Dokumentalista Mehdi Balamissa i producent telewizyjny Gabriel Martin to dwaj zagorzali fani reprezentacja Francji, którzy wpadli na szalony pomysł przemierzenia rowerami aż 8000 kilometrów spod Paryża do Dohy, aby móc na żywo oglądać występy swoich ulubieńców. Obecnie dwójka rowerzystów znajduje się w Jordanii, ale miesiąc powinien im wystarczyć, by zdążyć na pierwszy mecz swojej drużyny w tym turnieju. Francuzi 22 listopada o 20.00 zagrają z Australią i tym samym rozpoczną misję obrony tytułu mistrzów świata
Balamissa i Martin rozpoczęli swoją podróż 20 sierpnia 2022 roku spod stadionu Stade de France w Saint-Denis. Zabrali ze sobą tylko dwadzieścia kilogramów bagażu, nie zapomnieli jednak o chorągiewkach w barwach narodowych. Jak informuje Reuters, na ten moment przejechali już oni około 5000 km. Średnio pokonują 120 km dziennie. Aby znaleźć się w Katarze, pozostaje im tylko przejechać przez Arabię Saudyjską.
To nie pierwszy raz, kiedy duet Francuzów zdecydował się na tego typu przygodę. W zeszłym roku pojechali oni do Włoch na turniej finałowy Ligi Narodów. Ich reprezentacja spisała się w nim znakomicie. W półfinale ograła Belgię, a w finale pokonała Hiszpanię 2:1 i triumfowała w całych rozgrywkach. To właśnie wtedy narodził się pomysł, aby podjąć jeszcze trudniejsze wyzwanie i za swoją drużyną udać się rowerami znacznie dalej, bo aż nad Zatokę Perską.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Obaj panowie mocno wierzą w końcowy triumf swojego zespołu i to napędza ich do dalszej drogi. - Gabriel i ja nie bylibyśmy teraz na rowerach w Jordanii, gdybyśmy nie wierzyli, że Francja wygra Puchar Świat - powiedział Reuterowi Balamissa. - Głównym wyzwaniem jest pokonanie ogromnego dystansu. Czasami jest płasko, ale czasami trzeba dużo się wspinać - dodał Martin.
Francja na mundialu w Katarze wystąpi w grupie D. Jej przeciwnikami poza Australią będą Duńczycy oraz Tunezyjczycy.
Komentarze (1)
Jadą do Kataru rowerami. Szalony pomysł Francuzów