- To nie jest dla mnie komfortowa sytuacja, ale jestem gotowy na nowe wyzwania - mówił Szymon "Taxi Złotówa" Wrzesień na niedzielnej konferencji, gdzie zaproponował rewanż Marcinowi Najmanowi, którego pokonał w lutym na pierwszej gali MMA-VIP. - Jestem już na zasłużonej emeryturze - odpowiedział mu Najman i dodał, że niebawem poznamy nowego rywala "Taxi Złotówy". Nowego, bo początkowo na drugiej gali MMA-VIP miał zawalczyć z Szymonem "Komandosem", zwanym też "Polskim Królem Syntholu". I to w walce wieczoru, ale do tej walki nie doszło, bo w zeszłym tygodniu "Komandos" trafił do aresztu (więcej tutaj).
- Dziękuję Darkowi, że wziął tak szybko ten pojedynek. Jemu też należą się wielkie brawa - mówił "Taxi Złotówa", dla którego była to trzecia walka w ciągu trzech tygodni. - Jestem jak stary mercedes z silnikiem diesla, nie do zajechania - śmiał się "Taxi Złotówa" jeszcze przed walką z Dariuszem "Lwem" Kaźmierczukiem.
Kiedy "Taxi Złotówa" zachwalał "Lwa", jego nie było już w oktagonie. - Widać, że jest zdruzgotany tą porażką, ale trudno mu się dziwić - mówili komentatorzy, kiedy "Lew" ze spuszczoną głową opuszczał klatkę. Ale wcześniej w tej klatce leżał - prawie stracił przytomność. Najpierw jednak sam wykonał kilka kopnięć, ale po chwili dostał cios, po którym padł i w parterze totalnie odpłynął. Poddał się po duszeniu z góry.
- To nie jest tak, że "Lew" to tylko pseudonim. To dzielny chłopak, który wychodzi i nie pęka przed nikim. Trzeba mu oddać szacunek za to, że wziął walkę na kilka dni przed galą - mówił później w studio Najman, który zresztą sam pokonał Kaźmierczuka, we wrześniu na gali Fame MMA 7. A później przegrał z "Taxi Złotówą" - w lutym, na własnej gali, gdzie Najman stoczył - a przynajmniej cały czas tak mówi - swoją ostatnią walkę w karierze.