Leicester przed tym meczem zajmowało trzecie miejsce w tabeli. Do drugiego Manchesteru United traciło cztery punkty (ale Manchester miał jeden mecz rozegrany mniej), a nad czwartą Chelsea miało dwa punkty przewagi. Tymczasem Newcastle zajmowało ostatnie bezpieczne, 17. miejsce. Wyglądało więc na to, że Leicester umocni się na trzecim miejscu i nie da Chelsea szansy na awans w tabeli.
Już po pierwszej połowie pachniało sensacją. W 22. minucie fatalny błąd popełnił obrońca Leicester, na skutek czego sam na sam z bramkarzem wyszedł Joe Willock, który umieścił piłkę w bramce strzałem po długim słupku. W 34. minucie prowadzenie gości podwyższył Paul Dummet, który głową skierował piłkę do bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Kasper Schmeichel miał piłkę na ręce, ale uderzenie było na tyle mocne, że przełamało dłoń golkipera.
Deklasacja na King Power Stadium. Leicester dostało tęgie lanie
Wydawało się, że w drugiej połowie Leicester rzuci się do odrabiania strat. Zamiast tego kolejne bramki strzelali goście i w pewnym momencie wyglądało to już na deklasację. W 64. minucie Callum Wilson dostał długie podanie za linię obrony. Jeden z defensorów Leicester ścigał się z zawodnikiem Newcastle, ale wykonał wślizg, po którym został w tyle, a rywal popędził na bramkę i zdobył trzecią bramkę. Ten sam zawodnik zdobył też czwartego gola dziewięć minut później. Znowu wyszedł sam na sam z bramkarzem i choć za pierwszym razem trafił w słupek, to dobitka była już skuteczna.
Leicester zdołało jedynie uratować honor. W 81. minucie gola dla gospodarzy zdobył Marc Albrighton, a w 87. minucie do siatki trafił Kelechi Iheanacho. Mecz zakończył się zwycięstwem Newcastle 4:2.