Kilka dni temu prezydent Francji Emmanuel Macron na spotkaniu w Pałacu Elizejskim ze swymi ministrami i szefem Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Olimpijskich, byłym kajakarzem Tonym Estanguetem, wysłał jasny przekaz. Igrzyska w Paryżu mają być "wzorowym wydarzeniem i nieść trwałe dziedzictwo dla Francji". Kilka milionów osób, które przyjadą tu właśnie dla nich, ma opuszczać Francję z uśmiechem na ustach, a nie tak jak po finale Ligi Mistrzów w Paryżu w 2022 roku, szukać prawników, składać zażalenia i przerzucać się winą z gospodarzem czy organizatorami meczu.
Finał Ligi Mistrzów na Stade de France przyniósł bałagan i organizacyjne upokorzenie. Sam mecz był opóźniony o pół godziny, kibice narzekali na problemy z dojazdem (trwał strajk pracowników transportu), przed stadionem doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. Niektórzy weszli na obiekt bez biletu, inni z kartą wstępu zostali na zewnątrz. Odnotowano też sporo ataków na przyjezdnych i rozbojów. Zapewne dlatego Macron szczególnie poważnie potraktował teraz tematykę bezpieczeństwa, transportu, ale też jakości oferty gastronomicznej i noclegowej.
Co do transportu, to do czerwca 2024 roku lotnisko Orly ma wreszcie zostać połączone z metrem. Trwa też budowa lub rozbudowa kilku innych linii podziemnej kolei. Władze miasta przekazały też, że z powodu przyszłorocznych igrzysk nie tylko nie wprowadzą wakacyjnego rozkładu jazdy, ale też zwiększą częstotliwość kursowania kluczowych dla imprezy środków transportu. Teraz pozostaje już tylko przekonać, setki pracowników autobusów i metra, by swoje urlopy przesunęli na inny czas.
Nicolas Ferrand, dyrektor generalny firmy Solideo odpowiedzialnej za 53 trwające projekty związane z igrzyskami, też zapewniał Macrona: - Jesteśmy tam, gdzie planowaliśmy być od początku - przekazał. Wypunktował, kiedy zostaną przetestowane i oddane do użytku kluczowe obiekty infrastruktury. Wioska olimpijska będzie mogła przyjąć gości już w marcu, a miesiąc później zostanie oddany do użytku najdroższy obiekt tej imprezy – Centrum Sportów Wodnych. Stojąca naprzeciw Stade de France hala kosztowała 174 mln euro. Z infrastrukturą sportową w Paryżu jest dobrze, bo do igrzysk zostanie wykorzystanych ponad 90 proc. sportowych obiektów, które istnieją.
Do ochrony imprezy codziennie będzie potrzebnych ponad 30 tys. policjantów i żandarmów. Pomogą też wojsko i ochroniarze z prywatnych firm. Trwa rekrutacja stewardów i ich szkolenia z pierwszej pomocy. Paryskie służby co jakiś czas mają wspólne ćwiczenia. Jakiś czas temu symulowano choćby zawalanie się trybuny na jednym z olimpijskich obiektów, hali La Defense Arena. To tam odbędą się zawody w pływaniu i piłce wodnej. Nocne ćwiczenia zmobilizowały ponad 300 funkcjonariuszy: strażaków, ratowników medycznych, pracowników Czerwonego Krzyża, policji i prokuratury.
Co do oferty noclegowej i gastronomicznej, to ten sektor ma mieć wytyczne dotyczące przejrzystości, dostępności usług i produktów, ekologii, korzystania z produkcji lokalnych, znajomości języków obcych osób obsługujących turystów. Szczególny nadzór ma prowadzić w tych kwestiach Urząd ds. Konkurencji i Konsumentów. Ma także powstać coś, co nazwano "obserwatorium cen umeblowanych obiektów noclegowych", by reagować na nadużycia i naciąganie gości.
Francuzi przekonują, że igrzyska mają stabilne finansowanie. Budżet zawodów podniesiono pod koniec ubiegłego roku do 4,4 mld euro. Stało się tak z powodu inflacji, ale także "niedoszacowania budżetu francuskiej kandydatury i nieznajomości złożoności specyfikacji MKOl". Co ważne, budżet jest nadal w około 95 proc. finansowany przez sektor prywatny. Jedna trzecia wpływów pochodzi z biletów. Francja jest też dumna, że organizuje zrównoważone igrzyska na istniejących lub przystosowanych do zawodów obiektach. To oznacza zmniejszenie śladu węglowego o 50 proc. w porównaniu z Londynem i Rio de Janeiro. Na samych zawodach pierwszy raz w historii zostanie też zrównana liczba startujących kobiet i mężczyzn.
Choć Komitet Organizacyjny igrzysk oraz firma Solideo w teorii nie mają wielu zmartwień - może poza tym, że ostatnio policja przeszukała ich siedziby przy okazji śledztwa, dotyczącego potencjalnych nieprawidłowości przy zamówieniach publicznych - to spada ogólny entuzjazm Francuzów związany z wielką imprezą. Poparcie dla igrzysk w ciągu ostatnich trzech miesięcy zjechało z 69 do ledwie 58 proc.
