Zakończenie kariery zawodowego piłkarza, a następnie zajęcie się trenerką - to dość popularny trend w futbolu. Taką drogą poszli ci najwięksi, jak Pep Guardiola, Carlo Ancelotti, Jose Mourinho czy nawet objawienie ubiegłego sezonu Xabi Alonso. Niedawno w Polsce w taki sposób postąpił Sławomir Peszko, który przejął Wieczystą Kraków. Awansował z nią do II ligi i tam radzi sobie całkiem przyzwoicie. Już za kilka lat ich ścieżką może iść inny, dobrze znany w Polsce piłkarz, który jeszcze przed rokiem był gwiazdą ekstraklasy.
Mowa o Josue. Portugalczyk rozegrał aż 130 meczów dla Legii Warszawa, zdobywając w nich 29 goli i 35 asyst. Wraz z końcem poprzedniego sezonu zakończył jednak przygodę ze stołecznym klubem. Jego kontrakt wygasł i nie zaproponowano mu kolejnego.
Teraz kontynuuje karierę w drugoligowej Coritibie. I może liczyć tam na dość regularną grę. Wystąpił w 10 meczach. I choć gola zdobyć się nie udało, to dwie asysty już tak. I jak się okazuje, skupia się nie tylko na grze na murawie. Ostatnio podjął ważną decyzję, która być może zaprocentuje w przyszłości.
Jak donosi Paweł Gołaszewski z "Piłka Nożna", Portugalczyk rozpoczął kurs trenerski. Tak więc ma zamiar przejść do historii jako jeden z tych zawodników, który po zakończeniu kariery zawodowej z futbolem się nie rozstał. Zresztą wspominał już o takich planach kilka tygodni temu. - W przyszłości chciałbym zostać trenerem. I marzy mi się praca w klubie, który myśli nie tylko o teraźniejszości, ale i o przyszłości - podkreślał wówczas w rozmowie z goal.pl.
Kiedy dokładnie Josue będzie mógł spróbować sił na ławce trenerskiej? Tego nie wiemy, ale pewne jest, że nie w najbliższych latach. "Josue zamierza pograć jeszcze cztery, może pięć lat w piłkę, ale już myśli o przyszłości" - informował Gołaszewski.
Josue jest jednym z kluczowych graczy Coritiby. To klub, który wraz z końcem poprzedniego sezonu po trzech latach spadł do brazylijskiej Serie B. I tam drużyna radzi sobie dość przeciętnie. Choć wydawało się, że będzie jednym z murowanych faworytów do awansu, to rzeczywistość okazała się zgoła inna. Po 34. kolejkach zajmuje dopiero 9. lokatę z dorobkiem 50 punktów. Do lidera, a więc Santosu traci 12 "oczek". Coritiba stała się więc ligowym średniakiem.