwierzyć. Aż spadłem z łóżka. Zupełnie nie rozumiem tej noty. Nie miała nic wspólnego z duchem gry. Mam wrażenie, że to ocena rozczarowanych kibiców - podkreślił francuski sędzia.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Ostatecznie Marciniak poprowadził trzy spotkania na mistrzostwach świata w Katarze - mecz fazy grupowej pomiędzy Francją i Danią (2:1), 1/8 finału pomiędzy Argentyną i Australią (2:1) i wielki finał. Jak przyznał polski sędzia, ostatni mecz był jednym z najbardziej wymagających w jego karierze. - Finał wszech czasów. Ja takiego meczu nie widziałem w telewizji, nie mówiąc już o tym, żeby go sędziować. Widzieliśmy tam wszystkie scenariusze, które Hitchcock mógłby napisać, a wydarzyły się w jednym meczu. Trzy rzuty karne to nie gwiżdże się nawet w pojedynczym meczu ekstraklasy. Byłem wyczerpany mentalnie po meczu, pierwszy raz zdarzyło mi się to, że byłem tak skoncentrowany - zakończył.