Bartosz Zmarzlik, ikona żużla i jeden z najlepszych polskich sportowców, po 11 latach występów w Gorzowie Wielkopolskim żegna się z miejscową Stalą. Jej wychowanek, kapitan, zdobywca ośmiu medali Drużynowych Mistrzostw Polski, a także dwukrotny indywidualny mistrz świata i aktualny lider klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix, ma - według doniesień medialnych - przenieść się do Motoru Lublin. Drużyny, która kilka lat temu w wyniku kłopotów finansowych musiała zawiesić działalność. Do Ekstraligi Motor wrócił w 2019 roku, dziś jest jej liderem. Transfer Zmarzlika to w polskim żużlu trzęsienie ziemi.
Kacper Sosnowski: Odejście Bartosza Zmarzlika ze Stali Gorzów Wielkopolski do - prawdopodobnie - Motoru Lublin, jest jednym z największych wydarzeń w świecie żużla. To transfer taki, jakby dekadę temu Robert Lewandowski przechodził z Lecha do Legii?
Michał Korościel, dziennikarz Eurosportu, Eleven Sports i Radia Zet: Gdyby Zmarzlik przechodził z Gorzowa do Zielonej Góry w czasach, gdy ta jeździła w Ekstralidze, to na takie porównanie z tą Legią i Lechem można by się skusić. To najwięksi i odwieczni rywale. Motor Lublin to jednak drużyna, której w najwyższej lidze przez wiele lat nie było. Jak awansował do elity kilka lat temu, był ligowym kopciuszkiem. Jest to jednak największy transfer w polskim żużlu od czasów zamiany przez Tomasza Golloba Bydgoszczy na Tarnów. Zresztą tamtemu transferowi towarzyszyły podobne okoliczności: Tarnów chwilę wcześniej wszedł do Ekstraligi, w stosunku do Bydgoszczy był małym klubem. Lublin też niedawno był małym klubem, ale przez te kilka lat urósł tak, że jest w stanie zatrudnić najlepszego żużlowca na świecie.
Zmarzlik to dwukrotny mistrz świata, sportowiec znany nie tylko w Polsce. Czy zmianą jego klubu żyją też media w kochającej żużel Anglii albo Skandynawii?
- Nikt na świecie nie żyje żużlem bardziej niż Polska. Jest w Anglii taki magazyn "Speedway Star", który na pewno odnotuje ten transfer, kibice z Wysp czy Skandynawii też będą komentować to na portalach społecznościowych, ale wszystko, co najważniejsze dla żużla, dzieje się w Polsce. To nie jest tak, jak w piłce nożnej, że kiedy Lewandowski przechodzi do Barcelony, to się zastanawiamy, co piszą o tym dziennikarze z innych krajów. Środowisko żużlowe w Polsce kompletnie nie przejmuje się zagranicznymi mediami, bo najlepsi żużlowcy, największe pieniądze i najważniejsze dla tego sportu rzeczy dzieją się u nas. To my jesteśmy żużlowym centrum świata.
W Polsce o transferze mówi się dużo, ale w różnym kontekście. W Lublinie jest grupa osób nieprzekonana do tych przenosin, stąd akcja #NieDlaZmarzlika.
- Nie powiedziałbym, że to istotna i duża grupa. W każdym sporcie jest tak, że kibice czegoś chcą, a do czegoś nie są przekonani. Jak ten Zmarzlik w Lublinie się pojawi i w każdym meczu będzie zdobywał po 14 punktów i znacznie przyczyniał się do wygranej ich drużyny w kolejnych meczach, to antagonizmy czy niechęć pewnie miną. Było już wiele takich przypadków. Choćby jak Gollob przechodził do Torunia. To był przecież facet z Bydgoszczy kojarzony z tym miastem. W Toruniu miał grupkę przeciwników, też była wtedy akcja "Nie dla Golloba". Po jakimś czasie toruński stadion się jednak do niego przyzwyczaił, a niechętna mu była raptem jakaś grupka. Zwróciłbym uwagę, że między Lublinem a Gorzowem nie ma tak trudnych relacji jak między Toruniem a Bydgoszczą. Myślę, że jakaś wstępna niechęć części fanów do Zmarzlika szybko odejdzie w zapomnienie.
To trochę dziwne, że klub ma pozyskać najlepszego zawodnika na świecie, a część kibiców kręci nosem.
- Oni są pewnie trochę rozczarowani, bo po tym, jak usłyszeli, że do Lublina przyjdzie Zmarzlik, okazało się, że zespół opuści dotychczasowy lider Mikkel Michelsen. Nie było oczywiście żadnej informacji, że odejście Duńczyka jest efektem przyjścia Polaka, bo wiem, że władze Motoru chciały mieć i jednego, i drugiego. Domyślam się jednak, że Michelsen nie chciał być w zespole tym drugim, a gdy do klubu przychodzi taka gwiazda jak Zmarzlik, pewnie taki los by go czekał.
