• Link został skopiowany

Piotr Małachowski miał odejść po igrzyskach Tokio 2020. Czy teraz przedłuży karierę?

Igrzyska w Tokio nie odbędą się w 2020, tylko w 2021 roku: to już pewne. Dla wielu sportowców to wielki problem. Zwłaszcza dla wiekowych, jak 37-letni Małachowski, który po Tokio planował żegnać się ze sportem. - Zostaję. Dalej trenuję - mówi nam bez wątpliwości dwukrotny wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem.
Piotr Małachowski. Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce Doha 2019. Katar, 28 września 2019
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Małachowski to nie tylko dwukrotny wicemistrz olimpijski, ale też mistrz i dwukrotny wicemistrz świata oraz dwukrotny mistrz Europy. W sporcie trzyma go jeszcze marzenie o wygraniu igrzysk. Po raz ostatni chce o to powalczyć w Tokio. Jak się okazuje, nie zraża go przesunięcie igrzysk na następny rok.

Zobacz wideo Przesunięcie igrzysk to słuszna i odpowiedzialna decyzja

Łukasz Jachimiak: Igrzyska olimpijskie w Tokio zostaną przesunięte na rok 2021. Czy dla Ciebie to nie będzie za późno, skoro dawno zdecydowałeś, że zostajesz w sporcie jeszcze dla tych igrzysk i w 2020 roku kończysz karierę?

Piotr Małachowski: Zostaję. Dalej trenuję. Nie zniechęciłem się.

Jak sobie wyobrażasz ten ponad rok do igrzysk? Spodziewasz się, że spędzisz go raczej z rodziną niż na zgrupowaniach i zawodach?

- Na razie jestem z rodziną i martwię się o to, żeby wszyscy byli zdrowi i żeby wszystko zaczęło wracać do normalności. Wiadomo, że sytuacja nie jest dla mnie fajna i dla nikogo nie jest. Z drugiej strony: trudno, trzeba będzie się na spokojnie przygotować w innym terminie. A że stracimy na braku startów? Każdy przez koronawirusa straci. Najważniejsze musi być zdrowie.

MKOl w niedzielę zapowiedział, że decyzję o terminie igrzysk podejmie za cztery tygodnie, tymczasem już we wtorek wszystko stało się jasne. Twoim zdaniem to dobrze, że narodowe komitety olimpijskie wraz z wieloma sportowcami wywarły taką presję?

- Tak, bo chodziło o to, żeby sportowcy wiedzieli, co mają robić. Czy trenować? Jeśli trenować, to jak wobec epidemii koronawirusa? I do czego trenować, na jaki termin szykować formę? Była jedna, wielka niewiadoma, robiło się coraz bardziej nerwowo. A teraz wszyscy już wiemy jak będzie, trzeba pozmieniać plany i tyle.

Jak wyglądały Twoje ostatnie tygodnie? To co robiłeś bardzo odbiegało od tego co chciałeś robić w ramach treningów?

- Wynająłem siłownię.

Na indywidualne treningi?

- Nie, chodzi o sprzęt. Ogarnąłem sobie 190 kilogramów sprzętu. Treningi miałem na ogrodzie przed domem. Nie jest to wygodne, bo za każdym razem trzeba wszystko rozłożyć, później po treningu sprzątnąć, schować. Poza tym treningi na dworze oznaczają duże ryzyko kontuzji. Tak naprawdę to jest tylko trening zastępczy. Ale coś tam robiłem i dalej będę robił. Trzeba dbać o to, żeby ciało cały czas było w ruchu. Na duże obciążenia nie wejdę, bo w żadnym sporcie formy się nie buduje przez ponad rok. Najważniejsze teraz będą cisza, spokój, opanowanie.

Rzucać nie miałeś gdzie?

- Porzucać byłem raz. Nie chciałem ryzykować. Koronawirus to nie jest zabawa. Ty czy ja możemy go przejść łagodnie, ale może wcale nie. A na pewno musimy uważać na najbliższych - na dzieci, na rodziców. Poza tym ludziom trzeba dawać dobry przykład, pokazywać, że trzeba siedzieć w domu.

Kilka dni temu w "Przeglądzie Sportowym" czytałem, że jako żołnierz Wojska Polskiego byłbyś gotów służyć w walce z pandemią. Ale chyba nie zanosi się na to, żebyś został zmobilizowany?

- Jestem żołnierzem i jak dostanę rozkaz, to go wykonam. Mundur mam, więc jak będzie trzeba, to go założę i pojadę do swojej jednostki. Tyle. Ale oczywiście raczej wątpliwe jest, że ktoś nas, sportowców, wezwie.

Więcej o: