• Link został skopiowany

"Szkody" po meczu Lecha. Aż trudno uwierzyć. "Faworyt się skompromitował"

Kacper Sosnowski
Gdy skazywana na klęskę w dwumeczu Pogoń wygrała rewanż z Gent 2:1, Legia już do połowy wyjazdowego meczu z Austrią Wiedeń strzeliła dwa gole dające jej awans, do najłatwiejszej w teorii rywalizacji w 3. rundzie el. Ligi Konferencji Europy przystępował Lech. Piękny polski wieczór, zamienił się koszmar. W Trnawie faworyt się skompromitował, przegrał 1:3 i pożegnał z Europą.
Lechowi Poznań w tym sezonie pozostała walka o mistrzostwo Polski i krajowy puchar. Kompromitację musi przekuć w sukces
Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl

Tę trudną przeprawę w Trnawie Lech zgotował sobie sam i to już wcześniej. Mimo że w 1. meczu u siebie prowadził 2:0, był ekipą dominującą, popełnił mały błąd w polu karnym, stracił gola i sprawił, że przed rewanżem na Słowacji, gospodarze uwierzyli, że losy rywalizacji z ćwierćfinalistą poprzedniej edycji Ligi Konferencji Europy (LKE) można odwrócić.

Zobacz wideo

Spacer po tr(n)awie

Słowackie media podgrzewały atmosferę, że sytuację zmieni raptem jeden gol. Spartak tak jak Lech wziął sobie przerwę w lidze, by zebrać siły na bój o europejskie puchary, a tych sił zebrał zdecydowanie więcej. Kibice kupili 19 tysięcy biletów i niemal w komplecie stawili się na miejscowej City Arenie, a Spartak zaczął tam grać i miał na mecz pomysł.

Momentami naciskał Lecha wysoko, momentami dał pograć piłką poznaniakom, ale dalej od swej bramki. Wydawało się, że trener rywali Michal Gasparik po meczu w Poznaniu lepiej odrobił pracę domową. Zablokował rajdy Kristoffera Velde, odciął wrzutki Joela Pereiry, obezwładnił mało widocznego w 1. połowie Filipa Marchwińskiego. Ale to, że "Kolejorz" przegrywał do przerwy 0:1, to była też wina Poznaniaków. Polska ekipa sprawiała wrażenie, jakby na murawę wyszła na spacer po trawie, a nie rywalizacje o europejskie puchary. Jej gra była wolna, niedokładna, bez pomysłu i błysku. Do tego lechici poruszali się jak na sparingu z jakąś podrzędną drużyną, a nie trzecim zespołem zeszłego sezonu ligi słowackiej.

To dlatego tylko patrzyli, gdy pod koniec 1. połowy Ofori przyjął piłkę na szesnastym metrze, ustawił się z nią i uderzył przy samym słupku. Był czas, był pomysł, nie było zdecydowanej reakcji Lecha. W pierwszej połowie, choć remisowo było w sytuacjach bramkowych i celnych strzałach na bramkę, to gospodarze byli bardziej konkretni. Niestety to nie zmieniło się po przerwie. Lech dalej funkcjonował jakby na połowie swojej mocy. Bierność pokazał też przy golu na 2:0, gdy Ofori podawał, a do piłki dopadł Daniel.

Dla polskich kibiców to był szok, a Spartak sprawiał wrażenie, jakby szedł po swoje. Nie zmienił tego nawet piękny gol z dystansu Velde, bo Trnawa kilkanaście minut później znów wyszła na dwubramkowe prowadzenie, które dawało jej awans do 4. rundy el. LKE. I tu już powiało Europą. Pięknego gola z przewrotki strzelił Lukas Stetina. Szkoda, że w środku pola karnego nikt znów do niego nie doskoczył. Szkoda, że nikt nie zablokował do niego podania. Tych "szkód" można było czwartkowego wieczoru wymieniać sporo.

Przyjemny piłkarski wieczór zamienił się w koszmar

Szkoda, że tak doświadczona i ofensywna drużyna po tym ciosie nie potrafiła się podnieść. Szkoda, że dalej spacerowała po murawie, wdawała się spory ze sprytnymi Słowakami, którzy kradli, czas i blokowali kolejne przewidywalne akcje Polaków.

To była wręcz smutna i niezrozumiała rywalizacja, a przyjemny polski piłkarski wieczór zamienił się w koszmar. Pogoń zostawiła na boisku w Szczecinie serce i po dobrym meczu wygrała w rywalizacji z faworyzowanym Gent 2:1. Pierwszy mecz 0:5 wygrali Belgowie i to oni przeszli do kolejnej rundy, ale Pogoń wstydzić się po rewanżowym starciu nie musiała. Potem Legia straty z mocną Austrią Wiedeń odrobiła na wyjeździe już do przerwy, a nawet wygrywała 3:0. Austriacy też zdobyli dwie bramki, wiec w Wiedniu zaczęła się wymiana ciosów, z dwoma golami w doliczonym czasie gry. Legia poszła na tę wojnę i zachwycała zaangażowaniem, przygotowaniem fizycznym ciągiem na bramkę i wiarą w sukces do ostatniej minuty, w której zdobyła dającego o awansie gola. Wygrała 5:3 po spotkaniu, które przejdzie do jej historii.

Spacer Lecha w Trnawie też się w poznańskiej historii zapisze, tej niechlubnej. A przypominać o nim będą jesienne czwartkowe wieczory, z ciszą na ul. Bułgarskiej. Mocno wpłyną one na klubową kasę, ranking Lecha, a może też kariery kilku piłkarzy?

Więcej o:

Komentarze (35)

"Szkody" po meczu Lecha. Aż trudno uwierzyć. "Faworyt się skompromitował"

angus1000
2 lata temu
2:1 czy też 2:0 w pierwszym meczu nie robiło specjalnie żadnej różnicy. Ciamajdy z Poznania były tak zblazowane, że Słowacy odrobiliby każdą stratę gdyby tylko chcieli.
mily.pan.2020
2 lata temu
Kompromitacja,Lech chcial ale nie mogl,szansa w naszej lidzie.
timurek111
2 lata temu
zwykłe dziady. tylko raków. legia tez na bank odpadnie, czego im życzę.
s.parus
2 lata temu
Teraz dopiero widac kim dla Lecha byl Skoras, byl czas i pieniadze, zeby kupic Szmyta z Warty i Zrelaka, ktory bylby alternatywa dla slabego Ishaka
Najlepiej wydac mnostwo ksay na kontuzjowanego Iranczyka?
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).