• Link został skopiowany

"Lamborghini w fabryce Łady". Rosjanie mają olbrzymi problem ze sprzętem. Są bezradni

Bartłomiej Kubiak
- To jakby produkować Lamborghini w fabryce Łady - wskazuje Aleksandr Peczerski, serwismen rosyjskich biathlonistów, którym Komisja Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu właśnie zaleciła korzystanie z rodzimego sprzętu w obawie, że zaraz zacznie się kończyć ten z zagranicy. Tu nie chodzi tylko o biathlonistów. Problem mają wszyscy rosyjscy sportowcy.
Fabryka w Bałabanowie i minister sportu Oleg Matytsin
screen, youtube.com/user/NordikSkiSports, Alexander Zemlianichenko / AP

W środę przewodniczący Komisji Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu Dmitrij Swiszczow zalecił, aby wszystkie federacje natychmiast poszerzyły praktykę korzystania z rodzimego sprzętu. - Jesteśmy w historycznym momencie, ale nasze kraje dysponują ogromnymi zasobami. Poradzimy sobie - uspokoił minister sportu Oleg Matycin, który także zaapelował, by środowiska sportowe w Rosji i na Białorusi jednoczyły się w obliczu sankcji.

Zobacz wideo Lewandowski numerem jeden na liście życzeń Barcelony? Potwierdza kataloński dziennikarz

Rosja ma problem. "Reszta firm może pójść za ich przykładem"

W środowisku rosyjskich biathlonistów i narciarzy już od kilku tygodni trwa dyskusja na temat zbliżającego się sezonu. Nie tyle dotyczy ona zamkniętych granic, skomplikowanej logistyki czy braku możliwości startu w zawodach, ile przede wszystkim problemów ze sprzętem. Z Rosji już wycofały się takie marki, jak Madshus czy Rossignol.

- Reszta firm może pójść za ich przykładem - mówi Aleksandr Peczerski, serwismen rosyjskich biathlonistów, który wskazuje, że większość zawodników, z którymi współpracuje w drużynie narodowej, jeździ teraz na nartach marki Fischer. To austriacka firma, która nie wycofała się z Rosji, ale to jeszcze może się zmienić. - Z tego, co mi wiadomo Atomic i Salomon zostają. To marki, które są częścią fińskiego koncernu Amer Sports. Najprawdopodobniej będą dostępne. I będziemy umieli się na nie przestawić. Ale co z resztą? Trudno powiedzieć. Poza tym wciąż otwarte jest pytanie, gdzie będziemy na tym sprzęcie jeździć - zastanawia się Peczerski.

Kłopoty zaczną się dopiero zimą

Zarówno Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS), jak i Międzynarodowa Unia Biathlonu (IBU) już na początku marca - zaledwie kilka dni po rosyjskiej agresji na Ukrainę - podjęły decyzję o wykluczeniu zawodników z Rosji oraz Białorusi z zawodów do końca sezonu 2021/22. Teraz FIS podtrzymał swoją decyzję na sezon letni, ale wciąż nie wiadomo, co stanie się zimą. "Wrócimy do tematu jesienią, w miarę rozwoju sytuacji na Ukrainie" - poinformowało FIS w czwartkowym oświadczeniu. Podobne stanowisko od marca ma IBU, która już wtedy zapowiedziała, że decyzje odnośnie zimowego sezonu - dopuszczenia do niego rosyjskich i białoruskich biathlonistów - podejmie na wrześniowym kongresie.

Choć do startu zimowego sezonu zostało jeszcze kilka miesięcy, Rosjanie już teraz martwią się, co czeka ich zimą. Najwięcej obaw dotyczy sprzętu. Szczególnie ważnego w narciarstwie biegowym i biathlonie, czyli w sportach, gdzie niewiele można osiągnąć bez najlepszych nart, ultranowoczesnych kijków czy butów. "Lato nie wymaga aż tak poważnych inwestycji w sprzęt. Weźmy np. nartorolki, które nasze drużyny otrzymały rok temu. Platformy i wiązania nie pogorszyły się w ciągu jednego sezonu. Wymianie podlegają teraz jedynie koła, ale znalezienie nowych nie jest kosztowne ani problematyczne. Prawdziwe kłopoty zaczną się dopiero zimą" - czytamy na sports.ru.

"Sasza sobie poradzi". A co z resztą?

