Esportowy kolos na glinianych nogach. W tym roku same porażki

Vitality miało na 2022 rok plan zdominowania sceny CS:GO. Poczyniono gruntowne przygotowania, składając zespół, jakiego esport jeszcze nie widział. Minęły trzy miesiące od startu sezonu i póki co można powiedzieć, że z dużej chmury leje się wyjątkowo drobny kapuśniaczek.

Realizowany z wielką pompą projekt. Miał połączyć jednego z najlepszych graczy CS:GO w historii razem z weteranami sceny, którzy zasmakowali triumfów w pełnej ich krasie. Kombinacja Francuzów z Duńczykami. Jej celem zdominowanie esportowego świata Counter-Strike'a. Tymczasem mijają trzy miesiące, a jedyne co ów projekt przynosi to rozczarowanie, wpadki i brak jakiegokolwiek progresu. Team Vitality, bo o nim mowa, jest póki co ogromnym niewypałem. Być może to zbyt wcześnie, by go oceniać, ale jeśli zespół nie poprawi wyników, tak cały sezon pójdzie do śmietnika.

Zobacz wideo Marcin Gortat i Bogusław Leśnodorski zainwestowali w żyłę złota. Biznes marzeń

Vitality 2022

Trzech Francuzów i dwóch Duńczyków. I to duet nie byle jaki - Peter "dupreeh" Rasmussen i Emil "Magisk" Reif. Obaj wygrali razem z Astralis trzy Majory. W latach 2018-2020 praktycznie dzielili i rządzili na scenie CS:GO. W końcu przyszedł jednak czas zmian. Czerwona Gwiazda duńskiego Counter-Strike'a zaszła i "dupreeh" z "Magiskiem" musieli poszukać sobie czegoś nowego. Przygarnęło ich właśnie Vitality, ściągają również Danny'ego "zonica" Sørensena, byłego trenera legendarnego składu Astralis. W sumie w przygotowania do nowego sezonu we wszystkie zespoły spod szyldu Vitality zainwestowano 56 milionów dolarów! Organizacja przebudowała dzięki nim również m.in. sekcję w League of Legends. To dwukrotność, a nawet i trzykrotność względem poszczególnych wkładów z ubiegłych kilku lat:

Inwestycji na taką skalę esport jeszcze nie widział. To czas na międzynarodowy ruch. Przyjście "Magiska", "dupreeh'ego" i "zonica" uczyni nas nie tylko silnym pretendentem, ale najlepszym zespołem w CS:GO.

Tak mówił o stworzonym projekcie Fabien Devide, współzałożyciel Vitality. Bo takie były ich plany. Podbić świat CS:GO. Wcześniejsze lata w historii Vitality to ledwie pojedyncze sukcesy. Kiedy mówisz "Vitality", myślisz "ZywOo" i to miało się wreszcie zmienić. Mathieu "ZywOo" Herbaut był i będzie ogromną gwiazdą składu, w którego barwach zostawał dwukrotnie najlepszym indywidualnie graczem na świecie. Sam jednak nie mógł dla drużyny wygrać wszystkiego. Potrzebował solidnej obstawy. Tą mieli się stać właśnie Duńczycy. 

Z pierwotnej ekipy pozostali jeszcze Dan "apEX" Madesclaire oraz Kevin "misutaaa" Rabier. Pierwszy jako prowadzący, mózg całego organizmu. Drugi to młody talent, któremu Vitality dało okazję zaistnieć. Ma duży potencjał, choć przez miesiące nie był w stanie w zupełności go pokazać. 

Obiecujący start

Swój sezon Vitality zaczęło od fazy grupowej BLAST Premier Spring. Nie potrzebowali taryfy ulgowej. Sami narzucili sobie wysokie tempo i przeszli przez drabinkę jak burza, kwalifikując się do głównego turnieju jako jeden z trzech najlepszych zespołów. 

Wyglądało to dobrze, a nawet bardzo dobrze. Nadal duża odpowiedzialność spoczywała na barkach "ZywOo", ale zespół prezentował się wyjątkowo świeżo. Piątka grała równiej, jednocześnie prezentując swój styl na innej płaszczyźnie. Duńczycy wnieśli w drużynę dodatkową energię, wkomponowując się w podstawowe koncepty z marszu. Wcześniej Vitality pojechało na specjalny wyjazd integracyjny, czego efekty widać było jak na dłoni. 

BLAST jednak to tylko rozgrzewka. "Pszczółki" swoje myśli, podobnie jak trzon esportowego świata, skupiały na IEM-ie Katowice - pierwszej dużej imprezie na scenie CS:GO w 2022 roku. Podbić Spodek na dwa miesiące po sformowaniu składu? Marzenie, ale wielu wierzyło w realną możliwość sukcesu Vitality. A nawet jeśli mieliby nie wygrać, to na pewno doszliby daleko. Przynajmniej tak przewidywano.

