Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl - Po tym orzeczeniu czujemy radość, ale i niesmak, że do takiej sytuacji w ogóle doszło. Staraliśmy się rozwiązać sprawę tak, by nie angażować do tego PZPN. Nie mogliśmy jednak zostawić Radka w takiej sytuacji - podkreśla Szymon Pacanowski z agencji zajmującej się interesami Cierzniaka.
Kłopoty bramkarza zaczęły się w styczniu. Zgodnie z przepisami pół roku przed wygaśnięciem umowy z Wisłą mógł podpisać kontrakt z nowym klubem. Wybrał ofertę Legii. Kiedy klub ze stolicy ogłosił zatrudnienie Cierzniaka, krakowianie przesunęli go do rezerw.
Bramkarz trenował z drugą drużyną. W lutym złożył wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Argumentował, że treningi z rezerwami uniemożliwiają mu - zagwarantowaną w umowie - możliwość sportowego rozwoju.
Izba po raz pierwszy zebrała się w sprawie Cierzniaka 19 lutego. Wyrok nie zapadł, bo Wisła zakwestionowała bezstronność jednego z trzech rozstrzygających sprawę sędziów. Skarga klubu została oddalona i w środę zapadła decyzja. Kontrakt Cierzniaka rozwiązano z winy klubu z rygorem natychmiastowej wykonalności. 33-letni piłkarz jest więc wolnym zawodnikiem i może podpisać umowę z dowolnym klubem.
- Radek w najbliższych dniach zwiąże się kontraktem z Legią - zapewnia Pacanowski.
Tyle że Wisła uważa, że... Cierzniak pozostaje jej piłkarzem. We wtorek klub próbował ratować się przywróceniem bramkarza do treningów z pierwszą drużyną. To nie wpłynęło jednak na orzeczenie Izby. Podobnie jak nieobecność Tadeusza Pawłowskiego. Urlopowany w poniedziałek trener przedstawił zwolnienie lekarskie i nie stawił się na posiedzeniu. Wisłę reprezentowali prawnicy z kancelarii zajmującej się interesami klubu. W tej sytuacji jedynym, który złożył zeznania, był Cierzniak.
Po otrzymaniu uzasadnienia decyzji Wisła ma 14 dni na reakcję. Rozpatrzy je powiększony, pięcioosobowy skład sędziowski. Klub w ostrych słowach zapowiada odwołanie. "Wisła Kraków SA bezwzględnie i z pełnym przekonaniem wniesie zdecydowane odwołanie od decyzji (...). Krakowski klub jest również gotowy i zdeterminowany do dalszych działań, włącznie z wykorzystaniem arbitrażu międzynarodowego i wystąpieniem na drogę sądową" - głosi oświadczenie na stronie klubu.
Przy Reymonta uważają, że Izba nie wzięła pod uwagę ich argumentów. Krakowianie czują się skrzywdzeni przez PZPN i narzekają na nierówne traktowanie klubów. "Aktualne rozstrzygnięcie sugeruje, iż umowy zawodników mogą być każdorazowo rozwiązywane w przypadku piłkarzy, których nowym klubem mogłaby stać się Legia" - czytamy dalej w oświadczeniu.
Przegrany proces nie oznacza, że Wisła będzie musiała wypłacić Cierzniakowi pieniądze, które miał dostać do końca kontraktu. Stanie się tak, jeśli nowa umowa bramkarza będzie niższa od rozwiązanej. Wtedy klub z Reymonta będzie zobowiązany do wypłaty odszkodowania w wysokości utraconego wynagrodzenia. To otwiera furtkę Legii - jeśli podpisze z bramkarzem na najbliższe miesiące niski kontrakt, większość pensji będzie płacić Wisła.
Rozstrzygnięcie w sprawie Cierzniaka to precedens. Jest pierwszym piłkarzem, który skorzystał z wprowadzonych w marcu ubiegłego roku przepisów, pozwalających na zerwanie umowy po bezpodstawnym odsunięciu od zespołu.
- Na pewno w przyszłości casus Radka będzie wykorzystywany przez innych piłkarzy. Pamiętajmy jednak, że przepisy mówią wyraźnie: klub ma prawo do zesłania zawodnika do rezerw. Nie każdy taki przypadek będzie rozstrzygany w ten sam sposób, trzeba to właściwie udokumentować - zastrzega Pacanowski.
W praktyce oznacza to jednak likwidację tzw. Klubu Kokosa, czyli sytuacji, w których piłkarze byli zsyłani do rezerw tylko dlatego, że nie chcieli rozwiązać wysokiego kontraktu lub - jak Cierzniak - związali się z nowym klubem pół roku przed wygaśnięciem umowy.