Coco Gauff opadła we wtorek z turnieju olimpijskiego w Paryżu. Amerykanka przegrała w trzeciej rundzie z Donną Vekić 6:7, 2:6. Jej gra załamała się jeszcze w pierwszej partii, gdy prowadziła, a potem doszło do sporu z sędzią.
W pewnym momencie arbiter liniowy ocenił, że piłka po uderzeniu Vekić wyszła poza linię końcową. Sędzia główny zmienił jednak decyzję, a Gauff trafiła piłką w siatkę. Amerykańska tenisistka przekonywała, że liniowy zdecydował o aucie jeszcze zanim wykonała uderzenie i dlatego popełniła błąd, bo była pewna, że i tak zdobyła punkt.
Z taką interpretacją nie zgodził się jednak sędzia główny. Gauff rozpłakała się. - To niesprawiedliwe. Mam nadzieję, że pewnego dnia tenis będzie sprawiedliwy, ale tak nie jest - mówiła ze łzami w oczach. Ta sytuacja kompletnie wybiła ją z rytmu do końca meczu.
Po zakończeniu spotkania na konferencji prasowej 20-letnia Amerykanka dodała: - Nie mogę powiedzieć, że wygrałabym mecz, gdybym zdobyła tamten punkt. Jednak jego powtórzenie mogło mieć duże znaczenie. W tym roku przydarzyło mi się to wiele razy i czułam, że zawsze muszę sama siebie bronić na korcie.
W ten sposób nawiązała do podobnego zamieszania, jakie miało miejsce również w Paryżu, ale ponad miesiąc temu w ramach turnieju Roland Garros. Wówczas, w trakcie półfinału z Igą Świątek, arbiter liniowy wywołał aut po serwisie Polki, a Amerykanka uderzyła mocno piłkę poza linię boczną. Sędzia główna zmieniła jednak decyzję - uznała, że podanie Polki było celne, a skoro rywalka popsuła return to punkt należy się liderce rankingu. - Wywołanie autu nie miało wpływu na twoje uderzenie - usłyszała Gauff, która nie zgadzała się z werdyktem, rozpłakała się i przegrała później całe spotkanie.
Powtórki telewizyjne pokazały, że w obu sytuacjach amerykańska zawodniczka nie miała racji. Odbijała piłkę, zanim liniowy zdecydował o błędzie przeciwniczki, co następnie sędzia główny korygował na korzyść rywalki. Na Gauff wylała się krytyka z dwóch stron: z powodu ostatecznie niesłusznych pretensji oraz wielkich emocji, nad którymi ponownie nie zapanowała.
Wydaje się jednak, że w tym wypadku warto podejść ze zrozumieniem do sytuacji, w jakiej znalazła się 20-latka z Atlanty. Presja na tak młodej tenisistce jest dziś gigantyczna, większa odczuwa prawdopodobnie jedynie Świątek, która jednak ma do dyspozycji odpowiednie narzędzia, by sobie z nią poradzić.
Gauff jest od lat najmłodszą tenisistką z top 20 rankingu WTA. W Paryżu debiutuje na igrzyskach olimpijskich. Od początku imprezy we Francji media, zwłaszcza amerykańskie, trąbiły o jej szansach na medal w obliczu teoretycznie łatwej drabinki. Zresztą trudno nie było jej wymieniać w gronie faworytek, skoro od kilku tygodni jest na drugim miejscu na świecie, najwyższym w karierze.
Jakby tego było mało, w piątek Gauff razem z wybitnym koszykarzem LeBronem Jamesem nieśli amerykańską flagę podczas ceremonii otwarcia igrzysk. Zaskakujący ruch, biorąc pod uwagę, że dwa dni później tenisistka brała już udział w turnieju olimpijskim. Dla przykładu Świątek nie tylko nie wystąpiła w roli chorążej, choć padały sugestie by tak było, ale też nie pojawiła się na otwarciu największej imprezy sportowej świata. Skupiła się wyłącznie na rywalizacji.
Być może problem polega na tym, że Gauff zwyczajnie nie ma kto doradzić w takiej sytuacji. - Nie podróżuje z żadnym psychologiem na turnieje - mówi nam dziennikarz Christopher Clarey z "New York Times". Z naszych informacji wynika, że 20-latka nie współpracuje obecnie z żadnym tego typu specjalistą.
