Ana Bogdan zajmuje 66. miejsce w rankingu WTA, a Brenda Fruhvirtova jest w drugiej setce zestawienia. Czeszka praktycznie nie ma doświadczenia w turniejach rangi WTA Tour. Mimo to bukmacherzy wskazywali ją jako faworytkę. Po przegranym pierwszym secie wydawało się, że nie zdoła się odbudować, ale pokazała, że potrafi trzymać nerwy na wodzy. Po wszystkim dała upust swoim emocjom.
Brenda Fruhvirtova zadebiutowała w turnieju rangi WTA Tour w lutym 2022 r. w Guadalajarze. Od tego czasu grała głównie w imprezach rangi ITF. Tegoroczny Australian Open to jej trzeci występ na Turnieju Wielkiego Szlema w karierze. Rok temu grała na kortach w Melbourne i w Paryżu, odpadła w pierwszej rundzie.
Pierwszy set wskazywał na to, że historia zawodniczki urodzonej w 2007 r. znów się powtórzy. Choć pierwszego gema serwisowego Czeszka wygrała do zera, to potem nie było tak kolorowo. Nagle grała z mniejszą pewnością siebie, popełniała proste błędy i dwukrotnie dała się przełamać. W trzecim gemie obroniła trzy break pointy, ale ostatecznie na nic to się nie zdało.
Dość szybko zrobiło się w pierwszym secie 5:1 dla Bogdan, wygrana tej partii stała się formalnością. Rumunka zwyciężyła 6:2 i wydawało się, że będzie dominować nad młodą Czeszką w dalszej części spotkania.
Ale Fruhvirtova pokazała, że mimo młodego wieku potrafi narzucić swoje warunki gry przeciwko bardziej doświadczonej tenisistce. Bardzo dobrze weszła w drugą partię. Zdobyła szybkie przełamanie i prowadziła 2:0, ale Rumunka zdołała jeszcze szybciej odłamać i wrócić do seta, który do stanu 4:4 był naprawdę wyrównany. Obie zawodniczki rzadko kiedy popełniały błędy.
Kluczowy okazał się dziewiąty gem drugiego seta, przy serwisie Czeszki. Bogdan miała break pointa, którego nie wykorzystała. To się szybko zemściło, bo jej młoda rywalka zaczęła grać agresywniej i doprowadziła w meczu do remisu, wygrywając seta 6:4.
W trzecim secie Fruhvirtova starała się grać najlepiej, jak tylko mogła. Bogdan poczuła presję. Choć miała ponad dwa razy więcej tzw. winnerów, to popełniła jeszcze więcej niewymuszonych błędów. To okazało się kosztowne, bo przegrała dwa swoje gemy serwisowe. Minęło nieco ponad pół godziny, a na tablicy wyników mieliśmy 5:1 dla nastoletniej Czeszki. To była sytuacja odwrotna do tej z pierwszego seta.
Jednak Fruhvirtova miała problem z tym, żeby szybko zakończyć to spotkanie. To były najdłuższe gemy w jej życiu. Pozwoliła Bogdan na zryw, bo ta szybko wygrała gema przy jej serwisie, a w następnym nie wykorzystała aż czterech piłek meczowych. Jednak Czeszka zebrała w sobie siły, by wykorzystać pierwszą możliwą okazję do zamknięcia spotkania i to zrobiła. Wygrała decydującą partię 6:3.
To zdecydowanie życiowy sukces 16-latki, jej pierwsze zwycięstwo w karierze w turnieju Wielkiego Szlema. Tuż po ostatniej piłce dała się ponieść emocjom - padła na kolana i rozpłakała się ze szczęścia. Zapewne ten mecz i ten moment zapamięta na długo.
W drugiej rundzie Brenda Fruhvirtova najprawdopodobniej zagra z Aryną Sabalenką, która zmierzy się dzisiaj z Niemką Ellą Seidel.
Australian Open, pierwsza runda:
Ana Bogdan (Rumunia, WTA 66.) - Brenda Fruhvirtova (Czechy, WTA 110.) 6:2, 4:6, 3:6