• Link został skopiowany

Rozgoryczony Kamil Stoch wysłał wiadomość rywalom

Kamil Stoch był rozgoryczony czwartym miejscem na MŚ w Planicy. Skoczek wyrównał tym samym pechowe osiągnięcie Janne Ahonena. Stoch wysłał jednak ważną wiadomość do rywali przed sobotnią drużynówką, a takie wypowiedzi akurat naszemu skoczkowie zdarzają się rzadko.
Kamil Stoch podczas kwalifikacji do indywidualnego konkursu skoków na dużej skoczni podczas Mistrzostwa Świata w Planicy 2023
Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl

Kamil Stoch po konkursie MŚ na dużej skoczni w Planicy był rozgoryczony. 36-letni skoczek zajął najgorsze dla sportowca, czwarte miejsce. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Stoch po raz piąty w karierze zajął czwarte miejsce na wielkiej imprezie, czym wyrównał pechowe osiągnięcie Janne Ahonena. - Na tą chwilę podcięło mi to trochę skrzydła. Bo chciałem więcej i robiłem wszystko, żeby być jak najwyżej. Ale jak emocje opadną, popatrzę wstecz na to, co udało mu się tu zbudować, to inaczej na to spojrzę. I mam wszelkie podstawy, by dalej kroczyć tą drogą i zobaczymy co będzie - powiedział Kamil Stoch w mix zonie.  

Zobacz wideo "Sekretna broń polskich skoczków". Fioletowe kombinezony robią furorę

- Kamil Stoch po raz 5. w karierze na 4. miejscu w konkursie mistrzostw świata lub igrzysk olimpijskich. Dogonił w tej klasyfikacji Janne Ahonena, ale w przeciwieństwie do wybitnego Fina z obu imprez przywoził medale, i to złote - wyliczył na Twitterze profil Skoki narciarskie na wykresie i w liczbach. 

Stochowi do podium zabrakło 4,1 punktu. Z drugiej strony Stoch w rozmowie z Eurosportem sam przyznał, że zrobił tego dnia praktycznie wszystko, na co było go stać. Po skoku na 134,5 metra w drugiej serii wręcz wybuchł radością. Czuł, że po prostu lepiej nie mógł w danym momencie skoczyć. Mimo to kolejny raz był wręcz zdruzgotany tym, że medal przeleciał mu obok nosa. 

Stoch wyrównał rekord pecha 

Trzykrotny mistrz olimpijski mógłby zrzucić winę na sędziów, czy warunki atmosferyczne, bo w pierwszej serii musiał radzić sobie z trudnym wiatrem, a chwile po jego skoku wiatr się odwrócił, a sędziowie nawet obniżyli belkę, czym nieco ułatwili zadanie rywalom. Bo na tym poziomie 5 punktów dodanych za niższy rozbieg robi kolosalną różnicę. Ale on nigdy nie szuka usprawiedliwień. I chociaż po konkursie na normalnym obiekcie mieliśmy wysyp ostrych komentarzy ze strony Stefana Krafta czy Halvora Egnera Graneruda, to Stoch nigdy nie szuka winy wokół. A zawsze skupia się na sobie i na tym, co mógłby zrobić lepiej. 

Dla Kamila Stocha mistrzostwa świata się jeszcze nie skończyły, bo przed nami konkurs drużynowy, w którym Polska będzie w sobotę walczyć o medal. O to nie będzie łatwo, bo w grze będzie właściwie pięć reprezentacji. Gdyby piątkowy konkurs był konkursem drużynowym, złoty medal wywalczyliby reprezentanci Polski. Łączna nota naszych zawodników wyniosłaby 1058,9 pkt. Drugie miejsce z notą 1051,7 pkt zajęliby reprezentanci Niemiec, a trzecie Słoweńcy (1049,2 pkt). Czwarta Austria zgromadziła 1042,6 pkt,  a Norwegia 1032. 

Kamil Stoch wysłał wiadomość rywalom  

Po zawodach reporter Eurosportu Kacper Merk przyznał w rozmowie ze Stochem, że jutro będzie ciasno w czołówce. Ale Kamil Stoch nagle zebrał się w sobie i... wysłał wiadomość do rywali. - Nadzieja nie ma nic do rzeczy. Trzeba zrobić swoje. Myślę, że nie będzie jutro ciasno - powiedział ze stanowczością w głosie Kamil Stoch. 

Polak zwykle słynie ze stonowanych wypowiedzi, ale tym razem odpowiedział tak, jakby chciał dodać sobie i kolegom animuszu przed sobotnią walką o medal. Jakby zapowiadał, że Polska postara się odskoczyć rywalom. 

Rozgoryczony Stoch chce rewanżu 

I trudno się Kamilowi Stochowi dziwić, który na pewno czuje, że na tych mistrzostwach zasłużył przynajmniej na jeden medal. Przecież jeszcze po zawodach na skoczni normalnej pisaliśmy, że Stoch mógłby zdobyć medal, gdyby sędziowie ocenili jego skoki w odpowiedni sposób. Tym razem zabrakło trochę więcej szczęścia. Bo skoki technicznie były bardzo dobre. 

Ba, wydaje się, że dzisiaj Kamil Stoch nie zdobył medalu nie dlatego, że był słabszy od rywali. A dlatego, że startował jako 14 skoczek od końca, bo jego wyniki w ostatnich tygodniach w Pucharze Świata nie były najlepsze. Gdyby startował nieco później i po prostu trafił na moment skakania przy obniżonej belce w pierwszej serii, to pewnie mógłby się dzisiaj cieszyć z kolejnego krążka, ale tak się nie stało. Również dlatego, że osiągał tutaj bardzo dobre prędkości najazdowe i jedna belka niżej nie wpłynęłaby znacząco na jego prędkość

Thurnbichler chce złota

Cel dla reprezentacji Polski na sobotni konkurs jest jasny i wyznaczył go trener Thomas Thurnbichler. - Chcemy złotego medalu w drużynówce - powiedział Austriak w rozmowie z TVN-em.

Zresztą jeszcze przed mistrzostwami świata zapytaliśmy Thomasa, jaki jest cel jego drużyny na te mistrzostwa. Stwierdził, że są to przynajmniej dwa medale, w tym jeden w drużynie. Polska w Planicy ma już dwa krążki, bo złoty medal zdobył na normalnej skoczni Piotr Żyła, a brązowy krążek Dawid Kubacki wywalczył na dużej skoczni. Ale zgodnie z planami Thurnbichlera... planu minimum jeszcze nie wykonaliśmy. 

O złoto będzie jednak piekielnie ciężko, bo widać, że praktycznie cztery drużyny są na bardzo wysokim i równym poziomie. Musimy tylko mieć nadzieję, że przeziębienie, które dopadło Dawida Kubackiego pozwoli mu jutro na równie dalekie skoki jak w piątek.  Od Stocha w sobotnim konkursie będzie jednak dużo zależeć, bo to właśnie on będzie rozpoczynać skoki Polski. A nasza kadra wystąpi w kolejności Stoch, Żyła, Zniszczoł, Kubacki. 

Więcej o:

WynikiTabela

Terminarz