Legia nie zagrała najlepszego meczu z Broendby, ale zremisowała 1:1, co dało jej awans do ostatniej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy (w pierwszym meczu wygrała 3:2). Po meczu doszło do dużej przepychanki pomiędzy piłkarzami obu drużyn. Sprowokował ją trener Goncalo Feio, który kibicom Broendby pokazał "gest Kozakiewicza" oraz dwa środkowe palce. Na konferencji prasowej szkoleniowiec starł się z Jakubem Sewerynem ze Sport.pl. - Nigdy więcej nie będę odpowiadał na pana pytanie. Pan mnie obraził, ja pana nie obrażałem - odpowiedział dziennikarzowi.
Szybko okazało się, że trenera Legii mogą spotkać niemiłe konsekwencje. Jego zachowanie znalazło się pod lupą UEFA. W niedzielę przed meczem z Radomiakiem Legia opublikowała przeprosiny szkoleniowca. "Przepraszam za okazanie emocji sprzecznych zarówno z duchem sportowej rywalizacji, jak i szacunku wobec boiskowych rywali" - można było przeczytać. Na tym jednak nie koniec.
Tuż przed początkiem spotkania Goncalo Feio odniósł się jeszcze raz do całej sytuacji przed kamerami Canal+. - Oczywiście, że te ostatnie dni są dla mnie trudne. Zdaję sobie sprawę, że przesadziłem, że zrobiłem coś, czego nie powinienem - zaczął szkoleniowiec. - Natomiast przebieg tej całej sytuacji, to, że my byliśmy prowokowani od pierwszego meczu w sposób niezgodny z duchem sportu, to jest prawda po prostu, więc tutaj się nic nie zmieniło - tłumaczył szkoleniowiec.
- Oczywiście moje zachowanie jest złe, ale - nie usprawiedliwiając się - dla mnie piłka to jest więcej niż gra. Czasami niestety to przyniesie złe rzeczy, ale tak jak oświadczyłem - człowiek się rozwija i uczy na błędach - i niestety kolejny raz muszę się nauczyć i odbudowywać - dodał Goncalo Feio.
Szkoleniowiec przyznał też, że spodziewa się kary ze strony UEFA. - Twardo stąpam po ziemi, więc wiem, że kara będzie na 100 procent. Jedynie chciałbym - pomimo tego, że nie jestem bogaty, nie jestem w piłce dla pieniędzy, ja jestem w piłce dla piłki - najbardziej bym chciał, żeby ta kara mi nie uniemożliwiła być z drużyną, być trenerem, bo to jest... ale jeżeli chodzi o uprzedzenie, to oświadczenie jest jednym z tych kroków. Klub mnie broni i wspiera, więc zobaczymy, jak to się skończy, ale wiem, że konsekwencje będą na 100 procent - stwierdził.
Portugalczyk czeka na decyzję Komisji Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA. Wśród zarzutów znalazło się m.in. "Narażenie świata piłki nożnej, a w szczególności UEFA, na utratę dobrego imienia".
Komentarze (2)
Goncalo Feio zabrał głos w sprawie kary od UEFA. "Klub mnie broni i wspiera"