Coleen Rooney żąda dostępu do morza dla Krakowa

Czyli o perypetiach strudzonych angielskich WAGs w stolicy małopolski.

To miał być pełen oburzenia artykuł krakowskiej części redakcji, wygląda jednak na to głupotą i ignorancją popisały się wcale nie WAGsy z panią Rooney na czele, a brytyjskie brukowce. Jeden z nich ogłosił w sobotę w atmosferze grozy o wielkiej nudzie jaka zastała partnerki piłkarzy reprezentacji w Krakowie. Panie miały ponoć narzekać na niewygodne łóżka w hotelu, brak butików ekskluzywnych marek, słabe życie nocne (?!) oraz (moje ulubione) brak plaży, gdzie mogłyby się opalać (nooo, a ta na Bulwarach przy Wiśle to co niby). Konkluzja generalna była taka, że Rooney i reszta przeżywają w Krakowie starsze katusze i kompletnie nie mają tu nic do roboty poza siedzeniem w hotelu i kręceniem włosów .

Okazuje się jednak, że informacje te nie mają żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości, a pani Rooney za pośrednictwem twittera zapewniła, że w Polsce bawi się dobrze:

Trzeba było wpaść jak piliśmy wódkę pod pomnikiem Mickiewicza po meczu z Rosją.

(Ale to miło, że brytyjska prasa się z nami solidaryzuje: Kraków żąda dostępu do morza!)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.