Nicolai "HUNDEN" Petersen to człowiek, o którym można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest bez skazy. Były zawodnik, a obecnie trener i analityk CS:GO w pewnym momencie został zupełnie wyrzucony z całego środowiska. Wydawało się, że w esporcie już go nie zobaczymy, lecz przed kilkoma tygodniami zmieniły się werdykty w sprawie Duńczyka. Teraz wraca on do rywalizacji, ale mało kto patrzy na to przychylnie.
"HUNDEN" był jednym z głównych oskarżonych w głośnej sprawie dotyczącej "spectator buga". Błąd ten pozwalał trenerom na nieuczciwe pozyskiwanie informacji w trakcie spotkań, dzięki możliwości ustawienia na mapie, które nominalnie nie powinno być możliwe. W ten sposób szkoleniowcy mogli na bieżąco dawać znać swoim zawodnikom o rozstawieniu przeciwnika, co rzecz jasna jest zabronione.
Petersenowi postawiono mocne zarzuty i pierwotnie został on wykluczony z rywalizacji na kilka miesięcy. Nie był on jedynym oskarżonym w tej sprawie trenerem, ale po pewnym czasie wybuchł kolejny skandal z udziałem ówczesnego mentora Heroic. Mianowicie miał on ujawnić dokumenty związane ze strategiami, taktykami i planami zespołu dla konkurencyjnych zespołów. Do tego "HUNDEN" deklarował, iż zawodnicy Heroic doskonale wiedzieli o istnieniu "spectator buga" i świadomie przyzwalali Petersenowi na jego używanie.
Duńczyk permanentnie spalił za sobą wszystkie mosty łączące go z organizacją. Choć wszystko miało nieco oczyścić jego wizerunek i zrzucić z niego część winy, tak efekt był wprost przeciwny. Esportowa społeczność uznała go za zdrajcę - człowieka, który był w stanie zrobić wszystko, aby tylko ratować swoje cztery litery. Petersen był spalony.
A przynajmniej tak się wszystkim wydawało. W końcu nie dość, że otrzymał karę, to jeszcze absolutnie zrujnował swój wizerunek. Jednakże na początku grudnia Esportowa Komisja Integralności (ESIC) oczyściła go z zarzutów. Esportowa społeczność była w szoku. Człowiek, którego przedstawiano jako jedną z twarzy całego skandalu wokół trenerów, został uznany niewinnym po ponad roku od rozpoczęcia sprawy.
Większość osób podchodziła do werdyktu z dużym dystansem. ESIC dawno straciło na wiarygodności. Pojawiało się coraz więcej zeznań i zgłoszeń odnośnie skorumpowanej obsady komisji, która działała nieskutecznie i opieszale. Wycofanie się z zarzutów wobec "HUNDENA" ponownie było strzałem w kolano ESIC. Sam Petersen reputacji nie odratował, ale pojawiła się furtka na powrót do esportu. Nikt jednak nie wierzył, że to się wydarzy - w końcu, kto chciałby w swoim składzie zakulisowego zdrajcę, który pokazał już swoje oblicze w Heroic.
Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.
I znów esport został zaskoczony. Kontrakt "HUNDENOWI" zaproponowało Astralis - obok Heroic druga największa organizacja z Danii. Petersen obejmie w niej funkcję głównego analityka. Jego powrót nie spotkał się jednak wcale z ciepłą reakcją. Pod ogłoszeniem Astralis pojawiło się mnóstwo negatywnych komentarzy - nie tylko ze strony fanów, ale też zawodników, dziennikarzy czy esportowych ekspertów.
Większość komentujących nie dowierza, że Astralis naprawdę nawiązało współpracę z "HUNDENEM". Wydawałoby się, że Dania przede wszystkim odetnie się od fałszywego trenera. Tymczasem oferta przychodzi do niego w zasadzie zza płotu podwórka Heroic. Wizerunkowo Astralis strzeliło sobie samobója. Choć Petersen jest ekspertem i ma doświadczenie w CS:GO, tak z pewnością można było na tę posadę znaleźć kogoś innego. Czyżby miał to być prztyczek w nos rywali z Heroic? Możliwe, ale nawet jeśli, to "Gwiazdy" straciły na tym w oczach wielu fanów, którzy analogicznie mogą teraz przychylniej patrzeć w kierunku drugiej potęgi duńskiego CS:GO.