Taką rolę wypełnia dziś jej dziś trener Brad Gilbert. To wielka osobowość w amerykańskim tenisie, były szkoleniowiec m.in. Andre Agassiego, Andy’ego Murraya czy Andy’ego Roddicka. W czerwcu zeszłego roku Gauff dodała do sztabu Pera Rybę, który prowadził wcześniej Zheng Qinwen. Z tym duetem trenerów wygrała w zeszłym rok US Open, sięgając po swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy w singlu.
Kilka miesięcy później Riba niespodziewanie zrezygnował jednak ze współpracy z Gauff i wrócił do Zheng. Prawdopodobnie z uwagi na marginalizację jego pozycji w teamie Amerykanki - tam pierwsze skrzypce gra doświadczony Gilbert, w ostatnich latach także komentator i ceniony analityk telewizyjny.
Widać to dobrze po słowach Felipe Ramireza - Kolumbijczyka, który dołączył na początku obecnego sezonu do sztabu Coco Gauff. - Nie jestem jej głównym trenerem, są tam ważniejsze osoby, które odpowiadają za całość pracy - szybko jednak zaznaczył. Jednym z fizjoterapeutów zawodniczki pozostaje z kolei Hiszpanka Maria Vago.
Gauff ma też kontrakt z agencją Rogera Federera, znaną jako Team 8, kierowaną przez wieloletniego menedżera Szwajcara, Tony'ego Godsicka. Ten nadzoruje karierę tenisistki, ale na co dzień przebywa z nią inny agent - Alessandro Barel Di Sant Albano, który reprezentuje również amerykańskiego tenisistę Bena Sheltona. To podobny układ, jak w przypadku Świątek. Polka należy do agencji IMG, jej menedżerem jest Max Eisenbud, ale na turniejach towarzyszy jej Jules Mercier.
Podczas meczu w boksie Gauff spotkamy rodziców tenisistki, agenta, Brada Gilberta czy fizjoterapeutów, ale psychologa już nie. I to pomimo faktu, że zawodniczka od lat musi mierzyć się ze znacznym obciążeniem mentalnym. O Coco głośno zrobiło się już w 2019 roku, gdy jako 15-latka pokonała na Wimbledonie Venus Williams. Od tego czasu nie brakuje porównań do Sereny Williams, a po wygranej rok temu w Nowym Jorku Amerykanie uwierzyli, że od teraz Gauff zdominuje tenisowy świat. Tak się nie stało, choć Amerykanka wskoczyła na drugie miejsce w rankingu. Do Świątek wciąż jednak daleko, a ich bilans bezpośredni 1-11 nie ułatwia sprawy.
Zresztą kariera Polki i o trzy lata młodszej od niej Amerykanki pod pewnymi względami są podobne. Obie w wieku 19 lat sięgnęły po pierwszy tytuł wielkoszlemowy. Obie, udając się następnie na igrzyska, nie wytrzymały presji, kończąc turniej ze łzami w oczach. Pamiętamy, jak Świątek płakała po przegranym meczu z Paulą Badosą w Tokio 2021. W tamtym sezonie Polka jeszcze dwukrotnie uroniła łzy w trakcie gry - na US Open rywalizując z Fioną Ferro oraz w WTA Finals w Guadalajarze w starciu z Marią Sakkari.
Biorąc pod uwagę różnicę wieku, Gauff znajduje się dziś dokładnie w tym miejscu, co Świątek w sezonie 2021. Zgadzają się także częściowo okoliczności: pierwsze miesiące po wygraniu szlema, niepowodzenia na igrzyskach, duże emocje. Jest jednak ważna różnica między nimi - Polce od pięciu lat pomaga na płaszczyźnie mentalnej psycholog Daria Abramowicz, a Amerykanka nie może liczyć na podobne wsparcie. To zaskakujące, biorąc pod uwagę wszystkie ciężary emocjonalne, jakie musi dźwigać. Bez zmiany na tym polu może być jej trudno uwolnić cały swój potencjał na korcie i uzyskiwać jeszcze lepsze wyniki.