Sara Sorribes Tormo, numer 84 światowego tenisa, to maratonka. Od lat słynie z grania bardzo długich meczów. Daleko nie trzeba szukać - miesiąc temu w czwartej rundzie Roland Garros rozegrała najdłuższy mecz tego roku: po trzech godzinach i 51 minutach przegrała z Beatriz Haddad Maią. Hiszpanka i tak osiągnęła w Paryżu swój najlepszy wynik w turniejach wielkoszlemowych. A teraz, w drugiej rundzie Wimbledonu, chciała zrobić wszystko, żeby spróbować zmęczyć Igę Świątek.
Gdy po 17 minutach meczu Sorribes przełamała Świątek i z 0:2 zrobiło się 1:2, być może część widzów na korcie centralnym zaczęła wierzyć, że czeka ich w tym meczu długa, dobra zabawa. Ale po kolejnych ośmiu minutach było już 4:1 dla Igi, a cały set potrwał tylko 40 minut.
Sorribes przedłużała wymiany, starała się chodzić do siatki i zaskakiwać Igę skrótami, ale to wszystko dawało jej bardzo niewiele. W pierwszej partii ona miała w sumie dwa kończące uderzenia, a Iga 13. Ona wygrała 18 akcji, a Świątek 32. Krótko mówiąc: różnica między Polką a Hiszpanką była zbyt duża, by słynąca z zaciekłości Sorribes mogła zatrzymać dużo lepszą rywalkę.
A już w drugim secie to była przepaść, nie różnica. W całym meczu Świątek zagrała 27 winnerów, a Sorribes trzy. Iga wygrała 56 akcji, a jej rywalka tylko 25. Ten cały mecz potrwał zaledwie godzinę i 10 minut.
Iga Świątek bardzo pewnie wygrała więc swój drugi mecz w tegorocznym Wimbledonie i piąty w tym roku mecz na trawie. Po trzech zwycięstwach w Bad Homburgu w turnieju WTA 250, Świątek zrezygnowała z dalszej gry w Niemczech i przyjechała do Londynu pewna tego, co wypracowała. Trener Tomasz Wiktorowski już przed pierwszymi tegorocznymi treningami na trawie był pewny, że jego zawodniczka ma wszystko, by i na tego rodzaju nawierzchni bawić się tenisem i wygrywać. A Iga, choć przed wejściem na trawę ostrożnie mówiła, że zależy jej tylko na nauce, a nie na wynikach, na pewno widzi, że ucząc się i bawiąc, może też już teraz sporo osiągać.
5 lipca 2023 roku Tomasz Wiktorowski komfortowo oglądał z boksu Igi, jak Świątek wchodzi do trzeciej rundy Wimbledonu i kto wie czy nie myślał o takich rzeczach, jakie przeżył 5 lipca 2012 roku. Tamtego dnia Radwańska pokonała Angelique Kerber 6:3, 6:4 i awansowała do finału, w którym zmierzyła się z Sereną Williams. To był jedyny wielkoszlemowy finał, jaki Radwańska zagrała w swojej karierze. Ale choć tych finałów zabrakło i choć zabrakło jakiegoś wielkoszlemowego tytułu dla krakowianki, to i tak była ona tenisistką znakomitą, a szczególnie pokazywała to na trawie.
Radwańska w 13 edycjach Wimbledonu wygrała 43 mecze i przegrała 13. Poza finałem miała jeszcze dwa półfinały i dwa ćwierćfinały. To był jej zdecydowanie ulubiony turniej. A zaczynała jak Iga - od wygrania juniorskiego Wimbledonu. Zrobiła to w 2005 roku, jako 16-latka. Iga wygrała w 2018 roku, mając 17 lat.
Teraz Iga wygrała swój siódmy w dorosłym tenisie mecz na Wimbledonie (trzy przegrała). I choć daleko jej do jej własnych bilansów z innych turniejów - zwłaszcza do tego z Roland Garros, gdzie zdobyła trzy tytuły i wygrała aż 28 z 30 meczów - to i ten turniej ewidentnie zaczyna lubić.
Na korcie centralnym, na którym podobno trawa jest szczególnie śliska, Świątek grała z imponującą pewnością. Oklaskiwał ją m.in. jeden z najlepszych angielskich piłkarzy w historii, David Beckham. A Sorribes nie potrafiąc zrobić absolutnie nic, żeby ten mecz przedłużyć i spróbować pokazać swoje świetne przygotowanie kondycyjne, też w niektórych sytuacjach oklaskiwała Igę.
Zresztą, czy tak naprawdę Hiszpanka byłaby w stanie fizycznością zagrozić Idze? Świątek właśnie wygrała już 40. mecz w tym sezonie. Z 46 rozegranych. Żadna inna tenisistka w cyklu WTA nie grała i nie wygrała tak dużo. Dwie największe rywalki Igi - Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina - mają w tym roku bilanse odpowiednio 36:7 i 34:8.
Iga swój bilans najpewniej będzie w najbliższych dniach poprawiała. Ten na trawie - 5:0 - już jest lepszy niż kiedykolwiek. W ubiegłym roku Świątek wygrała dwa z trzech takich meczów, w roku 2021 - cztery z sześciu, a w 2019, czyli swoim pierwszym seniorskim - trzy z sześciu (w 2020 roku przez pandemię na trawie nie grała).
Im dłużej trwał mecz Świątek z Sorribes Tormo, tym lepiej Iga wyglądała. I tak jest z całym graniem Igi na trawie. Świątek z każdym dniem rośnie. A Wiktorowski może zapytać: "A nie mówiłem?".