Film Wardęgi nie był kolejnym nic nieznaczącym materiałem na platformie YouTube. Dowody, jakie przedstawił ws. obrzydliwych zachowań pedofilskich Stuarta "Stuu" Burtona okazały się na tyle uderzające, że sprawę skomentował sam premier Mateusz Morawiecki. W materiale pojawił się również wątek Michała "Boxdela" Barona, który jeszcze kilka dni temu był jednym z włodarzy Fame MMA. Tuż po filmie Sylwestra Wardęgi właściciele federacji zakończyli z nim współpracę.
- Byłem niedojrzałym emocjonalnie chłopakiem, który wtedy nie miał pojęcia co zrobić. Byłem zakompleksionym piwniczakiem z pryszczami na twarzy, potrafiącym jedynie grać w gry [...] Nie jestem złym człowiekiem. Byłem małolatem - mówił "Boxdel" w oświadczeniu, tłumacząc swoje ohydne zachowanie wobec nieletnich dziewczyn. Mimo to internauci przestali ufać wyjaśnieniom influencerów, którzy z dnia na dzień coraz bardziej tracą na wiarygodności.
O aferze pedofilskiej wśród internetowych celebrytów wypowiedział się także Jan Błachowicz. Doświadczony zawodnik federacji UFC w gorzkich słowach podsumował dzisiejszych idoli nastolatków, zwracając uwagę na ich karygodne czyny.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
"Wilki w owczej skórze. Afera, o której mówią wszyscy, pokazała nam jedno. Zagrożeniem dla dzieci są nie tylko stereotypowe oblechy wyczuwalne na kilometr, ale także uśmiechnięci influencerzy o milionowych zasięgach. Znajdźcie chwilę na rozmowę z Waszymi dziećmi" - czytamy na profilu portalu X (dawniej Twitter) Błachowicza.
"Aby uświadomić im, że ich idol - fajny chłopak, który robi żartobliwe filmiki o gierkach - może mieć bardzo złe zamiary. Oprócz posprzątania Internetu oraz życia publicznego z drapieżników polujących na ofiary potrzebujemy edukacji – dla rodziców oraz młodzieży. Od teraz!" - dodał 40-letni zawodnik UFC.
Nieco bardziej emocjonalnie na aferę pedofilską zareagował Andrzej Grzebyk. Były podwójny mistrz polskiej organizacji FEN odpowiedział na pytanie portalu mma.pl, które brzmiało: Kupujecie to? (oświadczenie "Boxdela" - przyp. red.). Grzebyk nie gryzł się w język.
"Kupić to ja mogę w sklepie pomidory, którymi chętnie się podzielę, żeby go obrzucać. Ewidentnie ktoś tu komuś dał parę $ żeby wiarygodniej to wyglądało. Ale Misia na sztuczny miód nie nabierzesz. Do wora, a wór do jeziora" - napisał zawodnik.
Komentarze (1)
Lawina ruszyła. Kolejne mocne głosy ws. afery pedofilskiej. "Wilki w owczej skórze"