47-krotny reprezentant na dnie. Grał na MŚ, a teraz jest bezdomny

Paul James to 47-krotny reprezentant Kanady, z którą awansował i grał na mistrzostwach świata w 1986 roku. Wtedy był jednym z piszących historię kraju, który po raz pierwszy awansował na mundial. Dziś ma poważne problemy. Od lat pozostaje bezdomny i próbuje uporządkować życie na ulicach Londynu.

Paul James urodził się w Cardiff, gdzie uczęszczał do tej samej szkoły, co późniejszy kapitan reprezentacji Walii, Gareth Bale. W młodym wieku wyemigrował jednak do Kanady, gdzie rozpoczął piłkarską karierę. Był zawodnikiem klubów z Ottawy i Toronto, a w wieku 20 lat zadebiutował w reprezentacji nardowej. W jej barwach dotarł do ćwierćfinału igrzysk olimpijskich w 1984 roku, a dwa lata później zagrał trzy mecze grupowe na mundialu w Meksyku. Lata po zakończeniu kariery próbował sił jako trener, prowadząc m.in. kobiecą reprezentację Kanady i męski zespół U-20. Jego życie zrujnowało jednak narkotyki. 

Zobacz wideo Przygody Stocha z literaturą. Skoczek mówi jak Dziki z "Poranku Kojota".

Paul James próbuje wrócić do dawnego życia. Zaczyna od "zbierania funduszy" na ulicach Londynu

W 2012 roku Paul James przyznał, że od 14 lat jest uzależniony od kokainy. W 2018 roku kanadyjskie media informowały, że nie radzi sobie najlepiej i zamieszkuje jeden z parków w Toronto. Teraz dotarli do niego dziennikarze "Daily Mail", którzy dowiedzieli się, że obecnie przebywa w Londynie i jest bezdomny. James postanowił udzielić nawet wywiadu, w którym opowiada o próbach powrotu do dawnego życia. 

Jak dowiadujemy się z "Daily Mail", byłego reprezentanta Kanady najczęściej spotkać można w okolicy Embankment Victoria w Londynie, a więc niedaleko Pałacu Westminsterskiego. Były piłkarz przesiaduje na ulicy, zbierając pieniądze od przechodniów lub przebywa w metrze Picadilly, gdzie również prosi o datki. Jak sam przyznaje, robi to "by stać się niezależnym i odzyskać pozory normalności" i móc kupować ubrania i jedzenie za otrzymane pieniądze. Nazywa to "zbieraniem funduszy". 

James od 13 lat jest bezrobotny, a od sześciu nie ma stałego miejsca zamieszkania. Jeszcze niedawno spał w jednym z londyńskich hosteli, ale teraz pozostaje mu sen na ulicy Charing Cross lub w katedrze Westminster. Ludzie często wpierają go datkami, kupują mu jedzenie i kawę, a on podaje im swój e-mail i prosi o wyszukanie nazwiska w internecie. Zdarza się, że przechodnie kontaktują się z nim i interesują jego potrzebami. Były piłkarz liczy, że po nagłośnieniu jego sytuacji, ta ulegnie znacznej poprawie. Przyznaje również, że jego życie zrujnowała kokaina. 

- Nie mogłem się z nikim związać, znaleźć partnerki do życia. Praca i narkotyki mi to zastępowały - przekonuje James, który w przeszłości spotkał się z piętnowaniem z powodu zażywania niedozwolonych substancji, teraz przekonuje, że to poważny problem, a ludzie uzależnieni powinni otrzymywać więcej wsparcia.

- Myślę, że nie powinno się nazywać nikogo narkomanem i ćpunem. Słowa przywołują na myśl irracjonalność i serię etykiet, które postrzegają osoby zdemaskowane jako: przestępca, przerażający, irracjonalny, nierzetelny, którego należy unikać, chory, nieudacznik, brudny, leniwy, szumowina, niezdolny do zatrudnienia. Widzisz, jak obrzydliwy jest ten język? - mówi były zawodnik, który jeszcze w czasach życia w Kanadzie niejednokrotnie przeprowadzał protesty głodowe, by walczyć o prawa uzależnionych. 

59-latek od przybycia do Londynu odnowił kontakty z byłymi kolegami z boiska i nawet podjął pracę, w której zamiatał ulice. Uniemożliwiła mu to jednak kontuzja kolana z przeszłości i teraz cały dobytek nosi w czarnej torbie. Znajdują się w niej m.in. koc, ubrania i iPad z pękniętym ekranem. Po wywiadzie dla "Daily Mail" nie prosił o wsparcie finansowe dla niego, a dla organizacji zajmujących się pomocą bezdomnym w Londynie. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA