Arabia Saudyjska w kapitalnym stylu rozpoczęła mundial, bo od sensacyjnej wygranej nad Argentyną 2:1. Wygraną opłaciła jednak stratą ważnego zawodnika. Obrońca Yasser Al-Shahrani zderzył się z własnym bramkarzem. Piłkarz doznał złamania szczęki i kości policzkowej. Tuż po spotkaniu został przetransportowany do szpitala. Yasser Al Mishehal, prezes saudyjskiej federacji, opowiedział, jak przebiegało leczenie piłkarza. I jak się okazało, nie chodziło tylko o uraz głowy.
- Dzięki Bogu, Al Sharani ma się dobrze, choć doznał kilku kontuzji. To nie był tylko uraz głowy, zranił także żebra, a po wypadku miał też straszny uraz trzustki. Ale już jest w porządku. Miał trzy operacje i został wypuszczony ze szpitala, obecnie dochodzi do zdrowia w domu. Nie jesteśmy jednak pewni, kiedy będzie mógł wrócić na boisko - oświadczył prezes.
W drugiej kolejce Arabia Saudyjska poległa z Polską 0:2, a w ostatnim meczu grupowym pokonał ją Meksyk (1:2). Ostatecznie zespół Herve Renarda zajął ostatnie miejsce w grupie. Teraz mundial wkracza w decydującą fazę. W Katarze zostały już tylko cztery reprezentacje.
We wtorek Argentyna zmierzy się z Chorwacją, z którą przegrała cztery lata temu 0:3, ale w grupie. W drugim półfinale Francuzi zawalczą z największą sensacją mistrzostw, czyli reprezentacją Maroka. Ten mecz zaplanowano na godz. 20:00 w środę.
- Wiem, że Europejczycy nas krytykują, ale o tiki-tace możesz myśleć, jeśli masz do niej wykonawców. Mnie obchodzi tylko wygrywanie. Musimy wygrywać dla Afryki i dla krajów, które się rozwijają - mówi Walid Regragui, selekcjoner Maroka.