• Link został skopiowany

Zaskakująca strategia polskiej kadry na MŚ. "Zawodnicy nie protestowali"

Trenerski nos Michala Doleżala podpowiedział mu zaskakującą strategię. Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła skoczą w piątek w kwalifikacjach do pierwszego konkursu MŚ po odpuszczeniu wszystkich trzech czwartkowych treningów. "Zawodnicy nie protestowali". Relacja na żywo na Sport.pl o godzinie 20.30.
Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl

Andrzej Stękała szukał dobrej techniki, którą zgubił po drugim miejscu w Zakopanem. A Jakub Wolny i Klemens Murańka walczyli o ostatnie, piąte miejsce w polskiej kadrze na kwalifikacje do konkursu na skoczni HS 106.

Czwartek na skokowym stadionie w Oberstdorfie mijał nam pod znakiem nie takich emocji, na jakie liczyliśmy. Bardziej byliśmy ciekawi czy po solidnych, spokojnych treningach ze środy przyspieszą Kamil Stoch (w środę był 14. i 8.), Dawid Kubacki (6. i 7.) i Piotr Żyła (9. i 12.). Tymczasem cała trójka naszych liderów zwolniła. A nawet całkiem się zatrzymała. W hotelu.

Zobacz wideo O medalach w mistrzostwach świata mogą decydować nie odległości, ale noty za styl

Dużo podróży. A skoków też dużo

- Trenerzy podjęli taką decyzję ze względu na to, że ostatnio było dużo podróży. Była Rumunia, szybki powrót z niej i zaraz wyjazd tutaj. Samochodami. Długo jechaliśmy, bo 12 godzin - mówi Adam Małysz.

Dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków i kombinacji wziął na siebie tłumaczenie zaskakującej decyzji sztabu. - Trenerzy uznali, że wystarczą dwa skoki ze środy i te z piątku, gdy będzie skok próbny i kwalifikacje, które dla naszych najlepszych zawodników powinny być formalnością. A jeszcze w sobotę będzie seria próbna i dopiero konkurs - Małysz wylicza te wszystkie serie, by pokazać, że doświadczeni Stoch, Kubacki i Żyła naprawdę zdążą się wskakać w mniejszą skocznię w Oberstdorfie przed sobotnimi zawodami.

"Zawodnicy nie protestowali"

- Zbliżamy się do końca sezonu, mistrzostwa świata są bardzo długie, potrwają dwa tygodnie, będzie dużo skoków, więc regeneracji jak najwięcej się przyda. Zawodnicy nie protestowali, zostali w hotelu. Oczywiście przeprowadzili trening i czekają na piątkowe skoki - wyjaśnia Małysz.

Były mistrz tłumaczy, że za taką decyzją nie stoi żaden nagły spadek mocy. To nie tak, że nasi liderzy weszli na platformę dynamometryczną i że urządzenie profesora Haralda Pernitscha pokazało, że bohaterowie są zmęczeni. - To decyzja na nosa - mówi Małysz. - Zawodnicy muszą być cierpliwi. To, co powinno być wytrenowane, jest wytrenowane, tu się już nic nie poprawi. Wielokrotnie jest tak, że zawodnicy proszą, żeby mogli skakać, bo jeszcze coś chcą poprawić. W skokach zawsze jest coś do poprawienia, ale jeśli to małe rzeczy, to można odpuścić i liczyć, że dobrze zrobi regeneracja. A chłopaki mają wszystko wytrenowane - przekonuje dyrektor.

"Oni wiedzą, co robić w zawodach"

Nieprzekonanym Małysz przypomina jeszcze jedno. - Musicie państwo jedno zrozumieć: my mamy coraz starszych skoczków. Oni mimo wszystko potrzebują więcej przerwy - zauważa. To prawda. Żyła w styczniu skończył 34 lata, a Stoch skończy w maju. Kubacki za dwa tygodnie będzie 31-latkiem.

Małysz jest pewny, że ci doświadczeni ludzie wytrzymają przedstartowe ciśnienie. - Wiem, że jak coś gdzieś trochę szwankuje, to chcesz skakać. Ale czasem trochę regeneracji, poukładania sobie w głowie, powoduje przeskok z dnia na dzień - mówi. I omawia to na przykładach. Niedawnych. - Tak było u Andrzeja Stękały. W Klingenthal skakał przeciętnie jak na niego w tym sezonie, a przyjechał do Zakopanego i stanął na podium. U Kamila też tak było: jeden konkurs w Klingenthal super, skończył na drugim miejscu, a drugi konkurs przeciętny [szóste miejsce]. Zakopane? No nie za dobrze. A zaraz przyjeżdża do Rasnova i staje na podium [drugie miejsce]. Tu trzeba dużo cierpliwości. I Kamil, Dawid oraz Piotrek cierpliwość mają. Oni wiedzą, co robić w zawodach. I na to liczymy - podsumowuje Małysz.

Więcej o:

WynikiTabela

Terminarz