Szeremeta wywołała wielką burzę. Chodzi o rywalkę. "Trener zobaczył"

- Ja się nie zajmowałam swoimi mediami społecznościowymi. Nie wchodziłam tam, ktoś za mnie prowadził te media. Trener zobaczył te memy i kazał to pousuwać - mówi Julia Szeremeta. Przed finałową walką z Tajwanką Lin Yu-Ting na profilach naszej pięściarki pojawiły się nieeleganckie treści dotyczące rywalki. Walkę o złoto olimpijskie w pięściarskiej kategorii 57 kg Polka przegrała jednogłośną decyzją sędziów.

Julia Szeremeta wywalczyła srebrny medal igrzysk olimpijskich Paryż 2024. Polska pięściarka w finale dzielnie walczyła z faworyzowaną Lin Yu-Ting. Ale wyraźnie przegrała.

Zobacz wideo Bartosz Kurek już jest ikoną! Niebywałe, czego dokonał

Po walce zapłakana Szeremeta przyszła porozmawiać z polskimi mediami. Przedstawiamy zapis rozmowy przeprowadzonej z Szeremetą przez grupę dziennikarzy.

Stoisz przed nami zapłakana, masz podbite oko – ile zdrowia kosztowała cię finałowa walka?

- Była bardzo ciężka. Ciosy nie były aż takie straszne, delikatnie się tam nadziałam… A płaczę, bo marzyłam o złocie. Niestety, nie udało się.

Masz srebro, jakiego polski boks na igrzyskach nie miał od 44 lat. A na jakikolwiek medal w tym sporcie czekaliśmy 32 lata.

- Z tego, że mam medal jestem szczęśliwa. Ale chciałam więcej. Obiecuję, że za cztery lata wrócę na igrzyska olimpijskie i wtedy przywiozę złoto.

Czułaś, że w finale jesteś w stanie cokolwiek zrobić, tylko nie wyszło czy raczej Tajwanka ze względu na ogromny zasięg ramion po prostu nie dawała ci żadnych szans?

- Bardzo ciężko mi było właśnie przez ten jej zasięg. Ona jest bardzo wysoka, ma ten wielki zasięg i jeszcze ma bardzo niewygodny lewy prosty. W pierwszej rundzie chciałam go sobie wyczuć i później coś z tym zrobić, ale przeciwniczka to jest bardzo dobra kontrbokserka i kiedy chciałam zaatakować, to schodziła mi z linii ciosu, przepuszczała mnie.

Julia, teraz płaczesz, bo jesteś bardzo ambitna i żal ci, że nie masz złota, ale w ringu zaraz po walce chyba poczułaś radość? Zareagowałaś pięknie – najpierw pogratulowałaś Tajwance i ją nawet wyściskałaś, a po chwili chyba nawet chwilę zatańczyłaś dla kibiców?

- Tak, była radość. Ale teraz emocje mi zeszły i jest smutek.

Dałaś się poznać na tych igrzyskach całej Polsce. Jak się czujesz z tym, że nagle stałaś się znana?

- To bardzo fajne przeżycie. Cieszę się, że mogłam się pokazać z tak dobrej strony, bawić się razem z publicznością. Pokazałam Polsce i nie tylko Polsce mój styl boksowania. Mam nadzieję, że w Polsce odbudujemy boks, że on się wzniesie na wyżyny.

Powiedziałaś, że wrócisz na igrzyska i je wygrasz, a co z twoim przejściem na zawodowstwo? Będziesz próbowała połączyć walki zawodowe z byciem na igrzyskach?

- Na razie o tym nie myślę. Chcę odpocząć. A później z trenerem Tomkiem Dylakiem opracujemy dalszy plan działania. Ale na pewno za cztery lata znów się widzimy na igrzyskach!

Wokół twojej finałowej rywalki cały czas toczy się dyskusja, jest dużo kontrowersji związanych ze sprawą jej płci – jak na ciebie to wpływało?

- Nie wpływało to na mnie wcale, podchodziłam do tego na luzie, tak naprawdę zlewałam go.

Ale kilka memów na ten temat w swoich mediach społecznościowych polajkowałaś i udostępniłaś. A później to na twoich profilach poznikało.

- No tak wyszło.

To była twoja decyzja, żeby te treści pousuwać czy ktoś ci podpowiedział?

- Tak naprawdę ja się nie zajmowałam swoimi mediami społecznościowymi, żeby się wyciszyć. Nie wchodziłam tam, ktoś za mnie prowadził te media. Trener zobaczył te memy i kazał to pousuwać.

A co ty myślisz o Tajwance? Jakie jest twoje stanowisko w tej sprawie?

- Nie chcę się wypowiadać na ten temat.

Więcej o: