Początek igrzysk olimpijskich w Tokio już za tydzień. Zawody odbędą się od 23 lipca do 8 sierpnia.
W 2016 roku w Rio de Janeiro, w 2012 roku w Londynie i w 2008 roku w Pekinie polscy sportowcy zdobyli po 11 olimpijskich medali. W 2004 roku w Atenach było jeszcze gorzej - wywalczyli tylko 10 miejsc na podium. Dlaczego teraz mieliby się spisać zdecydowanie lepiej? Pytanie postawić warto, tym bardziej że w XXI wieku tylko raz wysłaliśmy na igrzyska mniejszą reprezentację niż tym razem. W Tokio ma wystartować 215 polskich sportowców. Aż o 30 mniej niż na poprzednich igrzyskach. I aż o 48 mniej niż na igrzyskach Pekin 2008, gdzie Polska miała rekordowo dużą kadrę.
- Międzynarodowy Komitet Olimpijski doprowadził do tego, że na igrzyska jest trudniej pojechać. Podam przykład z lekkoatletyki: kiedyś na 100 metrów biegało się cztery rundy, a teraz jest o rundę mniej - mówi Marcin Nowak, były sprinter, a dziś szef polskiej misji olimpijskiej na igrzyska w Tokio. - Uważam, że to idzie we właściwą stronę. Rozdmuchiwanie reprezentacji nie ma sensu. Niech startuje mocna drużyna. W naszym przypadku tak jest. U nas nie ma słabych stron. Na którą dyscyplinę nie spojrzymy, to zobaczymy, że w Tokio będą nas reprezentować zawodnicy, którzy się liczą w Europie i na świecie - dodaje Nowak.
Zdaniem szefa polskiej misji olimpijskiej, nasza kadra jest na tyle mocna, że w Tokio powinna znacznie przebić wyniki reprezentacji startujących na poprzednich igrzyskach. - Od dwóch lat typuję, że zdobędziemy 15 medali. Wierzę w to, bo wystartują dla nas doświadczeni zawodnicy, za którymi ciągną się sukcesy. Wierzę w powtarzalność, jaką ci ludzie wypracowali. Są w naszej kadrze zawodnicy, którzy już wiele zwojowali, a dodatkowo jest też sporo młodzieży już z sukcesami i z dużymi nadziejami - przekonuje Nowak.
Oczywiście jako jedna z najważniejszych osób w olimpijskiej kadrze, szef misji nie chce wprost wskazywać nazwisk polskich kandydatów do medali. Ale zgadza się powiedzieć, na jakie wydarzenia igrzysk szczególnie czeka.
- Przede wszystkim na moją ukochaną lekkoatletykę. Bardzo czekam na finał sztafety 4x400 kobiet. Mam nadzieję, że dziewczyny powalczą o medal. Na pewno też czekam na to, co zrobi Anita Włodarczyk, a właściwie, co pokażą nasze wszystkie trzy młociarki [również Malwina Kopron i Joanna Fiodorow]. Do tego dochodzą obaj nasi młociarze [Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki]. Chyba też każdy chciałby zobaczyć Patryka Dobka w finale olimpijskim, walczącego może nawet o coś więcej - wylicza Nowak.
Lekkoatletyka na igrzyskach w Tokio rzeczywiście powinna przynieść nam sporo emocji. Choćby na podstawie ostatnich występów Polski na mistrzostwach świata, możemy spodziewać się dobrych wyników również w Tokio. W 2019 roku na MŚ w Dausze nasza kadra wywalczyła 6 medali. Pojawiają się prognozy mówiące, że w Tokio wypadniemy podobnie.
W przypadku lekkoatletyki trzeba dodać, że spore oczekiwania będziemy mieli jeszcze wobec oszczepników. Maria Andrejczyk jest w tym roku liderką światowych list, a Marcin Krukowski jest drugi.
Jeszcze więcej niż od nich oczekujemy od siatkarzy. Mistrzostwie świata z 2014 i 2018 roku są bardzo mocnymi kandydatami do medalu. - Z pewnością chciałbym zobaczyć, jak polscy siatkarze grają o medal - mówi Nowak.
I tu może pojawić się miły problem. Jeśli drużyna prowadzona przez Vitala Heynena awansuje do finału igrzysk, to rozegra go tego samego dnia (7 sierpnia) i mniej więcej w tym samym czasie, w którym na Stadionie Olimpijskim odbędą się finał sztafety 4x400 metrów kobiet zapewne z udziałem Aniołków Matusińskiego, a także 1500 m mężczyzn z Marcinem Lewandowskim i rzutu oszczepem Marcinem Krukowskim.
- To żaden problem, bo skoro siatkarze byliby w finale, to znaczyłoby, że już jest medal i można byłoby wybrać lekkoatletykę - śmieje się Nowak.
Poza lekkoatletyką i siatkówką Nowak bardzo liczy na tenisistów. W singlu wystąpią m.in. Iga Świątek i Hubert Hurkacz, w deblu Hurkacz zagra z Łukaszem Kubotem, który stworzy też mikstową parę ze Świątek.
