"Frajerstwo - nie ma innego słowa określającego porażkę polskich koszykarzy z Finlandią. Na początku czwartej kwarty Biało-Czerwoni wygrywali 76:62, a mecz przegrali 88:89. Zamiast walki o igrzyska pozostaje wstyd. To jedna z najbardziej traumatycznych porażek reprezentacji Polski, jakie oglądałem" - pisał Łukasz Cegliński ze Sport.pl. Straciliśmy zatem nadzieję na awans na turniej w Paryżu i czeka nas smutny okres w polskiej koszykówce.
"Wygrać choćby jednym i zapomnieć' - pisałem do przyjaciela jeszcze przed spotkaniem. Tak, pragnąłem wygranej jednym punktem, byle wciąż śnić o igrzyskach" - przekazał Piotr Wesołowicz, który oglądał ten wstrząsający mecz na żywo w Walencji. Niestety, to co nie udawało się od 1980 roku, wciąż pozostaje naszym niespełnionym marzeniem.
Mecz nie musiał się wcale skończyć katastrofą. W ostatnich sekundach zawodnicy Igora Milicicia mieli okazję, by odwrócić jego losy, ale ją zmarnowali. Rozgrywający świetne spotkanie A.J. Slaughter przejął piłkę, minął rywala, a następnie rzucił za dwa punkty z wydawałoby się błahej dla siebie pozycji. Ale nie trafił. Będący jeszcze pod koszem Mateusz Ponitka oddał rzut i tak samo spudłował. Tuż po tym wybrzmiała końcowa syrena.
Wyraźnie rozczarowana po tym spotkaniu była również legenda polskiej koszykówki Marcin Gortat. "Adam rozdawać paszporty? Przecież mamy tak fantastyczne szkolenie no co ty?" - napisał ironicznie w odpowiedzi na wpis dziennikarza Adama Romańskiego, który zaapelował o znaturalizowanie nowych zawodników do reprezentacji Polski. 40-latek nawiązał też ciekawą dyskusję z Łukaszem Gikiewiczem.
"Fińską traumę koszykarską będę miał już do końca życia" - pisał Cegliński. I trudno mu się dziwić, a podobne komentarze zamieścili też inni eksperci. Głos zabrał nawet... kabaret Neo-Nówka. - Czy my w te sporty zespołowe musimy tak frajersko przegrywać? - pytali jego członkowie.