- W Europie panuje teraz histeria. Wiele firm ugięło się pod presją i odmówiły zobowiązań naszym sportowcom. Chyba chciały w ten sposób uszczypnąć Rosję, mimo że wcale nikt nie zmuszał ich do zrywania kontraktów - mówi Tauf Chamitow, rosyjski założyciel i szef firmy KV+, która ma siedzibę w Szwajcarii i też wyposaża rosyjskich biathlonistów w sprzęt. Głównie w stroje i kijki. To nie one są jednak największym problemem, bo chodzi przede wszystkim o narty i ich serwis. Przykładowo o brak wsparcia francuskiej firmy Rossignol, która wycofała się ze sponsorowania Aleksandra Bolszunowa, pięciokrotnego medalisty z ostatnich igrzysk olimpijskich w Pekinie.

- Spokojnie, Szasza właśnie otrzymał wiele nowych nart od innego producenta - powiedział pod koniec czerwca w rozmowie z serwisem blick.ch Jurij Borodawko, trener rosyjskiej drużyny narciarstwa biegowego, w tym także Bolszunowa.

Borodawko nie zdradził nazwy firmy, od której sprzęt miał otrzymać Bolszunow, ale Rosjanie i tak najbardziej obawiają się, że zabraknie go dla tych mniej utytułowanych i młodszych sportowców. Tym bardziej że w Rosji nie ma alternatywy dla elitarnych marek. Jest co prawda fabryka w Bałabanowie, która zajmuje się produkcją nart, ale ona nastawiona jest na ilość, a nie na jakość. - To jakby produkować Lamborghini w fabryce Łady. Spróbować można, nawet trzeba, ale cuda się nie zdarzają. Zajmie nam od czterech do sześciu lat, zanim uda się wyprodukować narty na akceptowalnym i konkurencyjnym poziomie - rozkłąda ręce Peczerski.

 

Zdaniem Peczerskiego Rosja w ostatnich latach za bardzo uzależniła się od zagranicznego sprzętu. - Nie zastanawialiśmy się, skąd wziąć narty, kijki, buty czy smary, bo po prostu je kupowaliśmy. A najlepsi sportowcy nawet dostawali wszystko za darmo na podstawie kontraktów sponsorskich. Naszym jedynym zadaniem było to tylko wszystko sprytnie wymieszać, przetestować i sprawić, by dobrze działało. Teraz będziemy musieli zmierzyć się z nową rzeczywistością. Nie mówię, że to się nie powiedzie, bo kryzys to zawsze są nowe możliwości, ale nie możemy teraz siedzieć i czekać. Musimy już zacząć działać, bo cztery lata do igrzysk to wcale nie jest dużo czasu - zwraca uwagę Peczerski.

Rosjanie mówią teraz o zimowych igrzyskach, których gospodarzem w 2026 roku będzie Mediolan oraz Cortina d'Ampezzo, ale szkoda, że zapominają o tym, że na tych ostatnich - w lutym - złamali olimpijski rozejm, czyli nie powstrzymali się od działań wojennych na siedem dni przed startem i siedem dni po zakończeniu igrzysk. I zrobili to już po raz trzeci w ciągu ostatnich 14 lat, bo wcześniej łamali rozejm w 2008 r. w przededniu letnich igrzysk olimpijskich w Pekinie, kiedy zaatakowali Gruzję. I w 2014 r. podczas zimowych igrzysk w Soczi, kiedy zaanektowali ukraińskie terytorium na Krymie.

Więcej o:

WynikiTabela

Terminarz

Komentarze (18)

"Lamborghini w fabryce Łady". Rosjanie mają olbrzymi problem ze sprzętem. Są bezradni

baba88
3 lata temu
Ale gdzie oni chcą występować? Państwa z którymi będą mogli nie mają specjalnych tradycji w biathlonie, zatem nie ma co sie obawiać.
kangurzyca13
3 lata temu
Napadli na Ukraine PODCZAS Igrzysk Olimpijskich dla niepelnosprawnych. Powinni byc wykluczeni na co najmniej 20 lat.
xzyzzy
3 lata temu
w bolandii radość z tak skutecznych sankcji. i zalecenia, by zbierać chrust.
olewca
3 lata temu
Mogą latać na swoich rakietach! Mają pod dostatkiem.
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).