Problemy finansowe Barcelony nie są niczym nowym. W przeszłości klub wielokrotnie ratował się tzw. dźwigniami finansowymi. Z tego powodu miał też ograniczone pole manewru na rynku transferowym. Do tej pory Barcelonie udawało się jednak funkcjonować pomimo tych niedogodności.
Mistrzowie Hiszpanii muszą się starać, żeby zachować największe gwiazdy w klubie. Wszystko właśnie przez to, że nie ma obecnie warunków na ich skuteczne zastąpienie. Kilka dni temu pojawiły się informacje, że Barcelona planuje rozmowy kontraktowe z Frenkiem de Jongiem i Ronaldem Araujo. Zapowiedział je Deco, czyli dyrektor sportowy Barcelony.
Wygląda jednak na to, że rozmowy z Frenkiem de Jongiem się nie powiodą. Hiszpański portal Relevo informuje, że Holender jest zawiedziony obecną sytuacją sportowo-finansową Barcelony, co nie sprzyja rozmowom o przedłużeniu umowy. Jak się zresztą okazuje w klubie też mają być niezbyt przekonani do de Jonga. Według niektórych działaczy gra poniżej oczekiwań i teraz stał się jednym z faworytów do odejścia. Barcelona wciąż potrzebuje pieniędzy, a na sprzedaży Holendra zyskałaby naprawdę dużo. Ma on jedną z najwyższych pensji w drużynie (24,8 mln euro rocznie) i Barcelona byłaby w stanie wynegocjować dużą kwotę za jego odejście.
De Jong miał już dać klubowi zielone światło i zgodzić się na transfer. Barcelona w przeszłości otrzymała już za niego ofertę 100 milionów euro od Manchesteru United, ale wtedy ją odrzuciła, bo nie chciała się osłabiać. Wygląda na to, że informacje o dostępności Holendra szybko dotarły do innych klubów. "Sport" przekonuje, że sytuację Holendra monitorują wspomniany Manchester United, PSG oraz Chelsea.Jak czytamy, "The Blues" byliby skłonni także wyłożyć na kolegę Roberta Lewandowskiego 100 milionów euro.
Holenderski pomocnik rozegrał w barwach Barcelony 205 spotkań, w których strzelił 16 goli i zanotował 21 asyst.