Julia Szeremeta wywalczyła srebrny medal igrzysk olimpijskich Paryż 2024. Polska pięściarka w finale dzielnie walczyła z faworyzowaną Lin Yu-Ting. Ale wyraźnie przegrała.
Po walce zapłakana Szeremeta przyszła porozmawiać z polskimi mediami. Przedstawiamy zapis rozmowy przeprowadzonej z Szeremetą przez grupę dziennikarzy.
- Była bardzo ciężka. Ciosy nie były aż takie straszne, delikatnie się tam nadziałam… A płaczę, bo marzyłam o złocie. Niestety, nie udało się.
- Z tego, że mam medal jestem szczęśliwa. Ale chciałam więcej. Obiecuję, że za cztery lata wrócę na igrzyska olimpijskie i wtedy przywiozę złoto.
- Bardzo ciężko mi było właśnie przez ten jej zasięg. Ona jest bardzo wysoka, ma ten wielki zasięg i jeszcze ma bardzo niewygodny lewy prosty. W pierwszej rundzie chciałam go sobie wyczuć i później coś z tym zrobić, ale przeciwniczka to jest bardzo dobra kontrbokserka i kiedy chciałam zaatakować, to schodziła mi z linii ciosu, przepuszczała mnie.
- Tak, była radość. Ale teraz emocje mi zeszły i jest smutek.
- To bardzo fajne przeżycie. Cieszę się, że mogłam się pokazać z tak dobrej strony, bawić się razem z publicznością. Pokazałam Polsce i nie tylko Polsce mój styl boksowania. Mam nadzieję, że w Polsce odbudujemy boks, że on się wzniesie na wyżyny.
- Na razie o tym nie myślę. Chcę odpocząć. A później z trenerem Tomkiem Dylakiem opracujemy dalszy plan działania. Ale na pewno za cztery lata znów się widzimy na igrzyskach!
- Nie wpływało to na mnie wcale, podchodziłam do tego na luzie, tak naprawdę zlewałam go.
- No tak wyszło.
- Tak naprawdę ja się nie zajmowałam swoimi mediami społecznościowymi, żeby się wyciszyć. Nie wchodziłam tam, ktoś za mnie prowadził te media. Trener zobaczył te memy i kazał to pousuwać.
- Nie chcę się wypowiadać na ten temat.