• Link został skopiowany

Trener Świątek przemówił po igrzyskach. Po tym pytaniu uciął króciutko

Agnieszka Niedziałek
- Widziałem, jak zachowywała się Iga, ale nie wiem, co dokładnie czuła i nikt tego do końca nie będzie wiedział. Ale wiem, że dużo ją kosztowało to, by kolejnego dnia wyjść znów na kort - mówi Sport.pl trener Tomasz Wiktorowski. I dodaje, że duma z olimpijskiego medalu zaczyna wypierać żal z utraconej szansy na złoto.- Brązowy medal Igi coraz bardziej wpada w złoty odcień - tłumaczy.
Iga Świątek Tomasz Wiktorowski
fot. REUTERS/Guglielmo Mangiapane fot. screenshot Canal+Sport

- Udać to się może wygrać w totka - szybko reaguje Tomasz Wiktorowski, zwracając uwagę, jak trudne było dla Igi Świątek odbudowanie się po przegranym półfinale olimpijskim. Jasne jest, że 23-letnia Polka i jej sztab mierzyli w Paryżu w złoto. Oczekiwali tego też kibice i środowisko tenisowe. Skończyło się na brązie, który już wywołuje radość w teamie liderki światowego rankingu, ale jeszcze niepełną. - To musi jeszcze  dojrzeć. Siedzi w nas jeszcze ten półfinał. Natomiast to się zmieni. Sam po sobie czuję, że coraz łatwiej mi pozytywnie spojrzeć na ten brązowy medal - zaznacza szkoleniowiec. I nie protestuje wobec wielkiej presji, z jaką mierzy się jego zawodniczka.

Zobacz wideo Magda Linette odpadła z igrzysk: Nie grałam na swoim najwyższym poziomie

Agnieszka Niedziałek: To tylko czy aż brązowy medal olimpijski?

Tomasz Wiktorowski: I aż, i tylko. Wiadomo, że oczekiwania mieliśmy inne, ale cieszymy się z tego, że Iga jest medalistką olimpijską.

Jak ważny był mecz o brąz? Iga sama sobie udowodniła, że jest się w stanie podnieść po bardzo bolesnej porażce.

Bardzo ważny. Dlatego, że zdobycie brązowego medalu to również wygranie ostatniego meczu.

A w tenisie okazja do zagrania kolejnego meczu w tym samym turnieju dzień po przegranej i zapewnienia sobie lepszych wspomnień zdarza się bardzo rzadko.

Dokładnie. Ten ostatni mecz został wygrany i z tego powodu wszyscy bardzo się cieszymy.

Iga Świątek mówiła, że wieczór po półfinale był jednym z najtrudniejszych, a może nawet najtrudniejszym momentem w jej karierze. Daria Abramowicz stwierdziła, że w jej przypadku chyba też można mówić o najtrudniejszej zawodowo chwili. U pana również?

Zdecydowanie tak. Dlatego, że ten półfinałowy mecz był bardzo nacechowany emocjonalnie. Jestem w stanie jedynie sobie wyobrazić, co czuła Iga. Widziałem, jak się zachowywała, ale nie wiem, co dokładnie czuła i nikt tego do końca nie będzie wiedział. Ale wiem, że dużo ją kosztowało to, by wstać jeszcze tego samego dnia, a kolejnego wyjść znów na kort i zrobić wartościowe przygotowania, a następnie zagrać na takim poziomie, na jakim zagrała ten ostatni mecz.

Jak wyglądał ten trudny czwartkowy wieczór? Sprawę przejęła Daria Abramowicz, bo chodziło przede wszystkim o sprawy mentalne?

To już nasza wewnętrzna kwestia.

Jak więc wyglądał ten piątkowy wieczór, po wywalczeniu medalu? Dominowała już radość czy było jeszcze na nią za wcześnie?

Myślę, że ta radość i pozytywne emocje muszą jeszcze w nas dojrzeć. To wszystko przychodzi z czasem. Dlatego siedzi w nas jeszcze ten półfinał. Natomiast to się zmieni. Sam po sobie czuję, że coraz łatwiej mi pozytywnie spojrzeć na ten brązowy medal. I dochodzi do mnie fakt, że to historyczny, wyjątkowy moment, który będziemy pamiętać przez całe życie. Kibice też będą go bardzo długo pamiętać, bo to przecież pierwszy w historii medal olimpijski w polskim tenisie.

