Stoch oddał najpiękniejszy skok w karierze. Sędziowie dali popis. "Gdzie tu logika?"

Sędziowie dali popis w ostatni weekend sezonu w skokach narciarskich! Największy paradoks pokazał przykład Kamila Stocha. Według sędziów Polak... oddał najładniejszy skok w karierze, a zajął 15. miejsce! FIS powinien się zająć notami za styl i odczarować wreszcie "noty marzeń".

W czasie finałowego weekendu Pucharu Świata w Planicy sędziowie stylowi dali absolutny popis. Co chwile oglądaliśmy noty marzeń, czyli - 20 punktów za styl. Doszło nawet do dość sporych paradoksów. A jednym z jego beneficjentów był... Kamil Stoch. 

Zobacz wideo Niedosyt na koniec MŚ w Planicy. Skoki utrzymały Polskę w światowej czołówce

Najładniejszy skok w karierze Kamila Stocha - teoretycznie 

Kamil Stoch nie zaliczy tego weekendu zapewne do super udanych. W finałowym konkursie Polak zajął 15. miejsce po skokach na 216 i 231 metrów. Polak osiągał te odległości w naprawdę dobrym stylu, ale według sędziów, finałowy skok Stocha był... najładniejszy w jego karierze. Dlaczego? 

Polak w finałowym skoku dostał cztery noty po 20 punktów i jedną 19,5. Nigdy wcześniej to mu się nie zdarzyło. Choć chyba każdy fan i ekspert w skokach wie, że to Polak i Stefan Kraft są obecnie najładniej skaczącymi zawodnikami i wielokrotnie zasługiwali na notę marzeń, czyli 5 x 20 pkt Niestety, nigdy wcześniej Stoch nie zobaczył nawet czterech dwudziestek w jednym skoku. Aż do niedzieli 2 kwietnia. Jest to dość duży paradoks, że skoczek, który wygrywał 39 konkursów, trzy złota olimpijskie i mistrzostwo świata najlepiej ocenionym skokiem był ten na... 15 miejsce w konkursie Pucharu Świata.

Popis sędziów w Planicy. Gdzie tu logika?

To, że sędziowie dali absolutny, koncert najlepiej pokazują liczby. W całym sezonie Pucharu Świata sędziowie przyznali 51 not idealnych - 20 punktów za styl. Z czego... aż 39 w ostatni weekend sezonu. Należy się więc zastanowić, czy jest to odpowiednie działanie i po prostu, czy ma to sens. A może po prostu trzeba odczarować 20 punktów za styl i przyznawać je wtedy, gdy to ma sens. 

Dlaczego? Z jednej strony w czasie sezonu sędziowie jak ognia boją się dawać noty 20-punktowe. Zdarzają się one naprawdę rzadko. Nawet na ostatnich dwóch mistrzostwach świata w Oberstdorfie i w Planicy sędziowie bardzo surowo oceniali skoczków i trzeba było się naprawdę bardzo postarać, żeby dostać 19 punktów. Z drugiej strony w czasie finału Pucharu Świata w Planicy kolejny raz dostajemy absolutną fiestę punktową. Może najlepszym rozwiązaniem byłoby po prostu odczarowanie noty marzeń, by skoczkowie dostawali je dużo częściej, ale w momentach, gdy naprawdę na to zasługują. 

Kamil Stoch pokazuje wielki paradoks skoków

Patrząc na wyliczenia Adama Bucholza widać, że poprzednich latach sędziowie bali się dawania najwyższych not. Ba, w tym sezonie zobaczyliśmy trzy "dwudziestki" więcej niż przez poprzedni dwa lata. 

A najlepszym przykładem znowu jest tu właśnie Kamil Stoch, który na szczycie jest od ponad 12 lat, wielokrotnie zasługiwał na noty 20 punktów, a ich nie oglądał często. Przed weekendem miał "tylko" 29 pojedynczych dwudziestek od sędziów w całej karierze. A z Planicy wyjedzie... z 36-oma "dwudziestkami".

Nie ma tutaj logiki. Wydaje się, że Pucharze Świata było dużo więcej skoków, które po prostu na „20" zasługiwały. Tymczasem sędziowie w Planicy dają je w momencie, gdy ktoś poleciał daleko i po prostu wykonał dobry telemark.

Tylko 9 not 5x20 punktów w całej historii skoków

W całej historii skoków narciarskich tylko dziewięć razy zdarzyło się, by sędziowie przyznali notę marzeń, czyli pięć razy dwadzieścia punktów. Pierwszy raz taka sytuacja zdarzyła się w 1976 roku. Stało się to na mamucim obiekcie w Oberstdorfie. Trzy razy same dwudziestki oglądał także Kazuyoshi Funaki, który pięknie latał na mistrzostwach świata w lotach w Oberstdorfie w 1998 roku, a także na igrzyskach olimpijskich w Nagano, oraz w konkursie Pucharu Świata w Zakopanem w 1999 roku.

Sędziowie nie odjęli żadnego punktu także Svenowi Hannawaldowi i Hideharu Myijahirze w czasie konkursu skoków PŚ w Willingen w 2003 roku. Na kolejne dwudziestki musieliśmy czekać aż sześć lat, bo do ostatniego konkursu TCS w 2009 roku, a kapitalnym skokiem popisał się wtedy Wolfgang Loitzl. Ostatni raz notę marzeń sędziowie przyznali w 2015 roku, w czasie przedostatniego konkursu w Planicy, i to nawet dwa razy. Wówczas lot na 233 metry Petera Prevca został doceniony maksymalną notą, a kilka minut później 244 metry zanotował Jurij Tepes, który też oglądał same dwudziestki.

Po pamiętnym konkursie w 2015 roku pojawiło się sporo głosów, że sędziowie po prostu przesadzili z notami i rozdawali je tzw. lekką ręką. Podobnie podszedł do tego FIS, który nakazał sędziom premiowanie skoczków dwudziestkami w sytuacji, gdy ranga konkursów jest najwyższa, a skok jest po prostu idealny. Wytyczne FIS-u jednak zupełnie nie sprawdzają się sprawdzają się w Planicy i dzieje się to kolejny raz w ostatnich latach. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.