• Link został skopiowany

Horngacher się otworzył. Szczere słowa o Polakach. Narobił sobie wrogów

- W Polsce dyskusja rusza natychmiast po jednym nieudanym skoku. Stale trzeba być na szczycie - tak pracę z polską kadrą wspomina Stefan Horngacher. Austriacki szkoleniowiec wprost wskazał, co nie podobało mu się podczas pobytu w naszym kraju.
DLOKA\Sport
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Stefan Horngacher w 2019 roku opuścił kadrę polskich skoczków i przeniósł się do Niemiec. Z ekipą naszych zachodnich sąsiadów już po raz czwarty rozpoczął przygotowania do sezonu. Od czasu transferu Austriak praktycznie nie udziela się w polskich mediach. Wyjątek zrobił dla portalu Skijumping.pl.

Zobacz wideo "W tej chwili moja technika mocno kuleje". Kamil Stoch po zajęciu 29. miejsca na Wielkiej Krokwi

Jasna deklaracja Stefana Horngachera. "Nie będę rozmawiał z polskimi dziennikarzami"

Trener i były skoczek narciarski zdradził, jak wspomina okres pracy w Polsce, a także porównał warunki pracy w naszym kraju oraz w Niemczech. - Spędziłem w Polsce wspaniałe trzy lata. Polubiłem kraj i ludzi go zamieszkujących. Polacy uwielbiają skoki narciarskie, nie mam kłopotów z kibicami. Problem dotyczył tylko mediów - przyznał. - W Niemczech oczekiwania są także wysokie, Niemcy są jednak nieco bardziej cierpliwi. W Polsce dyskusja rusza natychmiast po jednym nieudanym skoku. Stale trzeba być na szczycie, w Niemczech jest nieco inne podejście do sprawy, ale presja jest bardzo wysoko - wyjaśnił dalej szkoleniowiec.

Okazuje się, że niechęć do polskich dziennikarzy wzrosła jeszcze bardziej, gdy Horngacher pracował już za naszą zachodnią granicą. - To pokłosie sytuacji, do której doszło przed ubiegłorocznymi igrzyskami. Mówię o sprawie dotyczącej butów - wyjaśnił. Chodzi o sytuację, gdy przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie trener Niemców zgłosił kontrolerom FIS, że Polacy dokonali w swoich butach nieregulaminowych modyfikacji. Skarga Horngachera przyniosła oczekiwany efekt i skoczkowie musieli wystartować w starym sprzęcie. - Po tym zdarzeniu dotarło do mnie wiele złych głosów z Polski. Z tego powodu postanowiłem, że nie będę rozmawiał z polskimi dziennikarzami. W tamtym okresie nikt nie wiedział, co tak naprawdę się wydarzyło. Większość była domysłami. Zasady to zasady i trzeba się ich trzymać - jasno postawił sprawę.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Jak przyznaje, ze środowiskiem polskich skoczków wciąż utrzymuje dobre relacje. Na tych z mediami - zupełnie mu nie zależy. - Działania dziennikarzy były dla mnie bolesne, więc przestałem udzielać wywiadów. Utrzymuję jednak dobry kontakt z zawodnikami, działaczami oraz kolegami z Polski. Nie muszę żyć w przyjaźni z dziennikarzami. Najważniejsze, że moi przyjaciele nimi pozostali - podsumował.

Więcej o:

WynikiTabela

Terminarz