- Do tego żeglarstwo, kajakarstwo, wioślarstwo, szermierka, judo i zapasy - tu liczę na bardzo udane występy - mówi szef polskiej misji olimpijskiej. - Jestem też ciekaw nowych sportów. Najbardziej koszykówki 3x3. Uważam, że jej włączenie do programu igrzysk to najlepsza decyzja MKOl-u. Wspaniale się to ogląda, emocje są rewelacyjne. A jeszcze nasza męska drużyna jest wymieniania wśród najmocniejszych ekip - podsumowuje Nowak.
A teraz podsumujmy my.
Naszymi największymi medalowymi szansami są lekkoatleci i siatkarze. Policzmy jedną młociarkę (najpewniej Włodarczyk) i dwóch młociarzy (Fajdek i Nowicki), dwoje oszczepników (Andrejczyk i Krukowski), sztafetę biegaczek (4x400 m), dwóch biegaczy (Lewandowski na 1500 m i Dobek na 800 m) i skoczka o tyczce (Lisek). W sumie w siatkówce i lekkoatletyce daje to 10 medalowych szans.
Czekać warto na wyścigi kajakarek. Tu mamy mocną i utytułowaną Martę Walczykiewicz w K1 na 200 m (aktualna wicemistrzyni olimpijska), dwójkę Karolina Naja/Anna Puławska i czwórkę. Z grona wioślarzy na pewno na dużo stać czwórkę podwójną kobiet: Agnieszka Kobus-Zawojska/Maria Sajdak/Marta Wieliczko/Katarzyna Zillmann, która w Rio wywalczyła brąz. I czwórkę bez sternika mężczyzn w składzie Marcin Brzeziński/Mikołaj Burda/Michał Szpakowski/Mateusz Wilangowski. To ekipa mistrzów świata z 2019 roku. Wymieńmy jeszcze dwójkę podwójną Mirosław Ziętarski/Mateusz Biskup, to medaliści MŚ i ME.
I zostańmy na wodzie, bo w żeglarstwie mamy m.in. brązową medalistkę olimpijską Zofię Noceti-Klepacką i czwartego na igrzyskach mistrza świata Piotra Myszkę.
W judo i zapasach nasze medalowe nadzieje są mniejsze, tam raczej każdy medal traktowalibyśmy jak niespodziankę. Ale wymieniona przez Nowaka szermierka da nam drużynowy turniej szpadzistek. Tu wystartuje tylko osiem ekip, a Polki w składzie Aleksandra Jarecka, Ewa Trzebińska, Renata Knapik-Miazga i Magdalena Piekarska-Twardochel są notowane w światowym rankingu na miejscu drugim.
Kto jeszcze? Oczywiście tenisiści (trudno typować kto ma największą szansę na sukces). Oczywiście kolarze (Michał Kwiatkowski albo Rafał Majka i Katarzyna Niewiadoma), również torowi (przede wszystkim sprinter Mateusz Rudyk) i może po raz kolejny Maja Włoszczowska (dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwo górskim). Może też Aleksandra Mirosław we wspinaczce, może Katarzyna Wasick w pływaniu, może siatkarze plażowi (startują dwie polskie pary: Grzegorz Fijałek/Michał Bryl i Piotr Kantor/Bartosz Łosiak) i może rzeczywiście koszykarze 3x3, których turniej jest okrojony do zaledwie ośmiu drużyn.
- Wierzę w 15 medali, a szans na pewno mamy co najmniej dwa razy tyle - mówi Nowak. Nam wychodzi podobnie.
Szef misji olimpijskiej zgadza się, że zazwyczaj liczbę szans trzeba podzielić przez trzy, żeby otrzymać liczbę przewidywanych medali. - Ale uważam, że w Tokio wykorzystamy więcej szans. Dlatego, że wystartują naprawdę mocni, doświadczeni zawodnicy - tłumaczy.
Może z tej całej wyliczanki rzeczywiście uzbiera się 15 medali dla Polski. Ale pamiętajmy, że we współczesnym sporcie o olimpijskie podium jest trudniej, niż było kiedyś. Więcej niż 15 medal nasi sportowcy zdobyli ostatnio na igrzyskach w Atlancie w 1996 roku. Wtedy w Top 20 medalowej klasyfikacji igrzysk było aż 15 państw z Europy. W tym Polska na 11. miejscu. 20 lat później na igrzyskach Rio 2016 w Top 20 medalowej tabeli mieliśmy już tylko 9 krajów europejskich. A Polska była dopiero 33.
W ramach ciekawostki cofnijmy się o jeszcze 20 lat od Atlanty. Na igrzyskach Montreal 1976 Polska zanotowała swój najlepszy występ w historii. Nasza reprezentacja zajęła wtedy 6. miejsce w klasyfikacji medalowej. Wywalczyła 26 miejsc na olimpijskich podiach, w tym aż 9 złotych medali. Wówczas w Top 20 medalowej tabeli było 15 państw z Europy, jak w 1996 roku w Atlancie. Ale w Montrealu Europejczycy wywalczyli aż 71 proc. medali, w Atlancie 55 proc., a w Rio już tylko 48 proc.