• Link został skopiowany

Opis akcji Gorzkowskiej na K2 mrozi krew w żyłach. "Zaczęłam zwracać wszystko"

Dominik Wardzichowski
To koniec wyprawy Magdaleny Gorzkowskiej na K2! Polka została ewakuowana śmigłowcem z bazy pod drugą najwyższą górą świata i jest już bezpieczna w Skardu. - Dałam z siebie wszystko. Droga zamieniła się w dramat - pisze Polka. A opis jej akcji momentami mrozi krew w żyłach.
Magdalena Gorzkowska
Instagram/Screen
Zobacz wideo Jest nagranie z wejścia na K2! Historyczny moment

Kilka dni temu Magdalena Gorzkowska informowała, że to nie jest dla niej optymalny czas na atak na K2 (8611 m n.p.m.). Miała problemy zdrowotne, ostre bóle brzucha, ale mimo wszystko ruszyła w górę. - Zrobiłam co mogłam, podjęłam próbę zdobycia szczytu w dalekim od ideału stanie zdrowia. Poranek w dniu wyjścia i samopoczucie napawały optymizmem. Niestety wraz z wysokością było tylko gorzej. Zaczęłam zwracać wszystko, włącznie z wodą, lekami, o jedzeniu nie wspominając - opisuje Polka na swoim Instagramie.

"Droga zamieniła się w dramat"

Warunki był tak trudne, że droga z bazy wysuniętej w kierunku obozu pierwszego stała się w pewnym momencie koszmarem, na dodatek Gorzkowska nie mogła korzystać ze swojej czołówki. - Droga zamieniła się w dramat. Pomijając już ogromne wycieńczenie, moja czołówka przestała działać. Wszystko to działo się w terenie lodowym o nachyleniu co najmniej 50 stopni, nic nie widząc, musiałam w zupełnych ciemnościach przepinać sprzęt, nie będąc pewną, czy wybieram właściwą linę. Szukałam po omacku skał do złapania i jednocześnie musiałam mnóstwo siły wkładać we wbijanie raków w lód, gdyż nie mogłam odnaleźć stopni. W podobnych okolicznościach przebiegała dalsza wspinaczka, już nie tylko w terenie lodowym - dodaje Gorzkowska.

- Mieliśmy ogromne opóźnienie. Na całe szczęście w pobliżu był Oswald (Oswald Rodrigo Pereira - dop. red.), który czekał na mnie i nie zostawił mnie mimo tego, iż stracił czucie w stopach i dłoniach. Wiedziałam, że mimo wszystko musimy dotrzeć do C1. Wiatr wiał coraz silniejszy, temperatury przekraczały -40 stopni. Na ostatnich 50 metrach dotarli do nas Szerpowie z herbatą i światłem. Już wtedy wiedziałam, że muszę ocenić realnie swoje siły i dalsze wyjście w górę jest głupotą - opisuje dalej Polka.

Gorzkowska: Mój stan był bardzo zły

W środę jej stan jeszcze się pogorszył: nie przyjmowała płynów, walczyła z olbrzymim bólem brzucha i skurczami. - Wiedziałam, że muszę jak najszybciej schodzić. Nie było to proste, gdyż ból zaczął się nasilać, a wiedziałam, że muszę być maksymalnie skupiona na każdym ruchu i przepięciu liny. Pokonaliśmy całą drogę zjazdową bezpiecznie. Następnie kilka godzin bardzo mozolnego powrotu do bazy z ABC (bazy wysuniętej - dop. red.). Mój stan był bardzo zły, zadzwoniłam do ubezpieczyciela. Udało się bardzo sprawnie skontaktować z Pakistańską Armią, która dysponuje śmigłowcami i zorganizować helikopter, który zabrał mnie z bazy. Jestem już w Skardu, samo zmniejszenie wysokości dało mi ogromną poprawę zdrowia. Po raz pierwszy od pięciu dni mam apetyt i ustał ból - zapewnia 28-latka.

- Dałam z siebie wszystko, nic więcej zrobić na tej wyprawie nie mogłam. Dziękuję Wam z całego serca, że byliście ze mną - dodaje na koniec.

Polka brała udział w wyprawie komercyjnej potężnej agencji Seven Summit Treks. Jej właściciel - Chhang Dawa - koordynował historyczną wyprawą Nepalczyków, którzy 16.01.2021 jako pierwsi stanęli zimą na szczycie K2. Magdalena Gorzkowska ich sukcesu nie powtórzy, ale wyprawa Seven Summit Treks wciąż trwa i niewykluczone, że jeszcze tej zimy ktoś zdobędzie K2. Tym bardziej, że zbliża się okno pogodowe, a część zespołu jest w górze.

Więcej o:

WynikiTabela

Terminarz