- Musicie to zobaczyć - zachwalał swoją drugą galę Marcin Najman. No to zobaczyliśmy. Już w pierwszej walce efektowny nokaut. - Było krótko, ale dramatycznie i efektownie - konferansjer Edward Durda podsumował walkę Krystiana "Kikiego" Stefanówa z Dominikiem "Gumą" Tymanem. A więc walkę dwóch żużlowców, których na swoje gale sprowadza Najman. - To sport, który jest mi bliski. Po prostu mnie interesuje - nie ukrywa Najman.
Równie interesująca, choć krótka, bo potrwała tylko 35 sekund, była walka "Kikiego z "Gumą". Lepiej ją zaczął "Kiki", który trafił rywala potężnym lewym, ale po chwili "Guma" zaszedł go za plecy, sprowadził do parteru, gdzie skończył walkę efektownym duszeniem. - Teraz twoja kolej. Edward Mazur, czekam na ciebie - zaprosił do oktagonu kolejnego żużlowca Tyman.
Zresztą to nie byli jedyni żużlowcy, którzy pojawili się na piątkowej gali Najmana, bo po Tymanie i Stefanówie do oktagonu weszli Daniel Kaczmarek i Kamil Wieczorek. Ich walka potrwała na pełnym dystansie trzech rund, ale była jeszcze bardziej emocjonująca. - Ta walka najlepiej wyjaśnia, dlaczego aż tak wielu widzów chce oglądać żużlowców w klatce. Co to było za widowisko - mówili zachwyceni komentatorzy po walce, którą po werdykcie wygrał Wieczorek.
- Dla mnie rewanż jest obligatoryjny. Nie dlatego, że wydawało mi się, że wygrał Kaczmarek, bo z werdyktem sędziów dyskutować nie chce, a dlatego, że obaj dali fantastyczne widowisko. Jak dla mnie to najlepsza walka na tej gali - dodał Najman, który po walce żużlowców pojawił się w oktagonie.
Piątkowa gala jest drugą zorganizowaną przez Najmana. Na pierwszej w lutym w walce wieczoru wystąpił sam organizator, który przegrał z Szymonem Wrześniem. Znanym bardziej jako "Taxi Złotówa", który do oktagonu wyszedł też w piątek. Pokonał w nim Dariusza "Lwa" Kaźmierczuka, choć początkowo miał zmierzyć się z Szymonem "Komandosem", nazywanym "Polskim Królem Syntholu". Do tego pojedynku jednak nie doszło, bo "Komandos" w zeszłym tygodniu trafił do aresztu (więcej tutaj).