Urszula Radwańska po problemach zdrowotnych spadła na dopiero 291 miejsce w rankingu WTA i teraz wraca do wielkiego tenisa. Dotychczas w turnieju w Andrezieux-Boutheon spisywała się jednak znakomicie. Odniosła pięć zwycięstw z rzędu (dwa w kwalifikacjach). Takiej serii nie miała aż od września 2019 roku.
Mało tego, w czwartek w 1/8 finału pokonała rozstawioną z nr 1 Francuzkę Oceane Dodin 6:3, 6:4, a w piątek w ćwierćfinale Szwajcarkę Leonie Kung 6:4, 6:1.
W walce o finał zajmująca Polka zmierzyła się z 22-letnią Rumunką Jaqueline Adina Cristian (168 miejsce w WTA). W pierwszych trzech gemach żadna z tenisistek nie utrzymała swojego serwisu, ale to Polka dwa razy przełamała rywalkę i prowadziła 3:1. Niestety od tego stanu przegrała pięć gemów z rzędu.
W drugim secie 30-letnia tenisistka zagrała zdecydowanie gorzej. Wygrała w nim tylko pierwszego gema, a potem przegrała sześć z rzędu. Aż trzy razy dała się przełamać, a w sumie w tej partii wygrała zaledwie dziewięć punktów. Ostatecznie przegrała 0:2 po meczu, który trwał godzinę i pięć minut.