Kibice Stali natomiast podziękowali Zmarzlikowi za 11 lat w Gorzowie, ale też nieco się pożalili, że w całej akcji jego odejścia zabrakło z jego strony szczerości.
- Część kibiców Stali jest z tym odejściem pogodzona, część ma pretensje za styl pożegnania. Zmarzlik uzasadnił, że odchodzi nie dla pieniędzy, a dla rozwoju. Być może tak jest, choć trudno mi powiedzieć, jak i gdzie on mógłby się w Lublinie rozwinąć. Może jednak coś go przekonało. Tam zamierzają budować nowy stadion, jest euforia spowodowana wynikami klubu, duże zainteresowanie mediów i sponsorów tym, co tam się dzieje. Kibice mieli więcej pretensji raczej o to, że Zmarzlik wspomniał o tych pieniądzach. Skoro nie były ważne, to po co o nich pisać?
A te pieniądze to milion złotych więcej niż Zmarzlik zarabiał w Gorzowie, gdzie mógł otrzymywać z bonusami za punkty około czterech milionów złotych za sezon?
- Nie wiem, czy to będzie więcej o milion, czy dwa. Tego możemy się domyślać, bo nie wiemy, jak skonstruowane są umowy sponsorskie. Na pewno w Lublinie dostanie więcej niż w Gorzowie i to musiała być jakaś zachęta. Przypomnę, że on kiedyś dostał już bardzo dobrą propozycję z Lublina, ale wtedy jej nie przyjął. Zmarzlik mieszka pod Gorzowem, do Lublina miałby do przejechania całą Polskę, nie spinało mu się to logistycznie. Dostał nawet wtedy propozycję, że na trening czy zawody zabierałaby go prywatna awionetka! Przeleciałby nią w dwie strony i po problemie. Wtedy się nie udało. Teraz zdeterminowani lublinianie wrócili do rozmów, widać mają taki budżet i argumenty, że tym razem operacja wypaliła.
Ktoś jeszcze miał szansę tego Zmarzlika ściągnąć? A może wydawało się, że on się już z Gorzowa nie ruszy?
- Trudno mówić, że on tam miał zostać na zawsze, bo jest młody, ma 27 lat. Natomiast nigdy nie było takiego poważnego kandydata, który mógłby go przejąć. Zawsze jak Gorzów wiedział, że ktoś sonduje jego transfer, potrafił usiąść i tak porozmawiać, dając też podwyżki, że Zmarzlik zostawał w Stali. Ale przyszedł czas na zmiany.
Zauważyłbym jednak, że kibice w Gorzowie są już w pewien sposób do takich wielkich odejść przyzwyczajeni. Kilka takich przeżyli. Największą stratą była chyba ta Zenona Plecha, gdy odchodził do Gdańska. To były czasy, gdy żużlowcy nie zmieniali klubów i właściwie jeździli w swoim mieście. No i nagle bardzo utalentowany Plech, człowiek z Gorzowa, przeszedł do Gdańska. To był szok. Potem był też solidny Piotr Świst, który przez Rzeszów odszedł do Zielonej Góry, wielkiego rywala Stali. No i teraz odchodzi kolejna ikona – Zmarzlik.
Zmarzlik w Motorze, to - od strony Lublina - brzmi jak historia o kopciuszku, bo to klub, który kilka lat temu nie istniał, potem wywalczył awans do Ekstraligi w rekordowe dwa lata, a za chwilę przywita się z mistrzem świata.
- Historia o kopciuszku, która się udała, bo kibice w Lublinie byli bardzo spragnieni żużla. Zaczęli tłumnie przychodzić na mecze. Prezesem klubu został Jakub Kępa, który dobrze wszystkim w Lublinie się kojarzy, bo to syn Marka Kępy, legendy lubelskiego żużla. Marek miał swój udział w tym, że Lublin zdobył srebrny medal drużynowych mistrzostw w 1991 roku. To był do tej pory największy sukces Motoru, powtórzony w poprzednim sezonie. Jakub to młody człowiek, dobry żużlowy biznesmen. W regionie ma kilka spółek skarbu państwa, które zobaczyły, że na żużlu można się dobrze zareklamować, Jakub ma z nimi dobre relacje. Tych sponsorów w Motorze zresztą nie brakuje, bo bilety na mecze na 10-tysięczny obiekt rozchodzą się w minutę. Tam jest na speedway duża moda. Można z tego korzystać. Klub jest na fali wznoszącej, chce być najlepszy, chce być mistrzem, no to ściąga najlepszego zawodnika, bo wie, że będzie do nich pasował.