• Link został skopiowany

To dlatego De Bruyne schodził tak wcześnie. Ukrywał to przez dwa miesiące

35 minut - tyle trwał występ Kevina De Bruyne w sobotnim finale Ligi Mistrzów Manchester City - Inter Mediolan. W końcu wyszło na jaw, co dolegało belgijskiemu pomocnikowi. Okazuje się, że od dwóch miesięcy grał z kontuzją. W najważniejszym momencie organizm nie wytrzymał.
Turkey Soccer Champions League Final
Fot. Francisco Seco / AP Photo

Manchester City po raz pierwszy w historii sięgnął po puchar Ligi Mistrzów. W sobotnim finale w Stambule mistrzowie Anglii ograli Inter Mediolan 1:0. Bohaterem meczu niespodziewanie został strzelec jedynej bramki - Rodri. Pierwsze skrzypce miał grać inny pomocnik City Kevin De Bruyne, ale rzeczywistość szybko zburzyła te plany. Już po 35 minutach Belg nie był w stanie kontynuować gry. Zszedł z kontuzją, a w jego miejsce pojawił się Phil Foden. Angielski "The Telegraph" ustalił, co było tego przyczyną.

Zobacz wideo Minister sportu i turystyki stawia na młodzież. Prezentuje program prozdrowotnych, wakacyjnych półkolonii

De Bruyne poszedł va banque. Przepłacił to dotkliwą kontuzją. "Zrobiłem to, co musiałem zrobić"

Okazuje się, że De Bruyne zerwał prawe ścięgno podkolanowe. Teraz musi się liczyć z nawet trzymiesięczną przerwą. Okazuje się jednak, że ścięgno to było naderwane już od dwóch miesięcy, ale piłkarz ani myślał obejrzeć najważniejsze spotkanie sezonu z trybun. - Zrobiłem to, co musiałem zrobić. Oczywiście opuściłem kilka meczów, ale takie jak z Arsenalem, Bayernem czy Realem Madryt udało mi się zagrać - tłumaczył De Bruyne.

Jak zauważa "The Telegraph", Belg w ciągu 12 miesięcy rozegrał aż 60 meczów w klubie i w reprezentacji. W końcu w kluczowym momencie organizm nie wytrzymał i doszło do poważniejszego urazu. - Walczyłem z tym przez dwa miesiące, ale wtedy było to małe naderwanie. Dzisiaj po prostu zerwałem ścięgno podkolanowe. Zawsze daję z siebie wszystko dla mojego zespołu i ludzie w klubie o tym wiedzą. Czuję dumę, że udało mi się zrobić to, co zrobiłem. Szkoda, że tak to się dla mnie potoczyło, ale wyjeżdżamy z wygraną w Lidze Mistrzów, więc nie ma w tym nic złego - stwierdził 31-latek.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

De Bruyne postawił wszystko na jedną kartę. W wywiadzie dla gazety przyznał wprost, że bardziej zależało mu na zwycięstwie niż na własnym zdrowiu. - Staram się być dostępny dla mojego zespołu i wiem, że przy moim przy mojej pozycji na boisku, rodzaju biegów, które wykonuję, oraz intensywności, z jaką gram, moje ciało balansuje na cienkiej linii. Ale to  jest  w porządku. Robię wszystko, aby wygrać mecz. Czasami jest to trudne, owszem, ale nie myślę o tym w ten sposób. Chcę być gotowy do następnego meczu, a jeśli później doznam kontuzji, to w porządku, poradzę sobie z tym - zakończył gracz Manchesteru City.

Więcej o:

WynikiTabela