Czwartkowe spotkanie w Krakowie miało zadecydować o tym, kto w niedzielnym finale baraży będzie rywalem Wisły Płock. O to, by pojechać do Płocka, walczyły zespoły z czwartego i piątego miejsca tabeli I ligi - Wisła Kraków i Miedź Legnica. Faworytem byli gospodarze, ale wszyscy zastanawiali się, czy tym razem zespół Mariusza Jopa zdoła wytrzymać presję, która w poprzednich latach skutecznie podstawiała mu nogę w drodze do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Choć samo spotkanie rozpoczęło się od... przerwy spowodowanej zadymieniem boiska, to chwilę po wznowieniu gry gospodarze ruszyli do ataku. Już w czwartej minucie mogło być 1:0, ale ogromnego błędu defensywy Miedzi nie wykorzystał Kacper Duda, który przegrał pojedynek z bramkarzem Miedzi Jakubem Wrąblem.
"Biała Gwiazda" grała na tyle dobrze, że Miedź Legnica przez blisko 25 minut praktycznie nie wychodziła z własnej połowy. Goście też szybko doznali poważnego osłabienia, bo przez kontuzję mięśniową z boiska musiał zejść szef defensywy legniczan Adnan Kovacević. Wisła chciała to wykorzystać. Mocny strzał z 16 metrów Rafała Mikulca obronił Jakub Wrąbel, kilka uderzeń gospodarzy zostało ofiarnie zablokowanych przez obrońców Miedzi, a próby z powietrza Angela Rodado i Kacpra Dudy poszybowały nad poprzeczką.
Miedź przebudziła się w 24. minucie celnym strzałem Mateusza Bochnaka, z którym większych problemów nie miał Kamil Broda. Po okresie dominacji Wisły rozpoczęła się wymiana ciosów. "Biała Gwiazda" odpowiedziała bardzo dobrą sytuacją Frederico Duarte, który rozpędzony uderzył płasko minimalnie obok słupka. Po drugiej stronie boiska gospodarzy dwukrotnie uratował Broda, broniąc zarówno strzał z dystansu Mateusza Grudzińskiego, a następnie uderzenie głową Kamila Drygasa z kilku metrów po rzucie rożnym. W 35. minucie bramka Miedzi Legnica zatrzęsła się po fantastycznym strzale z dystansu w poprzeczkę Kacpra Dudy.
Ale pewnie nie zdążyła ona nawet przestać się trząść, a po drugiej stronie boiska piłka wpadła do bramki gospodarzy. Wszystko za sprawą Michaela Kostki. Obrońca Miedzi Legnica oddał niezwykle efektowne uderzenie z dystansu, którego nie dał rady obronić Kamil Broda. Piłka po jego rękach wpadła w okienko bramki Wisły i to Miedź Legnica objęła w Krakowie prowadzenie 1:0.
To prowadzenie udało się gościom utrzymać do przerwy, jako że piłkarze Mariusza Jopa wyglądali po stracie gola, jakby dostali obuchem w głowę. Co więcej, gospodarze już w doliczonym czasie gry stracili podstawowego skrzydłowego Angela Baenę, który przez uraz mięśniowy nie był w stanie kontynuować swojego występu.
W drugą część spotkania lepiej weszła Miedź, bo po strzale z dystansu Juliusza Letniowskiego musiał interweniować Kamil Broda. Chwilę później, w 49. minucie, doszło z kolei do sytuacji, których chcemy oglądać jak najmniej, a najlepiej w ogóle. W akcji ofensywnej Rafała Mikulca obrońca Wisły oraz wspomniany Letniowski z dużą siłą, jednocześnie trafili w piłkę. Choć o jakimkolwiek faulu trudno było mówić, obaj ucierpieli. Mikulec zdecydowanie bardziej - okazało się, że ma złamaną nogę i na murawę musiała wjechać karetka. Po długiej interwencji medycznej wiślak opuścił w niej murawę i pojechał do szpitala. Kibice Wisły pożegnali go brawami i skandowaniem jego nazwiska, a wszystko wskazuje, że obrońcę gospodarzy czeka bardzo długa przerwa w grze.
W takich okolicznościach nie jest łatwo skupić się na grze. Obie drużyny też miały z tym trochę problemów. Na minimalnie niecelne uderzenie z dystansu Kamila Antonika odpowiedział strzałem głową Kacpra Dudy, po którym piłkę po rykoszecie złapał Jakub Wrąbel. Problemy Wisły nie miały zamiaru się skończyć. W 75. minucie z boiska musiał zejść z problemami mięśniowymi Marko Poletanović, co oznaczało już trzeci uraz podstawowego zawodnika "Białej Gwiazdy", a przecież przed barażami straciła ona jeszcze poważnie kontuzjowanego kapitana Alana Urygę.
Piłkarze Wisły Kraków walili głową w mur, a kibicom puszczały nerwy. "Wisła grać, k...a mać!" - poleciało z trybun w 85. minucie. Do końca spotkania nie pozostawało jednak wówczas 5 minut, a ponad 20, bo sędzia Bartosz Frankowski doliczył do drugiej połowy aż 17 minut.
Miedź Legnica była bliska podwyższenia prowadzenia w 93. minucie, gdy z 16 metrów nieznacznie obok bramki uderzył Tomasz Walczak. Chwilę później gości ponownie w tym meczu uratowała poprzeczka. Po strzale Jesusa Alfaro, który zmienił kilka minut wcześniej fatalnego Tamasa Kissa, i rykoszecie piłka przelobowała Jakuba Wrąbla, ale obiła tylko obramowanie bramki Miedzi.
Mało tego, w 102. minucie piłkarzy z Legnicy uratował jeszcze słupek, gdy po dośrodkowaniu Jesusa Alfaro piłkę dzióbnął szpicem buta Angel Rodado. W polu karnym Miedzi kotłowało się co chwila, ale w dobrych sytuacjach pudłowali jeszcze Kacper Duda i Łukasz Zwoliński.
Miedź Legnica wygrała na wyjeździe z Wisłą Kraków 1:0 i to ona zagra w niedzielnym finale baraży w Płocku, gdzie jej rywalem będzie miejscowa Wisła. Początek tej rywalizacji zaplanowano na godzinę 16:30. Wisłę Kraków czeka z kolei czwarty kolejny sezon w I lidze.