Hegemonia Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo nie zakończy się z dnia na dzień. W końcu mówimy o zdobywcach 11 z ostatnich 12 Złotych Piłek. Ale choć Argentyńczyk i Portugalczyk dalej są wielcy, to ich kluby niekoniecznie. Obaj nie są też piłkarzami w kwiecie wieku, którzy mogliby dźwigać drużyny na swoich plecach. To zadanie dla młodszych. Dziś świat mówi o bezczelnych dzieciakach, Kylianie Mbappe i Erlingu Haalandzie, którzy podbili hiszpańskie boiska – to tam odbywała się jak dotychczas najwspanialsza rywalizacja dwóch geniuszy w historii futbolu. I to tam narodziła się walka dwóch pretendentów o miejsce na tronie dla najlepszego na świecie. – Gdy zobaczyłem, że Kylian strzelił na Camp Nou hat-tricka, poczułem się bardzo zmotywowany – nie ukrywał Norweg.
Plecy Mbappe i Haalanda oglądają Ronaldinho, Ronaldo czy Zidane
Mbappe i Haalanda nazywamy dzieciakami. Z jednej strony słusznie – pierwszy ledwo skończył 22 lata, drugi w lipcu będzie obchodzić 21. urodziny. Niektórzy mogliby ich uznać za piłkarzy będących na starcie wielkich karier, ale ich liczby pozwalają wysnuć inny wniosek. Francuz to mistrz świata, strzelec 111 goli w Paris Saint-Germain, więcej mają tylko Edinson Cavani i Zlatan Ibrahimović. Liga Mistrzów? Też podbita. Miał udział przy 41 bramkach w 41 występach. To spektakularna średnia. Ale Haaland ma jeszcze lepszą. Po 42 spotkaniach dla Borussii ma 41 trafień i 10 asyst. Na zdobycie osiemnastu bramek w Champions League potrzebował trzynastu meczów, o kilka długości wyprzedzając poprzedniego rekordzistę Harry'ego Kane'a, który do osiemnastu goli dotarł w 22. meczu! Liga Mistrzów niesamowicie Haalanda nakręca. Jako dziecko miał jej hymn jako dzwonek w telefonie, chodził po mieście, odgrywając tę pieśń, a dziś trafia w najbardziej elitarnych rozgrywkach raz na 55 minut.
Z rekordami już tak bywa, że wydają się nie do pobicia, dopóki nie objawi się geniusz. 71 goli Raula z Ligi Mistrzów sprawiało wrażenie nieosiągalnego, ale potem przyszli Messi z Cristiano i zawstydzili historyków. Jorge Mendes, agent Ronaldo, mówił, że nikt nie pobije 134 bramek zdobytych przez genialnego Portugalczyka. Mbappe i Haaland mają przed sobą jeszcze kilkanaście lat gry, a już teraz strzelili odpowiednio 24 i 18 goli. A w klasyfikacji goleadorów ich plecy oglądają historyczne postaci – Ronaldinho, Ronaldo, Francesco Totti, Zinedine Zidane... To oczywiście nie znaczy, że napastnicy są lepsi niż legendy z przełomu XX i XXI wieku, jednak sprawia, że zastanawiamy się, czy piłkarze, którymi zachwycaliśmy się przed kilkunastoma laty, rzeczywiście byli tak dobrzy? Albo czy to futbol tak ewoluował, że dziś pada znacznie więcej bramek?
Będą mogli rywalizować tylko sami ze sobą, jak Messi z Cristiano
Jeśli Haaland i Mbappe będą rozwijać się w takim tempie, z czasem może zabraknąć im wyzwań. Ale zawsze będą mieli siebie, tak jak Messi i Cristiano, którzy przebijali resztę o trzy długości i rywalizowali sami ze sobą. Norweg i Francuz to piłkarze o mentalności zwycięzców, którym strzelanie goli przychodzi z nieprawdopodobną łatwością.
Lucien Favre, były trener Borussii, pytał ze śmiechem, czy Erling potrafi strzelić tylko dwa gole, a w meczu z Herthą (5:2) nie umiał zliczyć bramek zdobytych przez jego gracza – doliczył się trzech, były cztery. Pokonywanie bramkarzy rywali weszło w krew cyborga, jak opisywany jest napastnik BVB. Norweg ma nieprawdopodobne warunki fizyczne. 194 cm wzrostu, 87 kg wagi. Rywale się od niego odbijają. Piłkę do bramki umie skierować praktycznie każdą częścią ciała. Jest profesjonalistą w każdym calu. Przypadkowi nie pozostawia nawet czynności tak prozaicznej jak oglądanie telewizji, co robi tylko w specjalnych okularach, by unikać szkodliwego promieniowania i lepiej się regenerować. Norweg od dziecka był przygotowywany do bycia supergwiazdą. Dziś nią jest.
Mbappe to bardziej "naturalny" talent. Pochodzi z podparyskiego Bondy, dzielnicy, do której przylgnęła łatka tej niebezpiecznej. Już jako dziecko "wszystko robił lepiej, szybciej i częściej" niż jego rówieśnicy. Zaczynał od turniejów, w których nagrodą był puchar wart dwa euro, dziś podbija Camp Nou. Było ono puste, ale nawet gdyby siedziało tam 98 tysięcy kibiców, to i tak nie sparaliżowałoby Francuza, który tuż po transferze do PSG stanął w rozkroku między profesjonalizmem i etyką pracy Cavaniego oraz zabawą, energią i artyzmem Neymara. Ostatecznie nie skorzystał z żadnej z tych dróg. Poszedł swoją. I dobrze na tym wychodzi.
Era post-Messi i post-CR7 zapowiada się kolorowo. Kto zrealizuje marzenie o Haalandzie i Mbappe?
Bez Cristiano i Messiego futbol nie będzie taki sam, ale z Haalandem i Mbappe jest w dobrych rękach. Młodzi geniusze są na ustach ekspertów z całego świata, a będzie tylko lepiej. Pytanie, kto ich weźmie? Po meczu Barcelony z PSG drugim najważniejszym trendem na hiszpańskim Twitterze był Florentino Perez. Hiszpanie marzą o sprowadzeniu Mbappe, a z czwartkowej okładki dziennik "AS" apeluje: "Florentino, podpisz z nim kontrakt!". Kontrakt Francuza wygasa w 2022 r., ale trudno wyobrazić sobie, by odszedł za darmo i by Królewskich było teraz stać na wyłożenie 200 mln euro, których domaga się Paris Saint-Germain.
– Kylian jeszcze nigdy nie był tak daleko od Realu jak teraz – przekonywał Jorge Valdano, mistrz świata z 1986 roku i były dyrektor sportowy madrytczyków, nawiązując do słów 22-latka, że "jest bardzo szczęśliwy w PSG". Łatwiejszym do zrealizowania celem wydaje się Haaland, w którego kontrakcie jest klauzula pozwalająca mu latem 2022 r. opuścić BVB za ok. 75-90 milionów euro. Chętnych do jej wpłacenia będzie co najmniej kilka klubów, na czele z Realem, Barceloną czy Manchesterem City, a może i Bayern zechce zobaczyć w Erlingu następcę już blisko 33-letniego Roberta Lewandowskiego?
Leo i Cristiano jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa i pewnie jeszcze przez kilka lat będziemy cieszyć się ich geniuszem. Ale - na szczęście - era post-Messi i post-CR7 dzięki piłkarzom takim jak Mbappe czy Haaland zapowiada się naprawdę kolorowo.