Skandaliczne sceny w Hiszpanii miały miejsce podczas meczu 35. kolejki La Liga pomiędzy Valencią a Realem (0:1). Gdy Vinicius schodził zmieniony na ławkę rezerwowych, stał się ofiarą rasistowskich gestów i okrzyków. Nie zabrakło też życzeń śmierci. "Vinicius, umrzyj" - to jedno z wychwyconych przez media haseł.
W świetle tych wydarzeń swoimi doświadczeniami podczas programu Misja Sport "Przeglądu Sportowego" podzielił się Radosław Majdan, były piłkarz Pogoni Szczecin, czy Wisły Kraków. Za przykład podaje sytuacje, jakie miały miejsce, gdy grał w słynnej "brazylijskiej" Pogoni Antoniego Ptaka.
- Kiedy byłem zawodnikiem "brazylijskiej" Pogoni Szczecin, to pojechaliśmy na stadion do Gdańska. Już wchodząc na rozgrzewkę, widziałem dwóch kolesi ubranych w prześcieradła. Przy każdym dotknięciu piłki przez naszych piłkarzy wydawali odgłosy małp. Po latach bardzo żałowałem, że nie zeszliśmy z boiska - powiedział siedmiokrotny reprezentant Polski.
Majdan zdradził również, że w czasach, gdy grał w piłkę, takie sytuacje były niestety normą. - Ten rasizm na polskich boiskach był tak wszechobecny, że aż tak bardzo nie raził - wyznał. Zaznaczył oczywiście, że tak jak dzisiaj, również wtedy to zjawisko bardzo bulwersowało, a prokuratura prowadziła śledztwa za przejawy rasistowskie. Bije się jednak w pierś, że brakowało wtedy decyzji po stronie piłkarzy, aby w geście protestu nie rozgrywać meczów.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie Gazeta.pl
- To było straszne i fatalne. Jak widać, dotyczy to całego świata, nie tylko Hiszpanii - kontynuuje wspomnienia. Przy okazji porównuje on kulturę kibicowską między piłką nożną a siatkówką czy piłką ręczną, gdzie jak sam mówi, istnieje inny sposób komunikacji i wspierania drużyny.
Hiszpańska policja od razu po skandalicznych wydarzeniach w Walencji wzięła się do pracy. We wtorek ogłoszono, że zatrzymano pierwszych podejrzanych. Co więcej, ciągle analizowane są nagrania ze stadionu oraz jego okolic, więc możemy wkrótce spodziewać się kolejnych aresztowań.