Juventus jest na fali i wygrywa kolejny mecz z rzędu. Do sobotniej rywalizacji z Hellasem Verona podchodził po pokonaniu AC Milanu (1:0) oraz Torino (2:0). Wcześniej zremisował bezbramkowo z Atalantą. Jego passa bez porażki ciągnie się więc od czterech kolejek Serie A, a dobre wyniki przekładają się na sytuację w tabeli. Juventus jest obecnie liderem i będzie nim co najmniej do niedzieli. Utrzymanie pozycji będzie zależało od wyników starć Interu Mediolan z AS Romą i Napoli z AC Milanem.
Nie było wątpliwości, że to właśnie Juventus jest faworytem tego meczu i widać to było niemalże od początku. Już w pierwszej połowie drużyna Massimiliano Allegriego stworzyła ponad 10 sytuacji bramkowych, ale wciąż brakowało skuteczności. Co prawda, Moise Kean wpisał się na listę strzelców, ale gola anulowano po interwencji VAR. Hellas Verona starał się odpowiedzieć, jego piłkarze oddali nawet celny strzał na bramkę, ale piłkę wybronił Wojciech Szczęsny.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Okazuje się, że przerwa jeszcze bardziej zmotywowała piłkarzy Juventusu, bo ataków było zdecydowanie więcej. Udało im się wręcz zamknąć Hellas, który nie oddał ani jednego strzału na bramkę. Był to więc kolejny spokojny wieczór dla Wojciecha Szczęsnego, który zanotował piąte czyste konto w siódmym meczu ligowym.
Juventus ponownie objął prowadzenie w 53. minucie i ponownie autorem trafienia był Kean, ale i tym razem wkroczyli sędziowie. Bramki nie uznano z powodu faulu. Czas leciał, a na tablicy wyników wciąż widniało 0:0. Przełomowy okazał się doliczony czas gry. To w 96. minucie Juventus przeprowadził zabójczą akcję, w której udział wzięło dwóch Polaków.
Najpierw piłkę w pole karne Verony dośrodkował Federico Gatti, wyskoczył do niej Arkadiusz Milik - który wszedł z ławki w 82. minucie, zmieniając Dusana Vlahovicia - oddał strzał, ale piłka trafiła tylko w słupek. Powędrowała wzdłuż linii bramkowej i jednym z pierwszych zawodników, któremu udało się do niej dotrzeć, był Paweł Dawidowicz. Obrońca chciał ją wybić jak najdalej, ale bramkarz nieco mu przeszkodził. Zamiast tego patrzył, jak ta spada mu pod nogi, a wtedy zza jego pleców wyłonił się Andrea Cambiaso i wbił piłkę do bramki, ku uciesze kibiców.
"Dawidowicz przez 96 minut grał szefa z Juventusem. Ustawienie, czytanie, gra w kontakcie. No klasa. Lider obrony. Ale na koniec przeszkodzili sobie z bramkarzem w wybiciu piłki z linii (chyba Montipo zdjął mu z nogi...) i Verona w łeb 0:1" - napisał Mateusz Janiak z Weszło.
Hellas Verona przegrał trzeci mecz z rzędu i przedłużył koszmarną passę. Sytuacja klubu robi się coraz trudniejsza, bo nie wygrał żadnego ośmiu ostatnich spotkań. Obecnie znajduje się na 16. miejscu w tabeli z zaledwie dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową. Jego kolejnym rywalem będzie Bologna. Juventus za to zmierzy się Fiorentiną.
Komentarze (4)
Koszmarny błąd reprezentanta Polski w 97. minucie! I to w meczu z Juventusem [WIDEO]