Czyli dziś błyszczy już mocniej niż dzień wcześniej?

Tak, bo dopiero dziś Iga go dostała [rozmowa odbyła się w sobotni wieczór - red.]. Ale tak na poważnie, to tak. Coraz bardziej wpada on w złoty odcień.

Pana poważną zwykle minę podczas meczów internauci z przymrużeniem oka nazywają "Polish smile". I może właśnie dlatego zwrócili uwagę, że po ostatniej piłce meczu o brąz szeroko się pan uśmiechnął. Skoro na pełną radość dopiero przyjdzie pora, to wtedy było to szczęście pomieszane z ulgą?

Na pewno było w tym dużo szczęścia. Ale dlaczego ulga? Fakt, było wcześniej dużo emocji, ale taką mamy pracę i musimy sobie z tymi dawać radę. Każdy turniej jest nacechowany emocjami, a ten był wyjątkowy. Budzi w nas trochę inne emocje, momentami większe. Natomiast nie określiłbym, że pojawiła się tu ulga. Dążymy zawsze do następnego celu. Wiadomo, tu dążyliśmy do tego postawionego sobie przed turniejem, czyli olimpijskiego złota. Natomiast musieliśmy to zweryfikować, przemodelować, przeformatować i osiągnąć ten cel B. To się udało i z tego się cieszymy.

Co do ulgi, to miałam na myśli tę związaną z faktem, że Idze udało się odpowiednio szybko podnieść mentalnie w bardzo trudnym momencie i pozytywnie zakończyć turniej.

Jej się nie udało, ona to zrobiła. Tak do tego podchodzę. Udać to się może wygrać w totka ewentualnie. A tu trzeba wstać i wykonać konkretną pracę. Ona to zrobiła, by wstać, przygotować się do meczu i wygrać go.

Od początku czuł pan, że to, iż igrzyska odbędą się na kortach im. Rolanda Garrosa - nazywanych przez coraz więcej osób kortami Igi Świątek - będzie bardziej odciążeniem niż pomocą? Bo przez występ tam, gdzie ostatnio tak dominuje, nie dało się uniknąć wieszania jej złotego medalu na szyi jeszcze przed pierwszym meczem? Zniknęła opcja "Może", a została tylko "Musi".

Wiadomo, że złoty medal został przyznany długo przed tym turniejem. A po Roland Garros to już w zasadzie został zawieszony Idze na szyi. Zdawaliśmy sobie sprawę, jakie są oczekiwania, jak presja spoczywa na Idze czy na nas. Ale to część naszej pracy, musimy sobie z tym radzić i radzimy sobie na co dzień. Teraz rzeczywiście było tej presji trochę więcej. Te emocje były inne. Ale taki jest sport. Zdajemy sobie z tego sprawę. Skoro są takie oczekiwania i taka presja, to znaczy, że robimy coś wyjątkowego, a Iga jest wyjątkową osobą, wyjątkową tenisistką. To jest ta część tej układanki. Musimy sobie zdawać z tego sprawę i sobie z tym radzić.

Gdyby te igrzyska odbywały się na jakichkolwiek innych kortach, to Idze byłoby łatwiej mentalnie?

Nie wiem, czy by było łatwiej. Nie sprawdzimy tego, nigdy nie będziemy tego wiedzieli. Ja się dziś cieszę z tego brązowego medalu i na tę chwilę niech tak zostanie.

Pierwotnie Polka miała wystąpić w Paryżu w dwóch konkurencjach. Czy taka opcja mogłaby sprawić, że mniejsze napięcie towarzyszyłoby jej przy spotkaniach w singlu?

Tego też nie wiem. Zastanawiałem się nad tym, ale nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, a nie ma sensu gdybać.

Iga opowiadała po wywalczeniu brązu, że dopiero tego wieczora mieliście ustalić najbliższe plany startowe. Na czym stanęło?

Zrezygnowaliśmy z Toronto. W tym sezonie igrzyska były dla nas bardzo ważne. Powrót do rywalizacji zaczniemy w Cincinnati.

Więcej o: