W ostatnich dniach stycznia pojawiła się dość niespodziewana informacja, że 20-letni Mateusz Żukowski wpadł w oko władzom najbardziej utytułowanego szkockiego klubu. Po szybkich negocjacjach transfer do Rangers FC został ogłoszony 31 stycznia.
Do dyskusji na temat tej transakcji włączył się Sławomir Peszko, który miał okazję poznać Mateusza Żukowskiego za czasów gry w Lechii Gdańsk. Trenerem drużyny z Trójmiasta był wówczas Piotr Stokowiec, który delikatnie mówiąc nie jest ulubieńcem byłego reprezentanta Polski.
Peszko kilkukrotnie wymieniał się ze Stokowcem nieprzychylnymi komentarzami. Najgłośniej na temat ich relacji zrobiło się w 2020 roku, tuż po odejściu skrzydłowego z drużyny i zasileniu Wieczystej Kraków. - Pół roku w Lechii moim zdaniem zagrałem nieźle. Ale przyszły nieporozumienia z włodarzami, nie dogadywałem się z trenerem Stokowcem. Przyjdzie jeszcze czas na niego. Takiego śliskiego człowieka rzadko się spotyka - komentował.
Gdy w 2018 roku Stokowiec trafił do Lechii Gdańsk, zdecydował się zesłać skrzydłowego do rezerw. W międzyczasie Peszko zdecydował się na wypożyczenie do Wisły Kraków. Po powrocie do Trójmiasta ich relacje wcale się nie poprawiły, przez co 44-krotny reprezentant Polski postanowił odejść z klubu.
Jak się okazuje, nie tylko Peszko został skreślony przez Stokowca. 36-latek na Instagramie napisał, że to samo spotkało Mateusza Żukowskiego. "Stokowiec wy***ał go do rezerw (razem ze mną). Powodzenia Żuko" - napisał.
Mateusz Żukowski był jedną z najbardziej wyróżniających się postaci Lechii Gdańsk w tym sezonie. W jesiennej rundzie rozegrał 20 meczów w ekstraklasie i Pucharze Polski, w których strzelił dwa gole i zanotował jedną asystę.