Katowicki blamaż

Vitality nie musiało przechodzić przez zdradliwą fazę play-in, w której poległa m.in. Wisła All in! Games Kraków. Francuska organizacja miała zapewnione miejsce w głównej fazie turnieju. Trafiła ona do Grupy A wraz z ośmioma innymi zespołami. Do play-offów wyjść mogły tylko trzy z nich.

Francusko-duńska ekipa zaczęła nieźle, bowiem od wygranej z MOUZ. Styl pozostawiał wiele do życzenia, ale podobno zwycięzców się nie sądzi. Przedwczesna euforia została jednak szybko wygaszona. W drugim meczu Vitality odbiło się od Heroic jak od ściany. "Pszczółki" spadły do dolnej drabinki, gdzie przyszło im zmierzyć się o życie z Gambit. Któryś z dużych graczy musiał zapłacić głową już na wczesnym etapie.

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

I było nim Vitality, które zagrało obrzydliwie żałosną serię. Na dwóch mapach zdobyło one tylko siedemnaście rund. Mało tego - sam "ZywOo" zagrał na Mirage'u swoją najgorszą grę w karierze, kompletując ledwie trzy eliminacje. 

Vitality sparzyło się na Katowicach. To była boleśnie piekąca klęska, lecz mimo żalu nikt nie rwał jeszcze włosów z głowy. Lada moment bowiem "Pszczółki" miały w planach wyjazd do Düsseldorfu na 15. sezon ESL Pro League. Dużo bardziej przystępny format, sporo okazji do wykazania się i różnorodni rywale - czego chcieć więcej?

Posypanie głowy popiołem

Jak, by tu nazwać występ Vitality na ESL Pro League? Ogromne rozczarowanie? Kolejna wtopa? Żenujące przedstawienie? Cóż, wydaje się, że każde z tych określeń idealnie pasuje do minionego tygodnia w wykonaniu Vitality. 

Bo było słabo i to nawet bardzo. Vitality poległo na niemal całej linii. Wygrali dwa mecze - z chłopcem do bicia w postaci Sprout i o honor przeciwko Outsiders. Zamiast wyjścia z szóstki ramię w ramię z FaZe, "Pszczółki" wyjątkowo szybko zwinęły manatki. Same znane nazwiska i silny skład na papierze to za mało. Vitality było gorszą wersją siebie z Katowic, a już tam nie było najlepiej.

"ZywOo" wygląda na faceta wyjątkowo przemęczonego ciągłym nadmiarem odpowiedzialności. "dupreeh" z "Magiskiem" grali tak sobie, ale wyjątkowo w oczy kłuła tragiczna dyspozycja "misuty" i "apEXa". Niewdzięcznym byłoby jednak zrzucać winę tylko na nich. Ciała dał cały zespół i taka jest prawda. Madesclaire skomentował występ na swoich social-mediach:

Ten turniej był naszą katastrofą. Nic nie szło dobrze. Brak pewności doprowadził do pogromu. Przykro mi, że rozczarowaliśmy, ale wszystko toczy się dalej, choć jest nam cholernie ciężko.

Co dalej z Vitality?

Sezon nakręcił się już na dobre i lada moment Vitality stanie przed kolejnym wyzwaniem. Tym razem najważniejszym - turniejem RMR w Rumunii, którego stawką będzie awans na PGL Major Antwerpia 2022. Dla graczy CS:GO Major jest prawdziwą świętością i zawsze absencja którejś z czołowych formacji jest rozpatrywana jako ogromna sensacja.

Vitality, pomimo spadku formy, stawia się w roli murowanego faworyta do awansu. Choćby mieli to zrobić w najbardziej opłakanym możliwym stylu - po prostu muszą przejść przez RMR. W swojej Grupie A mają kilku znaczących konkurentów, ale dla każdego miejsca wystarczy, jeśli nie zaliczy rażących potknięć. 

Hipotetyczny scenariusz odpadnięcia Vitality z turnieju RMR może oznaczać definitywny koniec przełomowego projektu, a przynajmniej jego obecnej postaci. Brak Majora byłby prawdziwym nokautem i wystawieniem zespołu na szyderstwa społeczności. Taryfa ulgowa już się skończyła, o ile w ogóle ktoś stosował ją wobec "Pszczółek". Same narzuciły sobie ogromne oczekiwania. Na razie ich nie spełniają, ale jest jeszcze czas, by odratować dobre imię. Wiele zależy od rezultatu zmagań w Bukareszcie, które rozegrają się między 17, a 20 kwietnia. Vitality musi awansować. Koniec kropka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA