Hokej na trawie jest wielu aspektach podobny do piłki nożnej. Boisko ma wymiary zbliżone do piłkarskich (91,4 m na 55 m). Każda drużyna składa się z 10 zawodników na boisku i bramkarza. Tak jak w piłce nożnej są obrońcy, pomocnicy i napastnicy. Celem jest zdobywanie bramek. Także przebieg gry jest podobny, a ważną rolę zajmują w nim tak jak w piłce nożnej stałe fragmenty gry.
I tak jak działacze piłkarscy, tak i hokejowi postanowili swój sport unowocześnić i uczynić go bardziej sprawiedliwym. Zrobili to dużo wcześniej niż FIFA. VAR czyli wideoweryfikację wprowadzono już podczas turnieju Champions Trophy w 2009 r. W piłce nożnej musieliśmy czekać na to do sezonu 2016/17.
Hokej na trawie ma także kilka innych nowinek, których wprowadzenia do piłki nożnej domaga się znaczna część kibiców. Chodzi na przykład o to, żeby z prośbą o wideoweryfikację mogli się skierować do sędziego sami zawodnicy lub trener. W hokeju na trawie jest taka możliwość. Każda drużyna ma jedną szansę na mecz. Jeśli prośba o sprawdzenie sytuacji okazała się nieuzasadniona, to ją traci. Jeśli dzięki wideoweryfikacji decyzja sędziego zostaje zmieniona, to drużyna zachowuje swoje prawo do sprawdzania.
Oczywiście, tak jak w piłce nożnej, wideoweryfikacja nie likwiduje kontrowersji. Jeśli chodzi o igrzyska w Paryżu, to najbardziej poszkodowani czują się kibice Indii. Najpierw w ćwierćfinale z Wielką Brytanią ich zawodnik Amit Rohidas został ukarany czerwoną kartką po uderzeniu rywala kijem w nos. Usunięcie zawodnik z boiska do końca meczu to bardzo rzadkie wydarzenie. Sędzia najczęściej korzysta z czasowego usunięcia zawodnika z boiska na dwie, pięć lub 10 minut. Oczywiście zdaniem kibiców Indii, kara była zbyt wysoka, bo uderzenie było przypadkowe. Mimo osłabienia Indie awansowały do półfinału, dzięki lepszej skuteczności w akcjach jeden na jeden z bramkarzem rywali, które w przepisach zastąpiły rzuty karne.
W półfinale kibice Indii znów zawiedli się na wideoweryfikacji. Dzięki niej ich rywale – Niemcy – zyskali rzut karny, który m.in. przyczynił się do zwycięstwa naszych zachodnich sąsiadów 3:2. W czwartkowym finale spotkają się oni z Holandią. W meczu o brąz Indie zagrają z Holandią.
Warto, żeby kibice piłki nożnej zerknęli sobie na te mecze, a to z uwagi na rozwiązania, o których zastosowaniu do piłki nożnej dyskutuje się od dawna.
Jeden to wprowadzenie zatrzymywania czasu na przerwy w grze. W hokeju na trawie mecze do 2018 roku trwały dwa razy po 35 minut. Teraz mecze podzielone są na cztery kwarty po 15 minut. Z tym, że czas gry zatrzymywany jest na przerwy w grze. Nie ma mowy już o arbitralnym przedłużanie meczu przez sędziego. W piłce nożnej to zmora, która wywołuje zawsze mnóstwo kontrowersji. A już kuriozalnych rozmiarów przybrała ona właśnie na igrzyskach w Paryżu. Były mecze piłkarskie, w których druga połowa trwała grubo ponad godzinę.
Inną nowinką, o której mówi się w piłce nożnej, to jawność dyskusji między sędziami na boisku a arbitrami od wideoweryfikacji. W hokeju na trawie jest jasne, co i dlaczego sprawdzają sędziowie. W piłce nożnej komentatorzy muszą się domyślać, czy był spalony, czy może faul.
Polscy hokeiści na trawie, choć to sport u nas mało popularny, aż sześć razy grali na igrzyskach. Pięć razy mężczyźni i raz kobiety. Ostatni raz Polacy pojawili się na igrzyskach w Sydney w 2000 r. W Paryżu co prawda nie mamy drużyny, ale mamy tam swojego "Marciniaka". Sędzia Marcin Grochal prowadził jako jeden z dwóch arbitrów mecz finałowy mężczyzn igrzysk olimpijskich w Tokio. Paryż to już jego czwarte igrzyska. Po raz pierwszy pojechał na nie w 2012 r. do Londynu.
Finał hokeja na trawie w czwartek o godz. 19, a mecz o trzecie miejsce o 14. Finałowe mecze kobiet w piątek.
Komentarze (6)
Na igrzyskach też mamy "Marciniaka". Oto jak może wyglądać niedługo piłka nożna
Tylko, że to nie przejdzie.