• Link został skopiowany

Tim Wellens na finiszu musiał omijać kobietę z zakupami, a UCI zajmuje się jazdą na ramie i śmieceniem

UCI wprowadza zmiany, które w zamyśle mają zwiększyć bezpieczeństwo kolarzy - zakazując jazdy na górnej ramie podczas zjazdu i surowo karając za wyrzucanie śmieci poza wyznaczonymi strefami. Zawodnicy są oburzeni nowymi przepisami, zwracając uwagę, że nie zmienią nic, aby byli bezpieczniejsi podczas jazdy.
Michał Kwiatkowski wypada z drogi
twitter.com/kwiato

Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) wprowadza od 1 kwietnia nowe przepisy, mające na celu poprawę bezpieczeństwa w kolarstwie. A przynajmniej taki zamiar miała, bo weryfikując plan zmian i porównując go z problemami, które wystąpiły choćby tylko w 2020 roku, okazuje się, że UCI znowu miała jakiś pomysł, ale nie potrafiła go zrealizować. I nie będzie to niczym nadzwyczajnym - kolarze przyzwyczaili się w ostatnich latach, że zmiany przepisów nie zmieniają niczego, co mogłoby poprawić ich bezpieczeństwo.

Zobacz wideo Straszny wypadek na Tour de Pologne. "Widziałem mnóstwo krwi na asfalcie"

Kolarze oburzeni zmianami w przepisach

W ramach zmian UCI wprowadza zakaz składania się w pozycję zjazdową, połączoną z siadaniem na górnej rurze ramy, czy przyjmowania pozycji znanej z jazdy indywidualnej na czas, podczas jazdy w peletonie. To wywołało poruszenie wśród kolarzy, którzy po raz kolejny zwrócili uwagę na fakt, że UCI zajmuje się rzeczami, które nie poprawiają bezpieczeństwa. Głos w tej sprawie zabrał Michał Kwiatkowski.

- To sposób składania odpowiedzialności za kraksy na zawodnikach. Jest wiele rzeczy, które mogliby poprawić w kwestiach bezpieczeństwa. Ale jazda na ramie? Nie zgadzam się. Jasne, że to niebezpieczne, jeśli robisz to w grupie. Ale jest wiele rzeczy, które robimy w takich warunkach, na przykład picie, gdy grupa jedzie 60 km/h. Nie uważam, że powinni nam tego zabraniać - powiedział Polak portalowi "Cyclingnews" przed 3. etapem wyścigu Etoile de Besseges.

Organizatorzy nadal nie potrafią dbać o bezpieczeństwo kolarzy

UCi ogłosiło zmiany w przepisach w czasie trwania wyścigu Etoile de Besseges. Wyścigu, w którym trudno mówić o zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa. Na pierwszych dwóch etapach doszło do wielu kraks na ostatnich kilometrach, w tym na rondzie, znajdującym się niespełna 500 metrów przed metą. Dzień później Tim Wellens, pędzący po wygraną, musiał mijać mieszkankę Besseges wracającą z zakupami, która znalazła się na trasie wyścigu, bo barierki znajdowały się jedynie na ostatnich 100 metrach.

Na tym uwagi do organizatorów francuskiego wyścigu się nie kończyły. Kwiatkowski musiał ratować się przed upadkiem na zjeździe, bo na drodze znajdował się olej. - Przed etapem odpowiadałem na pytania o pozycję na ramie na zjazdach. Proszę UCI by pomyślała o realnych zagrożeniach, jak olej na drodze dzisiaj. Nie obwiniajcie nas za kraksy. Po stronie organizatorów, w kwestiach bezpieczeństwa jest tak dużo do zrobienia - napisał Polak na Twitterze, publikując nagranie ze zdarzenia. Po czym dodał: To dokonały sposób na odwrócenie uwagi od bezradności. Długość skarpet i zakaz zjazdu na ramie.

Na tym jednak zmiany w przepisach się nie kończą. UCI zakazuje wyrzucania bidonów i innych śmieci poza wyznaczonymi strefami, choć ten przepis może został złagodzony w przypadku fali upałów. W przeciwnym razie karą za wyrzucenie śmieci poza wyznaczoną strefą, oprócz kar finansowych, będą

  • w wyścigach etapowych - najpierw 30 s kary, następnie 2 minuty, a po trzecim razie dyskwalifikacja
  • w wyścigach jednodniowych - dyskwalifikacja

Jedna istotna zmiana na finiszu

Jedna zmiana, a właściwie jej projekt, ma duże znaczenie. Od 2022 roku strefa finiszu ma zostać obowiązkowo zabezpieczona barierami o wyższym standardzie, nad którym prace już się rozpoczynają. Bariery już teraz mają być ustawiane na ostatnich 300 metrach przed metą i kolejnych 100 metrach za metą, choć jak doskonale wiemy na przykładzie Tour de Pologne, gdzie takie ustawienie barier występuje od lat, to nie rozwiązuje całego problemu.

Finisz w Katowicach uznano za niebezpieczny? Być może, ale zakazu organizacji finiszów na zjazdach brak. Jest za to adnotacja, że UCI odradza takich finiszów w miejscach, gdzie możliwa jest rywalizacja większej grupy kolarza.

Kluczowe aspekty nadal zostały pominięte

Nadal na trasie wyścigu Il Lombardia pozostanie karkołomny zjazd, na którym w sierpniu bardzo groźny wypadek zaliczył Remco Evenepoel. Belg z tego powodu stracił niemal cały sezon, i tak już skrócony z powodu pandemii koronawirusa. Doznał złamania miednicy, ale już wrócił do treningów na rowerze. Nadal jednak nie przesądzono, kiedy będzie mógł stanąć do rywalizacji. Jak przyznał szef ekipy Deceuninck Quick-Step, pierwszym możliwym startem będzie dopiero zaplanowana na maj Giro d'Italia.

O tym, że UCI musi zwrócić znacznie większą uwagę na trasy wyścigów, kolarze grzmią od lat. Fala krytyki na unię spadła po kraksach Fabio Jakobsena i Evenepoela. - Jak dużo poważnych wypadków musi jeszcze się wydarzyć, żeby doszło do zmian? Ludzi, którzy wybrali i dopuścili tę trasę do wyścigu, nawet przez sekundę nie obchodzi bezpieczeństwo zawodników - twierdził w sierpniu Tony Martin, jeden z najbardziej doświadczonych kolarzy w zawodowym peletonie.

Czesław Lang potwierdził już, że finisz w Katowicach zostanie zmieniony, aby nie wzbudzać negatywnych emocji, związanych z wydarzeniami z ostatniej edycji wyścigu. I to jedyna zmiana, jaka powinna zajść w temacie tras w najbliższym czasie. Nadal nie będzie brakować szutrowych odcinków, nadal nie będzie brakować nieoznakowanych wysypek i nieosłoniętych słupków, a kolarze jeszcze wielokrotnie zwrócą uwagę, że UCI nie robi nic, aby poprawić ich bezpieczeństwo. Nadal będzie zajmować się mierzeniem długości skarpet i kolorami strojów, aby mieściły się w granicach przepisów.

Więcej o: