Kuriozalna sytuacja na skoczni w Wiśle. Kibice nie dowierzali. "Kto ją ukradł?"

Piotr Majchrzak
Gdzie jest czerwona linia punktu K na skoczni w Wiśle i kto ją ukradł - dziwili się kibice, którzy mieli problem z oceną odległości. Trudniej mieli też sędziowie oceniający styl, co przełożyło się na ciekawe wnioski. Sandro Pertile zapowiada, że linia wróci w niedzielę.

125 czy może 120 metrów - w sobotnim konkursie drużynowym w Wiśle niezwykle trudno było oszacować długość skoku. Na zeskoku skoczni im. Adama Małysza zabrakło tradycyjnej czerwonej linii oznaczającej punkt konstrukcyjny skoczni. Pojawił się za to szpaler świerków wyznaczający 120. metr. Tylko że niewiele on dawał. Na czerwono zaznaczona była jedynie linia rozmiaru skoczni, ta na 134. metrze.

Zobacz wideo Jan Szturc wychował kilka pokoleń skoczków. "Każdy sukces wychowanka daje ogromną radość"

Niestety oznaczało to sporo problemów dla widzów oglądających skoki narciarskie nie tylko na obiekcie, ale także w telewizji, bo ze względu na skrót kamery nie zawsze można było jasno ocenić, gdzie wylądował dany zawodnik. Na domiar złego zielona linia "to beat" znowu nie działała odpowiednio dobrze. U kibiców pod skocznią kilkukrotnie można było usłyszeć głosy zdziwienia, gdy spiker podawał odległości. 

Pertile zapowiada czerwoną linię w niedzielę

Zapytaliśmy organizatorów, dlaczego w Wiśle nie ma wspomnianej linii oznaczającej punkt K i z kilku źródeł usłyszeliśmy, że to decyzja podjęta wspólnie z FIS-em. Bo w ostatnich latach czerwony kolor szybko się rozpływał na sztucznym śniegu i brudził zeskok.

Do zmiany mogło dojść przed samym sobotnim konkurem Pucharu Świata, ale możliwe, że przeszkodziły w tym warunki, bo nagle mocno zaczął padać śnieg. Sandro Pertile. - Dostałem potwierdzenie, że zgodzono się na czerwoną linię przy punkcie K już po serii próbnej, ale lokalni organizatorzy o niej zapomnieli. Mogę jednak zapewnić kibiców, że pierwsza czerwona linia będzie gotowa na niedzielę - przekazał nam Sandro Pertile, który odpowiedział na apel kibiców.

 Czy punkt K powinien być oznaczony?

W tym sezonie  w Kuusamo i w Niżnym Tagile w czasie konkursów mogliśmy oglądać czerwoną linię punktu K, co na pewno ułatwiało odbiór zawodów. W przepisach nie ma jednoznacznych informacji na  ten temat. W brzmieniu przepisów na sezon 2021/2022 oznaczenie czerwoną linią punktu K nie jest nakazane ani zakazane. Konieczne jest tylko oznaczenie linii HS. - Rozmiar skoczni (HS) musi być oznaczony na zeskoku świerkiem, gałązką lub odpowiednikiem. Linia powinna być oznaczona czerwonym kolorem z każdej strony na dystansie ok. 5 metrów. Ponadto, po obu stronach zeskoku zaleca się umieszczenie banerów z różnymi kolorami. Pomiędzy punktem konstrukcyjnym (K) a Hill Size (HS) powinien pojawić się czerwony materiał. A pomiędzy punktem K i punktem P (najbardziej strome miejsce zeskoku) niebieski materiał o długości odpowiadającej długości odległości między K i HS - mówią przepisy. 

Brak czerwonej linii mylił też sędziów

Paradoksalnie brak oznaczonego punktu K mógł mieć też ciekawe konsekwencje dla not sędziowskich. Zwykle brak osiągnięcia tej linii oznacza z urzędu obniżone noty sędziowskie dla skoczków. Ale... jeśli sędziowie nie do końca widzą, gdzie jest punkt K, to oceniają sam styl. I co się okazuje? Przykładowo Kamil Stoch, który osiągnął 117,5 w pierwszej serii dostał aż trzy noty po 18,5 punktu, co w obecnych skokach rzadko się zdarza przy tak niedużych odległościach. Daje nam to niezwykle interesujące wnioski, bo mogę się założyć, że gdyby sędziowie widzieli lądującego Stocha przed pierwszą czerwoną linią, to prawdopodobnie nikt nie dałby mu noty 18,5. Jej brak pomógł więc w ocenianiu samego stylu, a nie oceny stylu przez pryzmat odległości. 

Początek niedzielnej rywalizacji w serii próbnej o godzinie 15. O 16 start konkursu.

Więcej o: