Thurnbichler był obecny podczas wszystkich dotychczasowych zawodów Pucharu Świata, odkąd został trenerem polskich skoczków. Zimą nie odpuścił ani jednego konkursu, latem czasem nie było go na słabiej obsadzonych zawodach, gdzie polska kadra nie startowała w komplecie. Tym razem zdecydował jednak, że potrzebuje przerwy.
Austriak mówił o tym już przed weekendem w Lake Placid. Tak ułożył plan na ten sezon już nieco wcześniej. Jego przerwa to przede wszystkim chęć odpoczynku od serii wyjazdów na zawody: zwłaszcza że ten nadchodzący będzie bardzo długi i męczący. To właśnie kwestia przelotów i podróży do Sapporo, gdzie teraz udadzą się skoczkowie, namąciła sporo w zeszłym roku, gdy Polakom świetna forma pogorszyła się na dobre właśnie w Japonii.
W świecie skoków taka przerwa trenera to nic dziwnego. Na początku PolSKIego Turnieju - w Wiśle i Szczyrku - w kadrze Austriaków na wieży trenerskiej brakowało Andreasa Widhoelzla. Kadrę wtedy prowadzili Harald Diess i Matthias Troy. - Mówiłem zawodnikom, że w sytuacji, gdy jesteśmy bez Andiego, powinniśmy na to zareagować jako zespół. Dla naszej wspólnej pracy w sumie niewiele się zmienia - mówił w "BalcerSki podcast" Diess.
W trakcie tego sezonu kilkukrotnie brakowało też Alexandra Stoeckla, np. w Lake Placid. Reakcja na jego nieobecność, choćby podczas polskich konkursów, w norweskich mediach była jednak bardzo ostra, a dziennikarze pisali o tym jako o symbolu kiepskiej sytuacji Norwegów w tym sezonie. Warto jednak pamiętać, że zmęczenie po zawodach odczuwają nie tylko skoczkowie. Jeśli trener, czy ktoś ze sztabu nie czuje się w pełni sił, dobrze, żeby w takim momencie po prostu odpoczął. To zupełnie normalne i potrzebne.
Nawet jeśli nie wszystkim w zespole idzie tak, jakby sobie tego życzyli. Thurnbichler ciągle patrzy na ten sezon optymistycznie - w końcu w Lake Placid Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł osiągnęli najlepsze indywidualne wyniki Polaków tej zimy. Liczy, że ci, którzy są w stanie podążać odpowiednią ścieżką będą się tylko poprawiać i znajdą w sobie motywację, nawet jeśli najważniejsze imprezy i zawody - Turniej Czterech Skoczni, PolSKI Turniej i mistrzostwa świata w lotach - już za nami. Kilku zawodników - w tym Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Paweł Wąsek - nie skacze jednak nawet na przyzwoitym poziomie i na nich także musi się skupiać austriacki szkoleniowiec. Przerwę potraktuje pewnie jako dobry moment na złapanie dystansu, ale może i nowych pomysłów na pozostałych zawodników.
Jeśli miałby pracować, to poza podpowiedziami kierowanymi w stronę Japonii, bo zawody w Sapporo w pewien sposób raczej i tak będzie śledził, możliwe, że będzie pracował nad zapowiadanym konspektem przyszłości polskich skoków, który ma przedstawić w niedługim czasie Adamowi Małyszowi.
- Tworzę koncept, który zaprezentuję Adamowi Małyszowi w kolejnych tygodniach, a potem potrzebne będzie też zaangażowanie ze strony związku. Teraz ważne, żeby znaleźć odpowiednie rozwiązania zarówno dla tych trzech najbardziej doświadczonych zawodników, jak i kolejnej generacji skoczków. Nad tym pracujemy w tym momencie. Mamy coraz więcej pomysłów, jak to zrobić - mówił o nim w rozmowie ze Sport.pl Thurnbichler. O zarysie planu Thurnbichlera, który konsultował już z Małyszem pisaliśmy na Sport.pl TUTAJ.
Do Sapporo, jak poinformował dziennikarz Eurosportu, Kacper Merk, wybierze się Wojciech Topór, od końcówki grudnia pracujący z Thurnbichlerem w roli jego asystenta po odsunięciu od kadry Marca Noelke. Do kadry doleci także trener techniczny, Mathias Hafele, którego nie było na zawodach w Lake Placid.
Wśród zawodników Thurnbichler zdecydował o jednej zmianie w stosunku do grupy, która startowała w USA. Paweł Wąsek, który dwukrotnie nie awansował do drugiej serii konkursów indywidualnych w Lake Placid, wróci do Polski. Zwłaszcza skokiem na 86 metrów z niedzieli wyraźnie rozczarował i pokazał, że w przypadku dalszych startów w Pucharze Świata nie byłoby szans na poprawę jego wyników.
Za Wąska do Sapporo poleci zawodnik kadry B, Klemens Murańka. Dla niego to pierwszy wyjazd na zagraniczne zawody PŚ od ponad dwóch lat i konkursów w Titisee-Neustadt z końcówki stycznia 2022 roku. W Sapporo w zawodach najwyższej rangi ostatni raz skakał w 2020 roku, ale wówczas najwyżej był na 46. miejscu. W PŚ na Okurayamie w całej karierze radził sobie dość słabo - punktował tylko raz, za 30. miejsce w 2016 roku. Lepiej spisywał się tam w Pucharze Kontynentalnym - w 2020 roku wygrał i był drugi. W tym sezonie w PŚ startował tylko w Wiśle i Zakopanem, gdzie dwukrotnie kończył rywalizację na 40. pozycji.