W czwartek Legia Warszawa zmierzyła się na wyjeździe z AZ Alkmaar. Stołeczna ekipa przegrała to spotkanie 0:1. Jedynego gola zdobył Grek Vangelis Pavlidis w 52. minucie. Po zakończeniu spotkania w Holandii doszło do skandalu. Po konferencji prasowej piłkarze zaczęli opuszczać stadion, gdy nagle podjęto decyzję o jego zamknięciu. Nie wszyscy przedstawiciele polskiego klubu zdążyli opuścić obiekt, co wywołało agresywną reakcję policji i ochrony. Zaatakowany został m.in. prezes Legii Dariusz Mioduski, a trener przygotowania motorycznego miał nawet zostać spałowany.
Na dodatek dwaj piłkarze Legii Warszawa, a konkretnie kapitan, czyli Josue oraz Radovan Pankov zostali zatrzymani przez holenderską policję i odwiezieni na komisariat - informowały serwisy Legia.Net i legioniści.com. - Obaj bez żadnego znanego powodu zostali wyciągnięci z autokaru, zatrzymani przez policję i odwiezieni radiowozem na komisariat - pisał Bartłomiej Kubiak ze Sport.pl.
Z pierwotnych informacji przekazywanych przez Roberta Błońskiego wynikało, że obaj spędzili całą noc na komisariacie i istnieją niewielkie szanse, że uda im się wrócić jednym samolotem wraz z resztą zespołu do Polski.
- Ruszamy na lotnisko w Amsterdamie. "Musiałby się zdarzyć cud, żeby Josue i Pankow wracali z nami. Działamy, ale szanse są małe" - słyszymy w Legii. Piłkarze całą noc spędzili na komisariacie - pisze Błoński w serwisie X (dawniej Twitter).
Informacje te zaktualizował Dominik Piechota podczas "KS Poranka" na Kanale Sportowym. - Na pewno nie będzie na pokładzie Josue i Pankova. Oni nie polecą z zespołem o tej 10:25. Tak naprawdę jest to sytuacja absurdalna. Ochroniarze donieśli, że zostali przez nich zaatakowani. Te dwie postaci zostały niemalże wyrwane z autobusu. Piłkarze Legii wraz ze sztabem i niektórymi dziennikarzami zostali zamknięci w autobusie i policja wtedy powiedziała, że "albo dajecie nam tę dwójkę, albo wchodzimy siłą to autobusu". Sceny jak z jakiegoś filmu, Josue wyszedł w kajdankach - relacjonował dziennikarz, będący na miejscu.
- W nocy trener Kosta Runjaic i prawnik Legii taksówką szukali komisariatu, w którym są piłkarze. Policja jednak powiedziała, że do 9 nie poda żadnej informacji z obawy przed szturmem kibiców na komisariat. Dawała mylne komunikaty, że piłkarze rzekomo mają być przewożeni na komisariat w Amsterdamie, później okazało się, że to Alkmaar, a to 40 minut różnicy. Legia od rana jest postawiona na nogi. Wszyscy próbują jakoś tych piłkarzy ratować - dodał.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Na sprawę zareagował już premier Mateusz Morawiecki, który zapowiedział pilne działania ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych. "Polscy zawodnicy i kibice muszą być traktowani zgonie z prawem. Nie na zgody na jego łamanie" - zagrzmiał szef rządu.
Komentarze (14)
Co dalej z zatrzymanymi piłkarzami Legii? "Musiałby się zdarzyć cud"
A w Niderlandach jest obłęd na punkcie monitoringu i na pewno mają sfilmowane jak piłkarze szarpią się z ochroną.
Wszyscy wiedzą, że Josue nie panuje nad sobą, i pewnie podobnie było podczas zajścia w Holandii.
Może kogoś szarpnął (jak częśto robi na boisku) może opluł - co teżmiało już miejsce na boisku...... A policj a holenderska nie cacka się z chuliganami nawet jeśli są oni poiłkarzami.