Ten sezon w NBA ma zaskakujący przebieg. Wiadomo już, że po mistrzostwo sięgnie drużyna, która bardzo długo na nie czeka, lub jeszcze nigdy go nie wywalczyła. Thunder po przeniesieniu zespołu Seattle SuperSonics do Oklahomy w 2008 roku nie zdobyli tytułu. 0 na koncie mistrzostw mają również Minnesota Timberwolves i Indiana Pacers. Zespół New York Knicks czeka na tytuł od 1973 roku.
We wtorek rozpoczęła się rywalizacja w finale Konferencji Zachodniej. W końcówce pierwszej połowy starcia Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves goście prowadzili 48:40. Od tej pory między drugą, a trzecią kwartą gospodarze zdobyli jedenaście punktów z rzędu. Mało tego w końcówce trzeciej odsłony wypracowali dziesięciopunktową przewagę.
W czwartej kwarcie zdecydowanie lepsi byli Thunder i dzięki temu w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą 1:0.
- To, że graliśmy tak słabo w ataku w pierwszej połowie i przegrywaliśmy tylko czterema punktami, było dla nas wielkim zwycięstwem w przerwie - powiedział Mark Daigneault, trener Thunder.
- To jest dopiero mecz nr 1. Rywale wygrali u siebie i gratulacje dla nich. Grali naprawdę dobrze. Za dwa dni jest jednak kolejny mecz - odpowiedział Chris Finch, szkoleniowiec gości.
Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył kanadyjski rozgrywający Shaivonte Aician Gilgeous-Alexander (31.), a dla przegranych Julius Randle (28.). W barwach gospodarzy bardzo dobrze zagrał też Jalen Williams, który zdobył 19 punktów, miał osiem zbiórek i po pięć asyst oraz przechwytów. Został też drugim w historii zawodnikiem tego klubu, który zanotował więcej niż 15 punktów i po 5 zbiórek, asyst, przechwytów w meczu fazy play-off. Dotychczas cztery razy zrobił to Russell Westbrook.
Drugi mecz również odbędzie się w Oklahomie. Potem rywalizacja przeniesie się do Minnesoty.
Zobacz: Totalna klęska Rosjan w Paryżu. Tego nikt nie mógł przewidzieć
W czwartek o 2 w nocy czasu polskiego rozpocznie się finał Konferencji Wschodniej. W pierwszym spotkaniu New York Knicks podejmie Indianę Pacers.