Grupa B w 15. sezonie ESL Pro League to już przeszłość. Polscy kibice będą jednak do niej wracać myślami z uśmiechem na twarzy. Fińskie ENCE z Olkiem "hadesem" Miśkiewiczem i Pawłem "dychą" Dychą w składzie wypadło w niej bowiem znakomicie. Polacy wyszli z niełatwej szóstki, za to z ligi wypadł jeden z czołowych zespołów światowego rankingu.
Piękny był ten miniony tydzień w ESL Pro League. Praktycznie każdego dnia ENCE dawało ogromne powody do radości. Dyspozycja zespołu przebiła najśmielsze oczekiwania. Konia z rzędem temu, kto bez cienia wątpliwości postawiłby drużynę do tak pewnego awansu, jaki ta sobie zapewniła.
Od samego początku układało się znakomicie. Wygrana nad FaZe Clanem to wejście w ligę razem z drzwiami. Potem za to było tylko lepiej, bo drugiego dnia ENCE ściągnęło skalp z Vitality, niemal się przy tym nie męcząc. Zwycięstwa fińska organizacja doliczyła sobie również z Outsiders oraz Sprout. Jedynie Brazylijczycy z FURII okazali się lepsi. Tego akurat trochę szkoda, bo pierwsze miejsce i bezpośredni awans do ćwierćfinałów przeszły ENCE koło nosa. Ale nie ma co narzekać, bo chytry traci dwa razy - ENCE zagra w play-offach i to się liczy.
Stanowcza gra i coraz bardziej zgrany kolektyw to zdecydowanie symptomy, jakie mogą cieszyć. Prowadzenie Marko "Snappiego" Pfeiffera weszło na znakomity poziom, a każdy z graczy odnajduje się w obranym systemie. "dycha" i "hades" grają naprawdę dobrze, ale nadal gwiazdorem formacji jest Lotan "Spinx" Giladi. Izraelczyk utrzymuje genialną formę, co miało niebagatelne znacznie w rywalizacji w "grupie śmierci" ESL Pro League.
Counter Strike za oceanem znacząco obniżył swoje loty. Amerykanie z nadzieją patrzą na Team Liquid, podczas gdy Brazylijczycy ściskają kciuki za FURIĘ. Ta druga pierwszą część zadania już wykonała i to w naprawdę nienagannym stylu. FURIA wyszła bowiem z Grupy B z pierwszego miejsca, co podobnie jak w przypadku ENCE, jest dużą niespodzianką.
FURIA potrzebuje stabilizacji i świeżego wiatru w żagle. Osiągnięty rezultat niewątpliwie mocno ich podbuduje. Przegrali tylko z FaZe. Nie mieli lekko, bo tylko ze Sprout uporali się w dwóch mapach, ale jednak stać ich było na pokonanie lepszych na papierze rywali. Z pewnością imponuje Yuri "yuurih" Santos, który ostatnich miesięcy nie mógł zaliczyć do udanych. Razem z Kaike "KSCERATO" Cerato dwoją się i troją, byleby ich drużyna wyszła "na górze".
Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.
Dużo bardziej Brazylijczycy muszą się martwić o nieregularnego snajpera, Rafaela "saffee" Costę oraz młodego Andre "dropa" Abreu. Od obu trzeba wymagać poprawy not. Inaczej w play-offach FURIA nie będzie miała czego szukać, a przecież zacznie je aż od ćwierćfinałów.
FaZe Clan, Vitality oraz Virtus.pro, grający pod szyldem Outsiders. Ta trójka aspirowała do miana faworytów w całej ESL Pro League, a nie tylko w swojej grupie. Mieli rozdawać karty, dzielić i rządzić. Tymczasem w niektórych seriach wytarto nimi podłogę jak szmatką.
FaZe wykaraskał się z opałów. Amerykańska organizacja zaczęła zmagania od dwóch porażek, wobec czego pętlę błyskawicznie zaciśnięto wokół ich szyi. Mistrz zawsze ma jednak jakiegoś asa w rękawie. Presja zmobilizowała FaZe. Kolejne trzy serie zagrali bardzo dobrze, przegrywając jedną mapę tylko z FURIĄ. Zwłaszcza mecz z Vitality wypadł imponująco - na francuskich "Pszczółkach" FaZe nie zostawił suchej nitki. Zwycięzcy IEM-a Katowice 2022 rzutem na taśmę zameldowali się w play-offach.
A propos Vitality - ich tematu nie można pominąć. Francusko-duński zespół znowu rozczarował. Po miernych Katowicach spadł na nich kolejny kubeł zimnej wody. Nazwać odpadnięcie klęską to mało powiedziane. Vitality zagrało po prostu beznadziejnie na każdym polu. Jak zawsze siódme poty wylewał Mathieu "ZywOo" Herbaut, tyle że na marne, bowiem koledzy kompletnie nie dojechali na turniej. Do tego taktyczna Sodoma i Gomora, a w efekcie kompletna klapa. Póki co rewolucyjny projekt zapowiada się na widowiskowy flop. Zespół już myślami jest przy kwietniowym turnieju RMR. Tam miejsca na wymówki nie będzie.
Ale, ale - skoro psy na Vitality wywieszone, to pora poświęcić kilka słówek chłopakom z Virtus.pro, a w zasadzie Outsiders. To nie był dla nich łatwy okres. Do końca trzymano ich w niepewności co do udziału w lidze, a przez ordynarne oświadczenia organizacji w temacie represji wobec rosyjskich zespołów obrywało im się dodatkowo. Publika była przeciwko nim. Ludzie po prostu ich piętnowali, słów wsparcia próżno szukać. Przytłaczające - najwyraźniej aż za bardzo. Outsiders zawiodło, a szansę na awans miało do ostatniej serii spotkań. Mecz na wagę wyjścia sromotnie przegrali jednak z Vitality, które grało już tylko o honor i bonus za wygrane spotkanie. No cóż można powiedzieć, że obie strony były siebie warte. Tym samym światowa szóstka i ósemka światowego rankingu wzięły się za ręce i powędrowały w kierunku wyjścia z ESL Pro League. Rezultaty w Grupie B były nie do przewidzenia. Przemaglowanie na ogromną skalę i dobrze, bo niespodzianki to zawsze mile urozmaicający kompetycje element.