- My, paryżanie, nie możemy już tego znieść - irytuje się mieszkanka Paryża Stephanie Girerd podpytywana o obecną sytuację przez portal Ledevoir.com. Chodzi jej o budowy i modernizację tras komunikacji, które utrudniają podróżowanie w ponad dziesięciomilionowej aglomeracji Paryża.
- Aby nadrobić modernizację, niektóre linie kończą funkcjonowanie wczesnym wieczorem — dodaje Girerd. - Nie możemy się doczekać końca igrzysk, aby móc normalnie skorzystać z całej tej infrastruktury i faktu, że nie będzie już remontów. W tej chwili jest to jednak bolesne – przekazuje. To, co jednych boli, innym daje możliwość zarobku. Kilka osób przepytywanych przez dziennikarzy portalu przyznaje, że na czas igrzysk będzie chciało wynająć swoje mieszkanie. Dobry obiekt ma przynieść wpływy od 800 do 2000 euro za noc.
Mieszkańcy Paryża narzekają na jeszcze jedną sprawę. Choć wielu chciałoby zobaczyć na żywo olimpijską rywalizację, to bilety na zawody stały się Świętym Graalem. Zostały te, których ceny są bardzo wysokie, albo dotyczą mało popularnych konkurencji rozgrywanych też w innych częściach Francji. Tu zatem teoria i obietnice organizatorów mijają się rzeczywistością. 400 tys. biletów na imprezę po specjalnej, przystępnej cenie 24 euro (113 zł), rzeczywiście było, ale był też z nimi związany pewien feler. Dotyczyły one przeważnie eliminacji i najgorszych miejsc na widowni, w dalekich lokalizacjach.
- Nigdzie nie byłam w stanie kupić biletów po 24 euro na zawody w Paryżu - relacjonowała "L’Equipe" jedna z paryskich pielęgniarek. Dodała, że za 24 euro można było kupić wejściówki na olimpijskie zawody żeglarskie organizowane w Marsylii. Z oferty nie skorzystała.
Na bilety jeszcze można będzie polować. Dotychczas były dwie akcje sprzedażowe. Kolejne przygotowane są na koniec tego roku i początek następnego. Jakie są ceny wejściówek na budzące największe zainteresowanie dyscypliny? By zobaczyć finał biegu na 100 metrów mężczyzn, trzeba wydać od 125 euro (555 zł) do 980 euro (4350 zł).
Dlaczego Francuzi są coraz bardziej sceptyczni co do igrzysk? Można powiedzieć, że to ogólna tendencja, która dotyczy organizatorów takich imprez. Dodatkowo mieszkańcy kraju nad Sekwaną mogą być nieco zniesmaczeni kilkoma wydarzeniami związanymi z zawodami. Oprócz rewizji kilku instytucji w związku z podejrzeniami o oszustwa i korupcję przy udzielaniu zamówień publicznych głośno było też o przesiedleniu bezdomnych z Paryża w inny region. Ostatnio media obiegła informacja o pomyśle rekwizycji 3000 pokoi studenckich w okresie olimpijskim, by były one dostępne dla służb i obsługi imprezy.
Niektórzy jednak na samą myśl o igrzyskach się uśmiechają. - Mieszkanie w mieście, które będzie gospodarzem igrzysk olimpijskich, jest czymś wyjątkowym. Jestem z tego dumna - mówi inna z mieszkanek Paryża, Nathalie Lesage. To dlatego dziennikarze LeDevoir podsumowali, że obywatele Francji przed igrzyskami są "między dumą i uprzedzeniem".
Organizatorzy z pewnością są dumni z pomysłu na ceremonię otwarcia igrzysk, bo jest ona oryginalna. Jednocześnie przywitanie się ze światem i telewidzami kosztuje ich ogrom pracy i niepewności. Tradycyjna parada sportowców obędzie się na sześciokilometrowym odcinku Sekwany - zawodnicy będą poruszać się po niej specjalnymi łodziami i dopłyną przed trybunę główną z oficjelami i zaproszonymi gośćmi. Wzdłuż rzeki, gdzie też powstaną trybuny, ceremonię będzie mogło śledzić nawet pół miliona kibiców. To dlatego otwarcie igrzysk już uznaje się za rekordowe. Rozpoczęto już pierwsze wodne próby -17 lipca na Sekwanie pojawiło się 39 łodzi symulujących olimpijskie delegacje. To były testy techniczne, ale jeszcze nie artystyczne. Sprawdzano to, jak statki manewrują, w jakim czasie mogą pokonać dystans, a produkcja telewizyjna przymierzała się do tego, jak takie wydarzenie pokazać.
Biorąc pod uwagę, że do przetransportowania wszystkich delegacji będzie potrzebnych ponad 90 łodzi, a do tego dojdą jeszcze wodne pojazdy służb technicznych i ratunkowych oraz telewizji, to za rok Sekwana zmieni się na moment w wodną autostradę. Na opracowanie planu, który ma zachwycić świat, Francuzi mają równo rok. Igrzyska olimpijskie w Paryżu rozpoczną się 26 lipca, a zakończą 11 sierpnia 2024 roku.