Sloane Stephens (30. WTA) w ostatnich miesiącach powoli odbudowywała formę, starając się nawiązać do 2018 roku, gdy była trzecia w rankingu WTA. Na początku maja wygrała challengera we francuskim Saint Malo. Teraz była sprawczynią jednej z niespodzianek w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Roland Garros. W niespełna półtorej godziny Amerykanka pokonała rozstawioną Czeszkę Karolinę Pliskovą (16. WTA) 6:0, 6:4.
Po spotkaniu z Pliskovą była mistrzyni US Open z 2017 roku poruszyła wątek rasizmu. Ten temat wywołuje ostatnio wiele dyskusji w sportowym świecie przy okazji Viniciusa Juniora, piłkarza Realu Madryt, który padł ofiarą wyzwisk w trakcie meczu z Valencią.
- Rasizm? Przez całe życie cierpiałam z powodu rasistowskich ataków w mediach społecznościowych. Jest to tak poważny problem, że nawet FBI jest w to zaangażowane. Myślę, że w ostatnim czasie jest z tym coraz gorzej - powiedziała Stephens, którą cytuje hiszpańska "Marca". Dała w ten sposób do zrozumienia o postępującej radykalizacji opinii w Internecie.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Organizatorzy Roland Garros przygotowali dla tenisistek i tenisistów specjalną aplikację "Bodyguard", która ma chronić sportowców przed hejtem i cyberprzemocą. Korzysta z niej m.in. Iga Świątek. - Niestety, taki firewall jest wręcz konieczny. Wszyscy sportowcy go potrzebują. Iga też. Dlatego wchodzimy do programu - niech pomoże na tyle, na ile będzie mógł pomóc - powiedziała Daria Abramowicz, psycholog Świątek w rozmowie ze Sport.pl.
Sama Stephens nie zamierza jednak korzystać z "Bodyguarda". - Nie pobrałam tego, ponieważ nie uważam, że to jest skuteczne. W Internecie można zostać obrażonym na wiele sposobów. Bardzo łatwo jest w nim tworzyć sztuczne profile - dodała 30-latka.
Sloane Stephens w środowe popołudnie w drugiej rundzie zmagań na kortach w Paryżu zmierzy się z Rosjanką Warwarą Graczewą (41. WTA). Najlepszy wynik Amerykanki na kortach Rolanda Garrosa to finał, w którym przegrała w 2018 roku z Simoną Halep 6:3, 4:6, 1:6.